piątek, 31 sierpnia 2012

Wygrywajka z Africanusem - wyniki losowania



Jest mi bardzo miło poinformować, że osobą do której trafi książka "Africanus. Syn konsula" jest Marra Sobuco. Szczęśliwego zwycięzce wylosował mój syn Karol.
Marrę bardzo proszę o przesłanie na mój adres e-mail danych do wysyłki i nazwy ulubionego koloru, bym mogła stworzyć jakiś mały biżuteryjny dodatek.
 Gratuluję serdecznie !!!

Oto fotorelacja z losowania:

Przygotowanie karteczek
Wszystkie 14 losów
Losowanie. Oczka były zamknięte.
Zwycięski los
Przepraszam za jakość zdjęć, są robione komórką bez lampy błyskowej. Pozdrawiam i zapraszam do zaglądania na mojego bloga. Wkrótce znowu jakaś wygrywajka. Życzę miłego weekendu.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Wyniki losowania - jutro

Z powodów osobistych wyniki losowania książki Africanus, opublikuję jutro. Wszystkich zainteresowanych przepraszam.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Alibi na szczęście - Anna Ficner - Ogonowska


Autor: Anna Ficner-Ogonowska
Tytuł: Alibi na szczęście
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Stron: 653
ISBN: 978-83-240-2247-2
Forma: e-book
Moja ocena: 6/6


„- Powiedz mi Lerska, dlaczego ty jesteś taka beznadziejna?! Patrzę na ciebie i myślę, że ty nawet na szczęście, które jest całkiem blisko, potrzebujesz jakiegoś cholernego alibi!. No, powiedz coś w końcu! Nie zachowuj się jak mumia, tylko powiedz coś! Odezwij się! Słyszysz?!
- Nie mówi się „alibi na szczęście” tylko alibi dla szczęścia – szeptem wypowiedziała jedyne zdanie, które przyszło jej teraz do głowy.”


