sobota, 30 kwietnia 2011

Wspólne czytanie. Książki moich chłopaków

Bardzo bym chciała, by moi synowie kochali czytać książki tak samo jak ja. Od wczesnego dzieciństwa czytamy wspólnie książki. Teraz czytam głośno tylko młodszemu, lecz starszy syn chętnie uczestniczy w naszym wieczornym czytaniu. Sam z wielkim trudem sięga po książkę. Niestety woli komputer. Ostatnio udało mi się go namówić do przeczytania jednej książki. Lektury czyta bo musi, a tak ciężko go czymkolwiek zainteresować.

Klub Detektywów. Zemsta Czerwonej Mumii - Thomas Brezina

 Z okładki: Powrót w przeszłość? W Egipcie czeka na czwórkę przyjaciół ponura niespodzianka: w czeluściach podziemnego grobowca ożywa nagle czerwona mumia. Klub Detektywów rozpoczyna energiczne śledztwo, ale ktoś zastawia na nich podstępną pułapkę..

Klub Detektywów tworzy czwórka przyjaciół Poppi, Dominik, Axel i Lilo. Grupa skorych do przygód nastolatków tym razem rozwiązuje zagadkę Tajemniczej Czerwonej Mumii oraz znikających cennych dzieł sztuki starożytnego Egiptu. Wg mnie bardzo fajna książka dla lubiących przygody i piramidy młodych detektywów. Skoro zaciekawiła starszego syna to pewnie wciągnie i innych opornie czytających. Niestety dalsze tomy chwilowo nie były dostępne w bibliotece.

Z młodszym czytaliśmy:

Nowe Przygody Mikołajka -Gościnny, Sempe

Z okładki: Tom zawiera osiemdziesiąt niepublikowanych dotąd historyjek ilustrowanych zabawną i niezapomnianą kreską Sempégo. Zapraszamy na spotkanie z Mikołajkiem, Rufusem, Alcestem i ich kolegami, których perypetie rozśmieszają kolejne już pokolenie czytelników.
Bawiliśmy się przy lekturze super. Najbardziej podobały mi się komentarze a raczej zachowania przeniesione z lektury do życia mojego synka.
- "Paweł ty lepiej posprzątaj ten pokój, bo Ci tata wyniesie telewizor i nie będziesz miał, gdzie bajek oglądać jak Mikołajek"
albo
Wielki ryk w pokoju, gdy kazałam skończyć zabawę. Ja: Karol czemu tak wyjesz? Karol: Mikołajek też wyje jak coś chce, to ja też chyba tak mogę no nie?
No i ulubiona ostatnio zabawa w strzelające do siebie samoloty, też przeniesiona została z Mikołajka.
I jak tu nie podsumować, że czytanie kształci
 
Polecam książki !!!

 

Kolejna wizyta Włóczykijki i książka na Majówkę

Wczoraj dotarły do mnie dwie fajne przesyłki książkowe. Pierwsza to kolejna książka w ramach akcji Włóczykijka. "Teleznowela" Rafała Skarżyckiego już czeka na swoją kolejkę. Do tego słodkości i oczywiście wędrujące zakładki. Bardzo dziękuję również za piękną serwetkę, która wzbogaci moją kolekcję.

Drugą przesyłkę otrzymałam od Mileny, jest to książka na Majówkę a raczej książki, które dotarły do mnie w ramach wymiany u Sabinki.
Wspaniały zestaw książek, których jeszcze nie czytałam, do tego masę umilaczy, notesik, długopisy i zestawy kremów. Wszystko się przyda bardzo dziękuję za tak wielką niespodziankę. Niestety nie wiem jakiego bloga prowadzi nadawczyni przesyłki, mam nadzieję, że się ujawni.
No i prześliczna zakładka - wzbogaci moją kolekcję.
Za wszystkie przesyłki, serdecznie dziękuję. Zapowiada się super majówka.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Francuska wymiana - zawitała do mnie na święta

