poniedziałek, 28 lutego 2011

WIOSENNE CANDY

Serdecznie zapraszam na Wiosenne Candy. Do wygrania prezent niespodzianka. W paczce znajdziecie coś do poczytania i coś z mojej biżuterii. Na pewno zrobię też jakąś fajną zakładkę.

Zasady są wiadome chyba dla wszystkich, jednak je podam, bo może jeszcze ktoś ich nie zna:

Aby wziąć udział w zabawie, należy:
1. Na własnym blogu/stronie umieścić link do mojego blogu oraz wpisać krótką informację o moim Candy;

2. Zostawić tu, pod moim wpisem, komentarz potwierdzający wykonanie punktu (1) i podać adres swojego blogu lub strony;

3. Osoby nie posiadającego bloga, proszę o pozostawienie adresu e-mail.

4. Czekać na losowanie, które odbędzie się 21.03.2011r.  o godz.  20.00.
Życzę wszystkim szczęścia w losowaniu.

Stopniowo będę odkrywać niespodziankę.

niedziela, 27 lutego 2011

Kukułka - Antonina Kozłowska

Autor: Antonina Kozłowska
Tytuł: Kukułka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania: 2010
Stron: 285
Moja ocena: 5,5/6

" Jak kukułka - pomyślała. Kukułka znosi jaja w gnieździe innego ptaka, który ma za zadanie je wysiedzieć. Wszyscy to potępiają, lecz przecież, skoro wymyśliła to natura, musi być w tym jakiś cel. Co czuje kukułka składając jajo w cudzym gnieździe?" s.105

"Kukułka" jest to opowieść o dwóch kobietach, Marcie i Iwonie. Obie bohaterki różni bardzo wiele. Marta - bogata, pracująca w dobrze prosperującej firmie, ma kochającego ją męża, który też dobrze zarabia. W życiu nie brakuje im nic, oprócz jednego - wspólnego dziecka. Jej mąż Filip ma syna z pierwszego małżeństwa, jednak z Martą nie doczekał się potomstwa. Każda próba donoszenia ciąży kończy się tragicznie. Wpływa to na psychikę małżonków. Marta zaniedbuje pracę i pomału szefostwo ma dość jej ciągłego przebywania na chorobowym, zostaje postraszona zwolnieniem z pracy. Nieefektywnego pracownika trzeba zwolnić, na jej miejsce jest wielu chętnych. Do tego cała sytuacja wpływa na atmosferę w jej związku. Filip zaczyna czuć się jak "Maszyna do zapładniania", brakuje mu czułości w związku, dlatego nie dziwne, że ucieka w romans z młodszą od siebie koleżanką z pracy, która z przyjemnością zaspakaja jego potrzeby.
Iwona od początku swojego życia miała "pod górkę". Najpierw wpadka z narzeczonym, szybki ślub i mieszkanie w jednym pokoju, razem z teściami. Potem problemy finansowe męża Iwony, oszukany przez wspólnika zamyka warsztat który prowadzi i zostają duże długi do spłacenia. Do tego zostają oszukani przez dewelopera, który z wpłaconą zaliczką na ich upragnione M - znika, a wszystko to dzieje się, gdy okazuje się, że bohaterka ponownie jest w ciąży. Mąż Iwony wyjeżdża do pracy za granicę, tam poznaje inną kobietę i rozwodzi się. Iwona nie skończyła zaczętych studiów, przenosi się do mieszkania matki. Pracuje w szkole jako sprzątaczka a popołudniami sprzedaje w sklepie. Wszystko po to by utrzymać rodzinę, bo z emerytury matki i marnych groszy wysyłanych od czasu do czasu przez byłego męża trudno wyżyć. Jej dzieci wytykane są palcami, bo nie noszą firmowych ciuchów jak inni koledzy i koleżanki. Pewnego dnia Iwona znajduje ogłoszenie w gazecie o firmie pośredniczącej w "wynajmowaniu brzucha". Surogatki, to kobiety, które decydują się urodzić dziecko innej parze, która własnych nie może mieć. Za co ta pierwsza otrzymuje spore wynagrodzenie. Iwona postanawia odpowiedzieć na ogłoszenie i tak stykają się losy obu bohaterek.
To Iwona będzie matką surogatką dla przyszłego dziecka Marty i Filipa. Podpisują umowę w której Iwona ma zrzec się praw do dziecka na korzyść małżonków zaraz po jego urodzeniu. Kobieta jednak nie przypuszcza, że pokocha te rozwijające się w niej dziecko, że nie zdecyduje się na jego oddanie. Można się o tym przekonać czytając pierwsze strony książki, więc żadnej tajemnicy tutaj nie zdradzę.
Polskie prawo mówi, że matką dziecka jest ta kobieta, która urodziła, a nie ta co była dawcą jajeczka do zapłodnionego zarodka. Problem trudny do rozwiązania, ale czasami jedyna droga na to by mieć własne dziecko dla wielu par małżeńskich, stąd coraz więcej par ryzykuje takie rozwiązanie.
Książka pełna emocji, napisana prostym językiem, przemawia do czytelnika. To bardzo wciągająca lektura (choć nie zaskakuje) i mimo, że niedawno czytałam inną powieść o tej samej tematyce (Zupa z ryby fugu - Moniki Szwaji), nie mogłam się od Kukułki oderwać. Polecam !!!