Szczęście – chwilowe odczucie bezgranicznej radości. Gdy odczuwamy szczęście to jesteśmy zadowoleni z życia, oceniamy swoje życie jako udane, wartościowe i sensowne. Któż z nas nie chciałby być szczęśliwy?
Anna Ficner-Ogonowska w swojej debiutanckiej powieści „Alibi na szczęście” ukazuje nam jak bolesne przeżycia mogą wpłynąć na nasze życie i psychikę. W konsekwencji bronimy się przed pukającym do drzwi szczęściem, zamykamy serce przed miłością, boimy się żyć. Przeczytamy również o tym, że zawsze istnieje szansa na nowe życie i nic nie jest w stanie zamknąć nam drogi do szczęścia, bo każdy z nas ma prawo być szczęśliwym.
Bohaterką powieści jest Hanka – dwudziestosześcioletnia nauczycielka języka polskiego. Życie boleśnie ją doświadczyło. W wypadku samochodowym straciła oboje rodziców. Teraz mieszka sama w dużym domu, którego każdy kont przypomina jej o przeszłości. Uwielbia morze – ono ją uspokaja, pozwala myśleć i podejmować decyzje. Szum muszli przykładanej do ucha pomaga jej zasnąć. Uwielbia czytać książki, a jej ulubioną jest „Romeo i Julia”. Jest osobą bardzo zamkniętą w sobie, smutek który nosi w sercu bardzo ją przytłacza. Ma w sobie silnie zakodowany paniczny strach przed cierpieniem, które mogłoby z niewyjaśnionych przyczyn pojawić się od nowa w jej życiu. Praca jest dla niej ucieczką, zapomnieniem – dlatego pochłania ją ona zupełnie. Otaczają ją wspaniali ludzie. Dominika przyjaciółka – „siostra”, bo od dzieciństwa wychowywały się razem, jest jej całkowitym przeciwieństwem. Rozpiera ją energia, jest szalona, wesoła i potrafi podporządkować sobie swoją siostrzyczkę. Drugą osobą która jest bardzo ważna w życiu Hani Lerskiej jest pani Irenka. To u niej bohaterka wynajmuje corocznie pokój w czasie wakacji, by mieć blisko na plaże, gdzie może spokojnie odpoczywać. Mimo, że dzieli je sześć godzin jazdy samochodem pani Irenka jest dla dziewczyny prawdziwym aniołem stróżem. Pociesza ją, doradza, pozwala odzyskać wiarę w szczęśliwe życie.
Bohaterkę poznajemy właśnie nad morzem. Jest koniec sierpnia i Hanna Lerska musi wrócić już do Warszawy. Ma do przeprowadzenia egzamin poprawkowy jednego ze swoich uczniów – Mateusza. Siedzącą na plaży, zaczytaną w swojej ukochanej powieści dziewczynie przygląda się Mikołaj. Jest nią zauroczony, ale nie ma odwagi by do niej podejść. Następnego dnia dziewczyna nie pojawia się nad morzem i pozostaje mu tylko zrobiona potajemnie fotografia. Nie spodziewał się, że los już napisał scenariusz ich następnego spotkania. Pewnego dnia rodziców Mateusza zatrzymują obowiązki zawodowe uniemożliwiając przyjście na pierwsze zebranie w szkole. Ponieważ ich syn jest w klasie maturalnej, a ostatnio nie bardzo szło mu na języku polskim bardzo zależało im by porozmawiać z jego nauczycielką, dlatego proszą by w ich zastępstwie na zebraniu pojawił się starszy o dziesięć lat brat Mateusza – Mikołaj. Spóźnionemu młodemu architektowi cudem udaje się jeszcze zastać panią Lerską. Jakie było jego zaskoczenie, gdy okazuje się, że nauczycielką Mateusza jest jego dziewczyna ze zdjęcia. Zakochany w niej od pierwszego spotkania tam na plaży, postanawia o nią walczyć. Nie będzie to jednak łatwa sprawa, nawet wtedy gdy okaże się, iż Hania jest siostrą Dominiki – nowej dziewczyny jego wspólnika Przemka.
„Alibi na szczęście” to fantastyczna książka, którą czyta się jednym tchem. Mimo wielu stron przeczytałam ją bardzo szybko. Trudno było mi się oderwać od lektury. Autorka stopniowo odkrywała nam prawdę o przeszłości bohaterki. Poznajemy przyczyny jej zachowania. Dlaczego tak bardzo boi się znowu zakochać, czemu jest smutna i zamknięta w sobie.
Pani Anna pokazuje nam, że cierpliwość popłaca. Gdy będziemy dzielnie dążyć do celu osiągniemy go. Możemy pokonać każdą barierę w drodze do szczęścia. Szczęście jest tuż, tuż.
Pokochałam bohaterkę książki. Jest taka podobna do mnie. Dzięki czemu stała mi się taka bliska. Dopingowałam jej by wreszcie udało jej się zapomnieć o przeszłości, wręcz chciałam z nią porozmawiać, by pomóc. Polubiłam również Dominikę, która zarażała mnie swoją energią i bezpośredniością. Dialogi z jej udziałem nie raz wzbudzały u mnie uśmiech.
Bardzo podobało mi się jak autorka przedstawiła kobiety w tej powieści. Pani Irenka – wspaniała kucharka i gospodyni sama prowadzi dom, troszczy się o swoje dzieci i wnuki, nie jest jej obcy los Hani, którą traktuje jak córkę. Dominika, pracująca jako dentystka, mimo problemów w dzieciństwie potrafiła osiągnąć wiele i spełnić swoje marzenia. Mimo, iż jest tak zwariowana, jest również bardzo wrażliwa i uczuciowa. Oraz Hania, kochająca swoją pracę i troszcząca się o Dominikę. Ucieszyło mnie również to, że pani Anna Ficner-Ogonowska szczerze opisała pracę nauczyciela. Pokazała, że pracujemy nie tylko 18 godzin, ale wielu z nas pracuje jeszcze w domu, nie raz zarywając noce i weekendy.
„Alibi na szczęście” to naprawdę piękna książka. Ja osobiście nie mogę się już doczekać jej kontynuacji „Krok do szczęścia”, która już wkrótce do kupienia w księgarniach.