Domyślam się, że femme, bardzo się niepokoiła czy jej przesyłka do mnie dotarła. Ja też bardzo się martwiłam, ponieważ wzięłam udział w dwóch wymianach książkowych, a żadna przesyłka do mnie nie dotarła. Oczywiście zawaliła nasza kochana Poczta. Moja rejonowa listonoszka była na urlopie i zastępował ją jakiś młody pan. Na awizach wiecznie pisał, że mam do odebrania przesyłkę zwykłą, a na poczcie nic nie było. Panie w okienku stwierdziły, że tak zawsze każdemu pisze, oprócz poleconego jakaś zwykła przesyłka. Następnym razem nawet nie szukały czy faktycznie coś jest. Okazało się, że przesyłka została awizowana 11 kwietnia i tak sobie leżała, aż do wczorajszego wieczora, kiedy poszłam nadać swoje przesyłki i spotkałam moją rejonową listonoszkę. "Pani Madziu mam tutaj jakąś Pani przesyłkę, było awizo wczoraj w skrzynce" Cóż zdziwiłam się, bo awiza nie było, oprócz gigantycznego stosu gazetek reklamowych. Pewnie w tym stosie, które zaraz w pudle na makulaturę wylądowało się zaplatało. Szczęśliwie dotarła do mnie piękna książka, której już jakiś czas poszukiwałam. Oto co zawierała przesyłka:
Widok całego zestawu
Książka z liścikiem od femme
Książka moja wymarzona
Dziękuję femme za cudowną niespodziankę i przepraszam, stresy nie z mojej winy. Więcej o wymianie na blogu http://kawiarenka-literacka.blogspot.com  Pozdrawiam serdecznie.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Życie teoretycznie - Magdalena Zarębska

Autor: Magdalena Zarębska
Tytuł: Życie teoretycznie
Wydawnictwo: Prozami
Rok wydania: 2010
Stron: 240
Moja ocena: 4,5/6

Książka przeczytana w ramach akcji "Włóczykijka"

Bohaterką książki "Życie teoretycznie" jest młoda dziewczyna o imieniu Sabina. Właśnie skończyła studia z rehabilitacji i podjęła pracę w luksusowym domu starości "Pod Dębami". Opłata za pobyt w tym domu jest bardzo wysoka, dlatego wśród pensjonariuszy można spotkać wiele sław znanych z pierwszych stron gazet i TV. Mimo wysokich kosztów na miejsce w "Pod Dębami" czeka się bardzo długo. Pełna entuzjazmu i z wielkimi zapałem sabina rozpoczyna pracę jako rehabilitantka. Jednak już pierwszego dnia okazuje się, że nie tak wyobrażała sobie pracę w tym ośrodku. Pacjenci, których spotkała są małomówni, zamknięci w sobie. Wielu z nich ma swoje humorki, przyzwyczajenia i wychodzą z założenia, że skoro płacą to mogą wymagać. Dziewczyna spodziewała się innego kontaktu z pacjentami. Miała nadzieję, że z nimi porozmawia, będzie mogła im doradzić itd. Do tego współpracownicy nie przyjęli jej z otwartymi ramionami, jej przełożona Bożenka, wręcz się nią wyręcza. Praca Sabinę przerasta, nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi zadaniami, mijają dni a ona nie ma czasu by dokładnie przeczytać regulamin domu i zakres swoich obowiązków. Dużym zaskoczeniem dla Sabiny jest fakt, że została wybrana do pracy na tajemniczym III piętrze domu, gdzie wprowadziła się właśnie Pani Barbara. Pani Barbara jest założycielką domu "Pod Dębami". Podwyżka sprawia, że Sabina przyjmuje pracę bez większego zastanowienia. Nie spodziewa się, że właśnie podpisała kontrakt z "Diabłem". Nową pracodawczynię można porównać do szefowej gazety z książki "Diabeł ubiera się u Prady". Od swoich pracowników wymaga dyspozycyjności, muszą być na każde jej zawołanie, wręcz wyprzedać jej myśli. Oczywiście Sabina od początku podpada - spóźnia się, niedokładnie wykonuje polecenia, a ambicje ma wielkie, myśli nawet o tym by stać się asystentką Pani Barbary. Skąd taka bezradność u naszej bohaterki? Sabina jest zależna od swoich rodziców. Z każdym najmniejszym problemem zwraca się do nich, pracuje by im zapewnić godną starość, nie ma swojego zdania, a co za tym idzie nie potrafi się usamodzielnić. Ale jak tu żyć swoim życiem, gdy z ust matki padają takie słowa:
"- Nie zapominaj o sobie, musisz mieć czas na odpoczynek. Zresztą nie żyjesz na bezludnej wyspie, prawda? Masz rodziców, których nie możesz zaniedbać. My Cię potrzebujemy, tak jak Ty nas..." s. 79
Ta potrzeba (obowiązek) niesienia pomocy rodzicom powoduje, że dziewczyna nie myśli racjonalnie. Chce by jej rodzice mieszkali w domu "Pod Dębami" nawet jeśli będzie się to wiązało z zaciągnięciem przez nią na ten cel kredytu w banku. Sabina ma nieciekawy charakter, do wszystkiego się wtrąca, wszystko stara się dokładnie analizować, a potem wyciąga jakieś wątpliwości, zresztą niedaleko pada jabłko od jabłoni. W pewnym momencie przekonamy się, że matka jest taka sama. Postawa dziewczyny bardzo mnie drażniła, wręcz wkurzała. Drugą taką denerwującą mnie postacią była Marta - kosmetyczka pracująca dla Pani Barbary. Lekkomyślna dziewczyna planująca sobie kiedy to urodzi dziecko, jak będzie żyła bez męża, bo po co się wiązać, a teraz żyjąca imprezami.
Czy istnieją takie osoby jak Sabina? Czy są tacy rodzice co nie potrafią odciąć pępowiny w odpowiednim czasie? Tak, oczywiście. Od 12 lat żyję z taką osobą i wierzcie mi nie jest to proste. Nigdy nie wmawiajcie sobie, że Wasze uczucie spowoduje, że te osoby się zmienią. Niestety "pępowina" trzyma mocno.
Książkę polecam. Czyta się ją lekko, lecz nie bez emocji (nie tylko tych pozytywnych). Autorka bardzo fajnie opisała miejsce pracy rehabilitantki, zabiegi jakie może ona wykonywać. Podeszła więc do tej książki z profesjonalną wiedzą.
"Życie teoretyczne " przeczytałam w ramach akcji Włóczykijka, dziękuję wydawnictwu PROZAMI za umożliwienie powieści wędrówki po Polsce. A dlaczego książka powinna podróżować dalej? Może dla jednych będzie to przestroga by nie wiązać życia z mamisynkami i mamicóreczkami, a dla rodziców informacja jak mogą zniszczyć życie swoim dzieciom nie odcinając pępowiny w odpowiednim czasie.

