poniedziałek, 21 sierpnia 2017

BŁĘDNE SIOSTRY - Renata L. Górska

NAWET WYCHODZĄC DO ŚWIATŁA STALE TOWARZYSZY NAM CIEŃ PRZESZŁOŚCI


Autor: Renata L. Górska
Tytuł: Błędne siostry
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 752
ISBN: 978-83-7839-010-7
Moja ocena: 5,5/6

Można na pozór iść, lecz dreptać tylko w miejscu, można jak skorpion ze strachu przed bólem zabić się własnym jadem. Jakkolwiek wydaje się to dziwne, czasem dopiero cofając się będziemy zdolni ruszyć do przodu. Być może odkryjemy nawet, że choć w cieniu prawdy kryją się lęki, przez jej światło na powrót wnika w nas nadzieja.” s.751




Renata L. Górska należy do moich ulubionych pisarek. Jest autorką powieści obyczajowych takich jak „Cztery pory lata”, „Historia kotem się toczy”, „Gdy ucicha ocean” czy „Za plecami anioła”.
Jej powieść „Błędne siostry” już dawno chciałam przeczytać, niestety trudno było ją dostać w bibliotece. Wreszcie mi się udało. Jak zwykle autorka mnie nie zawiodła.

Bohaterką powieść „Błędne siostry” jest Karola. Młoda kobieta po traumatycznych przeżyciach wyjechała z Polski. Za granicą starała się ułożyć sobie życie, znalazła pracę, mężczyznę z którym zamieszkała i przyjaciół. Postanowiła całkowicie odciąć się od swojej przeszłości. Jednak na drodze do tego stanęły jej silne ataki migreny. Lekarz zajmujący się Karolą polecił jej by na jakiś czas wróciła do Polski, może to jej pomoże w pozbyciu się ataków choroby. Jej znajoma z pracy Regina wynajęła jej dom należący do jej rodziny leżący w Karkonoszach.
Karola wyjeżdża do znanej uzdrowiskowej miejscowości do domku położonego na polanie w pobliżu skałek nazywanych Błędnymi Siostrami. Początkowo miał to być tylko wyjazd do innego miejsca. Okazało się jednak, że jest to nie tylko powrót do kraju, ale również do przeszłości własnej i innych ludzi.
Wkrótce Karola przekonuje się, że w domu na polanie nie zamieszka sama. Pojawia się tam też znajomy brata Reginy – Armin. Tajemniczy mężczyzna ukrywający się tam przed światem i swoją przeszłością.
Bohaterce przyjdzie poukładać bardzo trudne relacje z współlokatorem i zmierzyć się z przeszłością w której główną rolę odegra jej siostra Kinga.

„Przedziwne, jak w nieprzejrzystej gęstwinie losu wije się nasza dróżka. Niekiedy nagły jej skręt nieoczekiwanie wyprowadza nas z ciemności, otwiera przestrzeń, ujawnia odmienne widoki.”

Wgłębiając się w lekturę powieści odkrywamy stopniowo sekrety rodziny Karoli oraz jej współlokatora. Tłem do całej historii staje się legenda o siostrach zamienionych w sarny oraz tajemnica ukryta na obrazie domu z przed lat. Wszystko to nadaje powieści mistycznego charakteru.
„Błędne siostry” to powieść którą czyta się z wielkim zainteresowaniem. Mimo sporu stron bardzo trudno oderwać się od lektury.

Autorka pokazuje nam metamorfozę młodej kobiety, która odkrywa nie tylko tajemnice rodzinne, ale również to jak ważne jest wsparcie drugiej osoby w odzyskaniu własnej równowagi. Pokazuje nam, że nie możemy wiecznie uciekać przed problemami, a musimy starać się je rozwiązać nawet gdy zostanie zachwiana prawda w którą do tej pory wierzyliśmy.
Bardzo podobała mi się ta powieść. Czytając ją czułam się tak jakbym sama była mieszkanką małego domu na ośnieżonej polanie, siedząc przy kominkiem, popijając lampkę czerwonego wina czytam książkę pt. „Błędne Siostry”.


Serdecznie polecam lekturę, osobą lubiącym tego typu historie.

niedziela, 20 sierpnia 2017

JAZDA NA RYDWANIE - Julian Hardy

JAZDA NA RYDWANIE - Julian Hardy


Przeczytanie książki „Jazda na rydwanie” zajęła mi trochę czasu. Zaczynałam ją, odkładałam, ponownie do niej wracałam. Nie, że była nudna… po prostu musiałam sobie ją dawkować, dlaczego? Postaram się to trochę wyjaśnić.