Zachęcam do sięgnięcia po „Alibi na szczęście” dla mnie to książka, która koi nerwy, leczy rany i pozwala uwierzyć w szczęśliwe życie. Idealne lekarstwo dla zranionej duszy. Serdecznie polecam.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Woblink

niedziela, 12 sierpnia 2012

Wygrywajka z Africanusem

Witajcie !!!
Już dawno nie organizowałam u siebie żadnego Candy. Postanowiłam więc, że przekażę w Wasze ręce książkę, której recenzję niedawno zamieściłam na swoim blogu. "Africanus. Syn Konsula" to powieść historyczna, ale na pewno spodoba się nie tylko miłośnikom tego typu literatury. Może warto się z nią zapoznać, zwłaszcza, że pod koniec września na rynku księgarskim ukarze się drugi tom tej trylogii "Africanus. Wojna w Italii".

Warunki udziału w candy:

1. Pozostaw komentarz pod tym postem z chęcią udziału w losowaniu.
2. Na swoim blogu umieść link do candy. Jeśli nie prowadzisz bloga, możesz umieścić link na facebooku.
3. Na komentarze czekam do 30 sierpnia do godziny 12.00
4. Cierpliwie czekaj na wynik losowania.


Losowanie odbędzie się 30 sierpnia, wieczorem.

Dla zwycięzcy przygotuję jeszcze jakiś biżuteryjny dodatek.

Życzę Wszystkim powodzenia i zapraszam do zabawy.

Pozdrawiam Magda

sobota, 11 sierpnia 2012

Wiosna w Różanach - Bogna Ziembicka

Autor: Bogna Ziembicka
Tytuł: Wiosna w Różanach
Wydanie: I
Wydawnictwo: Otwarte
Seria: Otwarte dla Ciebie: Romans
Rok wydania: 2012
Stron: 369
ISBN: 978-83-7515-201-2
Moja ocena: 6/6

- Nam się wydaje, że kobiety w kółko coś wałkują, tymczasem problem polega na tym, że my umiemy rozmawiać tylko po to, by rozwiązać problem, one potrafią dzielić się emocjami. I po to rozmawiają. […] - Mężczyzna musi dojrzeć, by docenić rozmowę. Kobiety siłę słowa czują instynktownie. My najpierw uważamy, że słowa ludzi oddalają, że kobiety ukrywają się za nimi. Język ciała wydaje się nam najbardziej wiarygodny, seks staje się językiem. Potem używamy rozmowy jako gry wstępnej, aż w końcu przychodzi dzień, gdy potrafimy rozkoszować się rozmową z kobietą. Ale do takiego szczęścia prowadzi długa droga.” s.149

Jeszcze niedawno pisałam na swoim blogu, krótką recenzję książki Pani Bogny Ziembickiej pod tytułem „Droga do Różan”. Pokochałam bohaterki tej debiutanckiej powieści i chciałam jak najszybciej spotkać się ponownie z trzema fascynującymi kobietami: Zuzanną, Marianną i Zosią. Moja tęsknota za bohaterkami nie trwała długo. Oto do moich rąk trafiła kontynuacja opowieści o Różanach - „Wiosna w Różanach”. Znowu mogłam przenieść się do tego pięknego miejsca.
Myślę, że pamiętacie zakończenie poprzedniej części. Zostawiliśmy szczęśliwą Zosię - zakochaną w Krzysztofie, spodziewającą się jego dziecka i z aktem notarialnym w dłoni, na którym widniał zapis, iż Dworek w Różanach jest ponownie jej własnością, a dokładniej jej nienarodzonego dziecka. Cóż więcej trzeba do szczęścia? Niestety, jak to w życiu często bywa, szczęście nie trwa wiecznie. W życiu Zosi dochodzi do bardzo wielu przykrych zmian. One tak bardzo wpłyną na jej psychikę, że bez pomocy przyjaciół Marianny i Eryka, dziewczyna pewnie zamartwiłaby się i zagłodziła na śmierć. Szczegółów nie chcę zdradzać, by nie zepsuć Wam przyjemności z lektury.
Zmiany w życiu dotkną nie tylko Zosię. Mariannę będzie adorować dwóch przystojnych mężczyzn. Ona sama jak w poprzednie części będzie tryskać humorem, dzielić się dobrymi radami i odprawiać drobne czary, by w jej domu wszystko układało się pomyślnie i szczęście oraz miłość zawitała w jej progi. Bo...