środa, 13 kwietnia 2011

Głuptaska - Swietłana Wasilenko

Autor: Swietłana Wasilenko
Tytuł: Głuptaska
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2007
Stron: 159
Moja ocena: 4,5/6


„Wybrał Bóg głupstwa świata, aby zawstydził mądre”
 
Kiedyś planowałam zapoznać się z literaturą rosyjską, nawet przystąpiłam do wyzwania. Niestety nie podołałam temu zadaniu. Nie ma sensu się tłumaczyć. Plany planami, a niestety rzeczywistość mnie przerosła. Teraz pomału nadrabiam zaległości. Sięgnęłam po „Głuptaskę” Swietłany Wasilenko. Ta rosyjska pisarka urodziła się Kapustin Jarze, miejscowości, której nie można było znaleźć na mapach, gdyż w pobliżu znajdowała się baza z radzieckimi głowicami jądrowymi. To do tej starej astrachańskiej wioski przenosi nas autorka powieści. Pewnego upalnego majowego dnia 193... roku do tej miejscowości przyjeżdża ciotka Charyta by zostawić w tamtejszym domu dziecka ok 13letnią dziewczynkę nazywającą się Hanna. Charyta znalazła Hannę gdy była niemowlęciem. Porzucona przez swoich rodziców dziewczynka dryfowała na tratwie. Kobieta wychowała ją. Niestety nastały trudne czasy i głód zaczął doskwierać mieszkańcom wioski. Trzeba było oddać dziewczynkę do sierocińca by nie zmarła z głodu. Hanna trafia więc do Kapustin Jaru do domu dziecka w którym panują rygorystyczne pionierskie zasady, głód i okrutne traktowanie i tak już pokrzywdzonych przez los dzieci. Traktorina Pietrowna, właścicielka tego sierocińca jest zagorzałą komunistką, dzieci chce wychować na prawdziwych pionierów oddanych NKWD. Jest do tego rygorystyczna, że każde nieposłuszeństwo jest karane chłostą. W takich warunkach przyjdzie żyć małej Hannie, dziewczynce upośledzonej, głuchej i nie mówiącej. Wszyscy dookoła nazywają ją głuptaską. W rzeczywistości Hanna jest bardzo dobrym dzieckiem, kochającym Boga i szybko znajduje sobie przyjaciół wśród dzieci w domu dziecka. Pewnego dnia wraz ze swoim przyjacielem Maratem postanowili otruć jadem żmii znienawidzoną Traktorię. Jednak w ostatniej chwili Hanna wykrzyknęła Jaff i zniszczyła zatruty kawałek podpłomyka, który właśnie miała ugryźć opiekunka. Dobre serce Hanny skazało jednak Marata na śmierć. Ponieważ Hanna była świadkiem jak stróż powiesił jej przyjaciela, musiała uciekać by sama uniknąć śmierci. Już wkrótce milicja szuka jej jako podejrzanej o zamordowanie właścicielki domu dziecka i kilku wychowanków tego domu. Uciekając spotyka na swojej drodze różnych ludzi, którzy różnie ją traktują. Większość jednak wyrządza krzywdę dziewczynie o bardzo dobrym sercu. Głuptaska nie zraża się jednak, śpiewem wychwala dobro Boga, a jej silna wiara zostaje nagrodzona spotkaniem z Matką Boską. Zakończenia nie chcę zdradzać.
Książkę czyta się jak połączenie baśni z przypowieścią religijną o dobroci człowieka i miłości do Boga. Autorka wyraźnie podkreśla w książce fakt, że komunistyczna władza zabraniała kultywowania wiary w Boga, a wielu ludziom właśnie tej wiary brakowało. Dlatego tak chętnie podążali za głupiutką dziewczyną. „Głuptaska” to jedna z takich powieści w której okrutne życie, okrutną rzeczywistość przedstawiono w formie baśni. Można odnaleźć w niej wiele symboli i porównań, biblijnych mądrości. Czytając tą książkę miałam wrażenie jakbym oglądała poszczególne kadry z jakiegoś filmu. Autorka zbyt długo nie opisuje żadnej ze scen, wszystko jest przekazane treściwie, ale w skrócie. To opowieść krótka, treściwa i bardzo mądra. Polecam.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Kolejna wizyta Włóczykijki