Julian Hardy to pseudonim literacki autora. Postanowił on na własną rękę wypromować i wydać swoją powieść i myślę, że mu się to udało. Gdy otrzymałam książkę do recenzji jej format okazał się dość spory i początkowo bardzo mnie to przeraziło. Nie, że nie czytam takich tomisk, bo dla mnie im grubsza książka tym lepiej, ale myślałam, że zabiorę ją na wakacje, a taka cegła musiała pozostać w domu. Stąd moje dawkowanie sobie tej lektury. Bo ostatnio rzadko bywałam w domu.
Akcja powieści rozpoczyna się w kwietniu 1938 roku w Bydgoszczy. Głównym bohaterem powieści jest Robert Meissner. Poznajemy go jako młodego chłopaka, który właśnie zostaje zaproszony na bal klas licealnych przez Pyzę. Wika (pseudonim Pyza) przygotowuje się do tej imprezy bardzo starannie. Nie chce pokazać się z najgorszej strony, dlatego uczy Roberta tańczyć. Oboje bardzo się do Ciebie zbliżają i wkrótce zostają parą. Robert chce uchylić świata swojej wybrance, jednak nie stać go na wiele. Wychowywany przez samotną matkę, nie może liczyć na jej pomoc. Zresztą sposób w jaki wychowuje syna budzi wiele do życzenia. Jest dla niego oziębła, krytykuje go w każdym momencie, nigdy go nie chwali i nie przytula. A przecież Robert ma swoje pragnienia, a kto jak nie matka ma nauczyć młodego chłopca jak stworzyć rodzinny dom. To jej zachowanie ukształtuje naszego bohatera na całe jego życie. Stąd Wika stała się dla niego taką nową przystanią, źródłem szczęścia, poczuciem bezpieczeństwa i miłości.  By móc uszczęśliwić dziewczynę,  zapraszać Pyzę do kawiarni czy tańce postanawia zdobyć pieniądze w niezbyt uczciwy sposób. Włamuje się do Kościoła św. Stanisława. Wprawdzie pieniądze z łupów przeznacza  na leczenie swojej matki to początek historii nie pokazuje nam bohatera w najlepszym świetle. Tak więc poznajemy losy Roberta zwanego Koniu, która prowadzi nas przez różne miejsca (m.in. Niemcy, Egipt, Anglia), realia, świat w czasie wojny i pokoju. Powieść kończy się na roku 1974.

Jaki jest nasz bohater. Ja widziałam w nim takiego cwaniaczka, kombinatora, który zawsze potrafi postawić na swoim i wyjść ze wszystkich problemów obronną ręką. To facet, który potrafi rozkochiwać w sobie kobiety do takiego stopnia, że zrobią dla niego wszystko. Niestety często odległość między kochankami wpływa na trwałość ich związków. Robert w swoim życiu robił wiele rzeczy, najpierw był żołnierzem potem szpiegiem i dyplomatą. Zostaje też mężem i ojcem, ale nie wiem czy do końca czuł się spełniony w tej akurat roli. Jest świetnym ekonomistą i często zaskakiwał mnie swoimi decyzjami. Obserwując życie bohatera widzimy także jego zmianę jako człowieka. Jak z nieśmiałego chłopaka zmienia się w dominującego mężczyznę. Wielokrotnie Robert wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, więc jak widzicie jego postać można kochać i nienawidzić jednocześnie.
Oprócz Roberta autor stworzył też wiele innych bardzo wyrazistych postaci, które na długo pozostają w pamięci. Odegrają one istotną rolę w życiu bohatera. Co jeszcze jest ważne, każda kobieta która zwiąże się z Robertem jest inna, tak jakby mężczyzna przez całe życie poszukiwał swojego ideału.
Powieść napisana jest z wielkim rozmachem. Czyta się ją łatwo i nawet gdy wracałam do niej po jakimś czasie potrafiłam bez problemu odnaleźć się w fabule. Napisana prostym językiem przemawia do czytelnika i zachęca do lektury. Akcja jest bardzo wartka i momentami trudni oderwać się od lektury.

Bardzo trudno było mi zakwalifikować powieść do jakiegoś konkretnego gatunku. Gdy zaczęłam czytać myślałam, że jest to powieść sensacyjna z wątkiem romantycznym osadzona w latach II wojny światowej, potem jednak stała się powieścią szpiegowską, erotykiem lub książką z wątkami politycznymi. Tak więc można krótko powiedzieć, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mi osobiście przeszkadzały mocne sceny przemocy, bardzo dokładnie opisane, zbyt silnie działające na moją wyobraźnię.

„Jazdę na rydwanie” polecam osobą dorosłym. Uważam też, że jest to powieść bardziej dla mężczyzn, niż dla kobiet. Ja znalazłam w niej trochę nudzących mnie momentów, a i sceny erotyczne takie dla mnie mało cukierkowe, do tego tematyka polityczna to też nie moja bajka. Ale nie żałuję jej lektury. Autor udowodnił mi, że można połączyć wiele gatunków literackich i stworzyć powieść o której nie da się zapomnieć, powieść nietuzinkową.

Myślę, że o autorze jeszcze usłyszymy, czego mu bardzo życzę.

Za możliwość przeczytania „Jazdy na rydwanie” dziękuję autorowi.