Można żyć bez miłości. […] - Można. Tylko co to za życie?” s. 332

Miłość w powieści pojawia się bardzo często, choć nie zawsze jest odwzajemniona. Autorka wprowadza w niej również nowe postaci, które będą miały duży wpływ na losy bohaterów. Znajdziemy wśród nich bohaterów pozytywnych, których od początku polubicie i takich, których znienawidzicie, bo będą knuli i chcieli swoje szczęście zbudować na nieszczęściu innych. Jak to w życiu bywa.

... miłość to za mało i że nic, nawet najbardziej szalone uczucie, nie zwalnia od myślenia.” s. 332

„Wiosnę w Różanach” czyta się fantastycznie. Wciąga tak bardzo, że trudno się od niej oderwać. Pięknie opowiedziana historia o prawdziwej przyjaźni, pięknej miłości i poświęceniu dla drugiej osoby. Książkę wzbogacają przepisy pani Zuzanny, które kiedyś z przyjemnością wykorzystam, bo już sam opis potrawy pobudza ślinianki. Akcja powieści raz zwalnia, raz przyśpiesza. Książka momentami wzrusza aż do łez, czasami powoduje uśmiech na twarzy. Czytając ją mamy wrażenie jakbyśmy słyszeli szum lasu, kumkanie żab, czuli zapach ziół, kwiatów i potraw. Oczami wyobraźni widzimy pięknej otoczenie domku w Różanach. Tym razem autorka pozwala nam poznać nie tylko zakątki Krakowa i Różan. Przeniesie nas do pięknej Chorwacji, Warszawy i Monachium. Dowiemy się też trochę o japońskich zwyczajach.
Powieść ta jest już mniej cukierkowa niż poprzednia, bardziej życiowa, może dlatego tak wspaniała, bo opisuje prawdziwe życie, nie upiększa go, pokazuje takim jakie jest. Bardzo fajnym pomysłem było również zamieszczenie w książce fragmentów pamiętników pani Zuzanny. Dzięki nim jeszcze bardziej przybliżyła nam się historia jej życia, która w fantastyczny sposób łączy się ze współczesnymi wydarzeniami.
„Wiosna w Różanach” to świetna powieść. Pozwala nam uwierzyć w przyjaźń, miłość i to, że każdy człowiek może być szczęśliwy. Daje nam nadzieję na lepsze życie.

Do prawdziwego szczęścia nie da się dojść na skróty. Nieraz się przekonywałam, że tylko to co wymagało trudu, dawało mi prawdziwe zadowolenie.” s.150

Serdecznie polecam i życzę wszystkich pięknych i wzruszających chwil z tą powieścią.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte
 

środa, 8 sierpnia 2012

Africanus. Syn Konsula - Santiago Posteguillo

Autor: Santiago Posteguillo
Tytuł: Africanus. Syn Konsula
Tytuł oryginalny: Africanus. El hijo del consul.
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Esprit
Stron: 427
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-71-4
Moja ocena: 5/6