piątek, 25 lutego 2011

Moja biblioteczka

Do zabawy zaprosiła mnie Sabinka. Podobnie jak ona, ja również mam malutkie mieszkanko. Do tego dwójkę łobuziaków, więc nie ma w moim domu biblioteczki z prawdziwego zdarzenia. Książki układane są na półkach, we wszystkich możliwych szafach i zakamarkach, a każda nowa książka dyskretnie ukrywana przed okiem męża, bo wciąż mnie straszy, że te wszystkie moje "czytadła" wyrzuci. Postaram się jednak pokazać wybrane fragmenty moich pseudo biblioteczek. W dużym pokoju zabudowaliśmy po sufit całą ścinę łącznie z rogiem. jest tam wiele półek. Narożna szafa zawiera moją wiszącą garderobę, a resztę wypełniają książki, każda półeczka i cały dół szafy. Wygląda to tak
To tylko dwie z kilku półek, dołu szafy nie udało mi się sfotografować bo aparat ma zepsutą lampę błyskową i wyszło już totalnie ciemno. Cały dół wypełniają książki typu Sagi wszelakie.
Na wprost od wejścia do pokoju stoją dwie witrynki, jedna z nich całkowicie oszklona i druga w połowie zamykana a w połowie z półkami.
Szklana witryna w zamierzeniu z przeznaczeniem na przechowywanie szkła, przekształcona została w moją biblioteczkę. Jest tam 5 półek, z czego 4 zajmują książki po 3 rzędy.
To dwie górne półki i fragment półki ze szkłem, na której już leży nowy stosik książek. Dwie dolne zapełnione są przez dwie serie książek "Arcydzieła literatury" ładnie wydanej serii książek ze złoconymi grzbietami, oraz "Biblioteczka filozofów" seria książek poświęcona słynnym myślicielom.
W drugiej witrynce też książki. Za zamkniętymi drzwiami dwie półki po 2 rzędy, a na jednej półce fragment kolekcji książek wydawanych w serii Love&Story "Romans historyczny" Niestety zdjęcia nie wyszły.
Pokój chłopców też nie uniknął wprowadzenia się tam książek mamy. Ich duża szafa narożna cały dół ma wypełniony książkami i do tego jedna z półek też została już zarekwirowana przez moje książki. Dopiero jak zrobiłam jej foto zauważyłam jak się ugina pod ich ciężarem.
Chłopcy też mają jedną całą półkę z książkami z serii ABC uczę się i jedną z lekturami wszelakimi - przeważnie wydaniami albumowymi i encyklopediami o dinozaurach które kochają.
To mieszkaniec ich pokoju w trakcie montażu.

Oczywiście to nie wszystkie miejsca, gdzie magazynuję swoje książki. W przedpokoju szafę przesuwną na dwóch półkach zajmują książki - Harlequin - no czytałam kiedyś i taką "literaturę". Do tego jeszcze jedna cała duża półka w szafie z tzw literaturą fachową, której w domku belfrów nie może zabraknąć. Ile mam książek - nie wiem i nawet nie próbuję ich zliczyć. Wiele z nich jest jeszcze nie przeczytana inne pożyczone krążą wśród znajomych. Dużo, dużo, naprawdę dużo. No, ale kocham książki i nałogowo je kupuję.