Dzisiaj odebrałam przesyłki z poczty. Spotkała mnie ogromna niespodzianka. Zawitała do mnie kolejna książka podróżująca po kraju w ramach akcji Włóczykijka. Tym razem chwilowo zamieszka u mnie

"Życie teoretycznie" Magdalena Zarębska


do tego słodkości


... i tradycyjnie zestaw zakładek 


Już zaczęłam podczytywać książkę i zapowiada się super. 

Dzisiaj dostałam też swój pierwszy egzemplarz recenzyjny od wydawnictwa Znak
 Dziękuję bardzo. 

niedziela, 10 kwietnia 2011

Córka Agamemnona - Ismail Kadare

Autor: Ismail Kadare
Tytuł: Córka Agamemnona
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Stron: 112
Moja ocena: 3,5/6

"Córka Agamemnona" nie liczy sobie wiele stron, jednak treści w niej zawarte są wielkie, nieśmiertelne. Zawsze na świecie będzie taki kraj jak Albania lat 80-tych, w którym partia (polityka kraju) wpływa intensywnie na życie zwykłego, prostego człowieka. Główny bohater powieści a zarazem narrator zostaje zaproszony na trybunę honorową podczas pierwszomajowego pochodu. Podczas godzinnego przeciskania się przez ulice miasta, przez liczne kontrole ustawione na każdym rogu, ma myśli skłębione wokół swojej dziewczyny Suzany, którą właśnie utracił. Odeszła od niego, bo tak musiała zrobić, gdyż jej ojciec awansował w partii i nie wypadało by spotykała się ze zwykłym, prostym człowiekiem. Ojciec poświęcił swoją swoją córkę, jej szczęście, na rzecz własnej kariery podobnie jak mityczny Agamemnon poświęcił swoją córkę Ifigenię. Rozmyślania narratora skupiają się również na sytuacji politycznej jego kraju. Komunistyczna Albania, wpływ władz na życie i decyzje i psychikę mieszkańców tego małego państwa.
Szczerze przyznam, że po przeczytaniu opisu spodziewałam się czegoś innego. Mało tu miłości a dużo polityki. Lektura ciężka, dla mnie w czytaniu, ale uważam, że warta poznania. Zobaczycie jak może Władza manipulować innymi ludźmi, do takiego stopnia, że potrafią wyrzekać się najbliższych osób i własnych uczuć.
Książka przybliżyła mi historię kraju o którym tak naprawdę wiedziałam bardzo mało. Choć z drugiej strony, akcję tej powieści moglibyśmy umieścić w każdym innym kraju, gdyż autor nie posługuje się nazwą kraju lecz pisze "Kraj"; "Obywatele Kraju" itp.

sobota, 9 kwietnia 2011

Tektonika uczuć - Eric-Emmanuel Schmitt

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Tektonika uczuć
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2008
Stron: 100
Moja ocena: 4/6

"Kiedy mają mówić o uczuciach, poeci często odwołują się do geografii, bo albo chcą znaleźć drogę, albo - przeciwnie - zabłądzić."