O pokazanie swoich biblioteczek poproszę:
1. beatrix73
2.Bujaczek
3. monia-art
oraz wszystkich, którzy chcą. Pozdrawiam serdecznie.

wtorek, 22 lutego 2011

Aneczka - Hanka Lemańska

Tytuł: Aneczka
Autor: Hanka Lemańska
Wydawnictwo: Zyski i S-ka
Rok wydania: 2007
Stron: 224
Moja ocena: 5/6

"... wszystko w życiu zdarza się po coś. Nawet kiedy jest nam trudno, coś nie idzie po naszej myśli, albo zwyczajnie ciężko żyć, to jest to zawsze po coś. Wtedy najczęściej nie wiemy, po co nas dopadło to złe, ale z czasem się to wyjaśnia." s.181

Tytułowa Aneczka to 31-letnia dziennikarka, pracująca w piśmie dla kobiet. Jej życiem kierują ciotki, siostry jej mamy. Dyrygują one siostrzenicą jak się da, decydują o tym jak ma się ubierać, jaką nosić fryzurę. Aneczka nie może zrobić sobie wymarzonej fryzury z grzywką i zmienić mysi kolor włosów, rozliczana jest także, za każdą godzinę spędzoną poza domem. Bohaterka wykazuje się tu małą asertywnością, nie potrafi przeciwstawić się sfeminizowanej rodzinie. Nawet ojciec Aneczki, podporządkowuje się woli kobiet w tej rodzinie. Jako znany ginekolog ucieka w wir pracy, coraz bardziej odsuwając się od żony i córki. Kariera zawodowa Aneczki też nie jest imponująca. Gdy dostała nagrodę najlepszej autorki tekstów, wściekła szefowa Żabica, przenosi ją do działu korespondencji i daje nowe zadanie - będzie odpowiadać na listy czytelników. Wkrótce zmienia się też kierownictwo w redakcji, zatrudniona zostaje nowa kierowniczka - była nauczycielka języka polskiego naszej bohaterki. Notabene nienawidząca Aneczki już od czasów gdy ją uczyła, więc i teraz stara się zmienić życie młodej dziewczyny w piekło. Pewnego dnia do redakcji trafia list od pewnego mężczyzny. W liście tym opisuje on, przypuszczenia o prawdopodobnym romansie jego żony i prosi o radę. Zwraca się też z prośbą do redakcji, aby opublikowała list bez jakichkolwiek zmian i jak najszybciej. Niestety tekst w oryginale nie nadawał się do publikacji. Aneczka dokonuje pewnych zmian oddając tylko sens zawarty w liście i udziela na niego odpowiedzi na łamach czasopisma. Nagle w życiu bohaterki dochodzi do dziwnych wydarzeń: ciągłe telefony od różnych osób o dokładną treść listu, skargi do kierowniczki, dziwne ataki na ulicy i amant chcący wyciągnąć od niej wiadomości na temat tej korespondencji, no i do tego porwanie jej ciotki Łucji, bo akurat była oddać w pracy Aneczki jej zwolnienie lekarskie i miała na sobie płaszcz bohaterki. Co takiego było w treści tego listu, że nagle z jego powodu dziewczyna czuje się zagrożona?
Więcej szczegółów nie zdradzę.
Znajdziecie w tej książce motywy kryminału, trochę romansu i  komedii. Powieść trochę przypomina mi  styl Joanny Chmielewskiej. Uważam jednak, że jest to lektura łatwa, przyjemna i w sam raz na urlop. Czytałam ją z wielką przyjemnością i polecam innym.

sobota, 19 lutego 2011

Imiona kwiatów i dziewcząt - Elizabeth Gilbert

Tytuł: Imiona kwiatów i dziewcząt
Autor: Elizabeth Gilbert
Wydawnictwo: Rebis
Seria: Salamandra
Rok wydania: 2008
Stron: 264
Moja ocena: 3,5/6