To nie jest moje pierwsze spotkanie z literaturą Erica-Emmanuela Schmitta, choć tym razem byłam bardzo zaskoczona formą i treścią dramatu. Bohaterami "Tektoniki uczuć" są Diane i Richard, dwoje młodych, zakochanych w sobie ludzi. Kochają się tak bardzo, że nie potrafią rozstać się nawet na 5 minut, zwykłe wyjście do kiosku po gazetę jest powodem wielkiej tęsknoty. Diane jednak do tej pory nie przyjęła oświadczyn mężczyzny, ma pewne wątpliwości. Namówiona przez matkę postanawia wypróbować siłę uczuć Richarda. Podczas jednej z rozmów sugeruje, że w ich związek wdarła się rutyna, że są już sobą znudzeni. Spodziewa się zaprzeczenia ze strony mężczyzny a tu zaskoczenie - on potwierdza jej wątpliwości. Zostają przyjaciółmi, choć swoje rozstanie ukrywają przed matką Diane i nadal spędzają wspólnie czas. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że popełniła głupstwo, postanawia udowodnić Richardowi, że z nikim nie będzie mu tak dobrze jak z nią. Wynajmuje prostytutkę, śliczną Elinę, aby rozkochała w sobie swojego niedoszłego narzeczonego. Wmawia dziewczynie, że Richard jest chory na raka i zostało mu niewiele życia i ona jako jego przyjaciółka chce by umarł szczęśliwy i zakochany. Takie tłumaczenie nie wydaje się Elinie dziwne, w zamian za byt i mieszkanie postanawia pomóc Diane, zaczyna spotykać się z Richardem. Od tej pory możemy obserwować rozwijającą się wielką intrygę, zmiany akcji, rozterki targające młodymi ludźmi. Zakończenie też jest zaskakujące.
Autor ukazuje nam sytuacje, które w naszym życiu można też spotkać. Często ludzie "bawią" się uczuciami innych, komplikujemy proste sprawy, nie potrafimy szczerze ze sobą rozmawiać o swoich uczuciach, żyjemy w związkach a jednak obok siebie.
Tytuł książki też jest bardzo trafny. Nawiązuje do tektoniki poruszających się względem siebie płyt tektonicznych z których zbudowana jest skorupa ziemska. Ich wzajemne zderzanie się spowodowało wypiętrzenie się gór, teraz ruchy te powodują wybuchy wulkanów i trzęsienia ziemi. Tak jak w miłości, mamy dni szczęśliwe, ale wystarczy czasami mały problem a mamy do czynienia z wielkim wybuchem gniewu wobec drugiej bliskiej nam osoby. Skutki takiego wybuchu mogą być katastrofalne dla związku, tak jak katastrofalne w skutkach jest trzęsienie ziemi. Niewiele trzeba by miłość przekształciła się w nienawiść.
Nie trudno wyciągnąć morał z postępowania Diane i Richarda. Rozmawiajmy ze sobą szczerze o swoich uczuciach, nigdy się nie bawmy uczuciami innych, bo kiedyś ktoś może pobawić się naszymi.

środa, 6 kwietnia 2011

Jak to robią twardzielki... - Mariola Zaczyńska

Autor: Mariola Zaczyńska
Tytuł: Jak to robią twardzielki...
Wydawnictwo: SOL
Rok wydania: 2010
Stron: 298
Moja ocena: 5/6

"Jak to się stało, że tak nagle oddaliły się od siebie? Nierozłączne trzy muszkieterki, papużki nierozłączki." s. 141

Poznajcie trzy tytułowe twardzielki, nierozłączne przyjaciółki, wspaniałe dziewczyny. Oto one:
Brysia - z zawodu policjantka, aktualnie w związku ze Sławkiem przed którym ukrywa to, że pracuje w Policji. Na swoim koncie ma już jeden nieudany związek. Mężczyzna z którym się spotykała był żonaty, a po rozwodzie związał się z całkiem inną kobietą. Większych sukcesów w pracy brak, ale może wkrótce się to zmieni, bo pracuje na sprawą oszusta matrymonialnego. Swoje frustracje i niepowodzenia wyładowuje na worku treningowym - boksując.
Gośka - z zawodu dziennikarka, aktualnie z nikim się nie spotyka. W pracy bezkompromisowa, szczera aż do bólu, czym przysporzyła sobie wroga w światku dziennikarskim nijakiego Wieśmaka. Bohaterka usiłuje odkryć kto kryje się pod tym dziwnym pseudonimem.
Sabina - pracownik naukowy. Wkrótce ma poślubić zwariowanego magistra wydziału biologii uwielbiającego egzotyczne pajączki - Bartka. W jej życiu jednak pojawia się jeszcze jeden mężczyzna - tajemniczy żołnierz o imieniu Karol. Do tego po latach wraca do kraju jej biologiczna matka, która zostawiła ją jako maleńkie dziecko, a teraz chce układać życie Sabinki.  Jaką decyzję podejmie bohaterka, czy dojdzie do planowanego ślubu mimo sprzeciwu matki i wątpliwości dziewczyny.
Przyjaciółki zawsze trzymają się razem, wspierają się, pomagają sobie nawzajem. Każda z nich marzy o swoim księciu z bajki, o prawdziwej miłości, szczęśliwym związku. Jednak faceci trochę namieszają w ich życiu, sprawią, że na chwilę dziewczyny oddalają się od siebie.
"Co się z nami stało? Zawsze mówiły sobie o wszystkim. Tymczasem ona unika rozmów o Sławku, Gośka najwyraźniej przeżywa coś, co zepchnęło Wieśmaka na boczny tor, a Sabina ... Tak! Sabina też coś ukrywa!" s.141 Czy ich przyjaźń pokona przeciwności losu?
W powieści "Jak to robią twardzielki..." spotkamy jeszcze inne kobiety - powiedziałabym kobiety starszego pokolenia. Zwariowaną mamusię Brysi, która ciągle pakuje się w jakieś kłopoty, miłośniczkę piesków;  Albertę - dziennikarkę telewizyjną mającą nosa do sensacji oraz wspomnianą wcześniej "toksyczną" matkę Sabiny, która chce odbić córce narzeczonego. Kobiety te udowodnią nam, że miłość nie jest tylko domeną i przywilejem młodego pokolenia.
Nie będę może jednak zdradzać wszystkich szczegółów. Powiem tylko, że wszystko kończy się szczęśliwie.
Moje wrażenia po przeczytaniu książki. Powieść przede wszystkim pełna humoru. Momentami musiałam się powstrzymywać od głośnego śmiechu, bo już i tak mąż patrzył na mnie jak na wariatkę, kwitując co Ty za książkę znowu czytasz. Akcja powieści toczy się szybko więc nie sposób się nudzić. Autorka wprowadziła barwnych bohaterów np. motocyklistę Bodzia - rosłego faceta mającego za pupilka malutkiego pieska. (Mi osobiście taki facet pasuje do jakiegoś PittBula a nie Yorka)  Nie zabraknie w książce wątków przyrodniczych. Wiele możemy się dowiedzieć o wystawach psów, wyścigach konnych czy hodowli pająków. I nie są to jakieś wymysły autorki, ale oparte na faktach, autentyczne stworzenia. O sukcesach utytułowanej klaczy Pianissimie możecie poczytać tutaj: http://www.janow.arabians.pl/pl/historia/araby/k-pianissima.php, a tak wygląda ulubieniec Bartka - pająk Tegenaria atrica Kątnik większy
Kątnik większy - foto Wikipedia
Prawda, że można się zakochać? Hi hi jak jak nie cierpię pająków. Jeszcze bardzo podobał mi się pomysł z "szampańskim wyścigiem", ale nie znalazłam o nim informacji w necie, ale nie dziwię się bo to zakazany "sport".
Jedyne co mnie drażniło to chyba zbyt duża liczba wątków (czasami lekko się gubiłam) i używane słowa, których osobiście bardzo nie lubię - slangi lekko obraźliwe, no ale pasowały do opisywanego środowiska, sytuacji, więc nie mam o to pretensji.
Książkę polecam wszystkim tym osobą, które lubią czytać o prawdziwej przyjaźni z wątkiem miłosnym w tle. Lubią lektury lekkie i przyjemne, kończące się łatwym do przewidzenia Happy Endem. Polecam !!!

Przyjemność obcowania z tą lekturą miałam dzięki Włóczykijce i Wydawnictwu SOL. Polecam się na przyszłość.
Dziękuję bardzo !!!