Zachwycona powieściami Elizabeth Gilbert, bez czytania jakiegokolwiek opisu z okładki, recenzji w necie, po prostu totalnie w ciemno, sięgnęłam po jej książkę pod tytułem "Imiona kwiatów i dziewcząt". I zawiodłam się. To nie ta pisarka, którą znam. Książka okazała się zbiorem opowiadań. Bohaterów opowiadań (m.in staruszkę wspominającą swoje barwne życie, rodzeństwo - któremu podczas podróży zepsuł się samochód, Marthę - która namawia kowboja do ucieczki w Góry Skaliste i malarza zachwyconego kolorem włosów śpiewaczki kabaretowej), poznajemy w małym wycinku z ich życia. Po za aktualnie omawianą historią o ich życiu niewiele więcej wiemy. Nic też ich ze sobą nie łączy. Bohaterami są osoby o mocnych charakterach, twarde (kobiety nazwałabym nawet herod babami), często nieszczęśliwe. Każda z tych osób ma lubi miała plan, który chce zrealizować, jednak wciąż stają im na drodze jakieś problemy. Autorka w opowiadaniach nie ocenia tych ludzi, nie podpowiada jak powinni rozwiązać daną sytuację, jak wyjść z opresji.
Przyznam szczerze,że książkę czytało mi się ciężko. Miałam wrażenie jakby historie, nagle się urywały, a wędrując po stronicach książki, wpadam nagle w inne miejsce, poznaje wyrwany fragment z życia innej osoby i nagle znów przenoszę się dalej, zostawiając jej historię. Wolę jednak jakąś ciągłość historii, wczuć się w bohatera. Bohaterzy tego zbioru opowiadań długo nie zostali w mej pamięci. Książkę przeczytałam parę dni temu, dzisiaj pisząc moją notatkę, nie jestem w stanie przypomnieć sobie ich wszystkich. Decyzję o przeczytaniu tej książki pozostawiam Wam. Może ktoś inny odnajdzie w niej głębszy sens.

wtorek, 15 lutego 2011

Dalekie wiatry - Bambaren Sergio

Tytuł: Dalekie wiatry
Autor: Bambaren Sergio
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2009
Wydanie I
Stron: 184
Moja ocena: 5/6

"Zawsze słuchaj głosu serca. Nigdy nie rezygnuj z marzeń"

Jak łatwo rezygnujemy z marzeń po pierwszych niepowodzeniach, odkładamy je na później, bo życie zawodowe i rodzinne uniemożliwia nam ich realizację.  Jednak Gail i Mark by ratować swoje małżeństwo postanowili spełnić swoje marzenie z młodości - kupić jacht i odbyć daleką morską podróż - tylko we dwoje. Chcą uwolnić się od rutyny codziennego życia, od pracy i pogoni za kolejnymi awansami. Mark pracuje w firmie, która zajmuje się ubezpieczeniami. Praca denerwuje go, a dokładniej jego szef, któremu nie odpowiada np kolor koszuli pracownika. Po powrocie z pracy bohater nie ma już ochoty na żadne czułości, wręcz przeciwnie odreagowuje swoje zdenerwowanie na swojej żonie Gail. On też ciągle goni za karierą. Ta, tak nie obca w dzisiejszych czasach sytuacja powoduje, że oboje oddalają się od siebie coraz bardziej. Ich małżeństwo powoli się rozpada. Pewnego dnia Mark kupuje w antykwariacie książkę. Zawarte w niej wiersze inspirują go do rozmowy z żoną o ich sytuacji. Pozwala im to podjąć decyzję o tym by spełnić swoje marzenie z dawnych lat. Inwestują oszczędności swojego życia w stary jacht, który po remoncie ma zabrać ich w podróż życia dookoła Nowej Kaledonii. Przed wypłynięciem w rejs Mark idzie pochwalić się swoją decyzją antykwariuszowi. On daje mu tajemniczą skrzynkę, którą mają otworzyć dopiero, gdy wypłyną w morze. Po otwarciu skrzynki okazuje się, że skrywa ona magiczny notes, początkowo czyste kartki zapełniają się ważnymi sentencjami, które pozwalają małżeństwu zmienić stosunek do siebie i odnaleźć dawno zapomnianą miłość i namiętność. W czasie swojej podróży Mark i Gail odwiedzają wiele ciekawych miejsc i poznają nowych ludzi m.in. tajemnicze plemię czy małżeństwo, które podobnie jak oni, kiedyś oddalili się od siebie, a zmiana miejsca zamieszkania i trybu życia spowodowała, że odnaleźli się ponownie.
Powieść nie zaliczyłabym do wielkich dzieł, jednak wzbudziła we mnie miłe uczucia. Czyta się ją jak książki Coelha, przesycona jest bowiem sentencjami, które podpowiadają nam jak osiągnąć szczęście, jak pokonać trudności życia codziennego, jak odnaleźć siebie. Pozwoliła mi ona ponownie uwierzyć w marzenia. Skoro im się udało, może mi kiedyś też się uda?
Polecam taki mały przerywnik na pokrzepienie serc.