„Staruszka uklękła przed przybyłymi mężczyznami i położyła nagiego, płaczącego chłopczyka na kamiennej posadzce u stóp Publiusza. Ojciec patrzył na niemowlę przez kilka sekund. Dla losów chłopca był to najważniejszy moment, ponieważ rodzic miał prawo uznać dziecko za swoje lub się go wyrzec, w razie gdyby zauważył zły omen, stwierdził, że dziecko przyszło na świat w nieczystym dniu, lub dostrzegł w nim jakąś wadę. Publiusz Korneliusz Scypion patrzył więc na leżącego na podłodze syna. Chłopczyk wciąż płakał. […] Publiusz ukląkł, przyjrzał się dziecku z bliska i skinął głową. Następnie wziął niemowlę na ręce i podniósł je.
- Niech przygotują stół ofiarny dla Herkulesa. To jest mój syn, mój pierworodny, i będzie nosił moje imię: Publiusz Korneliusz Scypion, a pewnego dnia zastąpi mnie jako pater familias w tym domu.” s. 32

     Zawsze interesowałam się historią, dlatego starałam się od czasu do czasu sięgnąć po powieści o takiej tematyce. Nie mówię tutaj o typowej książce przedstawiającej suche fakty, ale fabularyzowanych utworach literackich. Pozwalają mi one nie tylko przeżyć wzruszające chwile podczas ich lektury, ale również dowiedzieć się więcej o danej epoce, czy wydarzeniu historycznym.
Gdy nadarzyła mi się okazja przeczytania książki hiszpańskiego pisarza Santiago Postegiullo pod tytułem „Africanus. Syn Konsula” bardzo się ucieszyłam. Nie raz czytałam o starożytnym Rzymie, pasjonowała mnie jego historia, życie w tamtych czasach i toczone wówczas walki. Myślę, że każdy z nas pamięta ze szkolnych lekcji historii, takie postacie jak Hannibal, Publiusz Korneliusz Scypion, Fabiusz Maksimus czy Katon. To właśnie za ich życia toczy się akcja tej powieści, czyli w III wieku przed naszą erą.
Akcja powieści rozpoczyna się w dniu narodzin głównego bohatera Publiusza Korneliusza Scypiona zwanego później Afrykańskim. Jest on synem znanego i cenionego Senatora rzymskiego, głowy poważanego rodu. Jego matką jest Pomponia. Ojciec chłopca jest nie tylko bardzo dobrym żołnierzem i politykiem, ale również miłośnikiem literatury oraz teatru.
W tym samy roku 235 p.n.e. Hamilkar wraz ze swoją armią przygotowuje się do podboju Hiszpanii. U jego boku stoi dorastający syn wodza, niespełna piętnastoletni Hannibal, którego imię tłumaczy się jako „obdarzony łaską Balla” to jest najwyższego boga Kartagińczyków, podobnie jak oni wywodzącego się z Fenicji. W ciągu kilku tygodni Hamilkar przeprowadził swą armię wzdłuż wybrzeży Afryki Północnej, przeprawił się przez góry i wąskie przełęcze i dotarł do Słupów Herkulesa. Tutaj z afrykańskiego brzegu spoglądał na swój cel – południowe plaże Hiszpanii. Od tego miejsca dzieliły go tylko wzburzone wody cieśniny. Po kliku tygodniach, małe rybackie stateczki transportowały już Kartagińczyków na drugi brzeg. Ze sobą przywieźli nie tylko broń i żywność, ale również słonie. Przeprawa całej armii przez cieśninę trwała trzy dni.
Zaplanowana przez kartagińskiego przywódcę kampania nie przynosi jednak takich zysków jak sobie on zaplanował, jednak duma nie pozwalała mu się wycofać z pomysłu podbicia Hiszpanii. W roku 228 p.n.e. podporządkował on sobie już południe i znaczną część wschodniej tego kraju. Jednak jego plany sięgały znacznie głębiej. Pragnie pokonać Rzym i przywrócić Kartaginie hegemonię w basenie Morza Śródziemnego. Hiszpania ma być jego bazą operacyjną z którj mógłby prowadzić dalsze działania. Niestety nie udało mu się zrealizować tego planu. Podczas jednego ze starć z Iberami Hamilkar zostaje śmiertelnie ranny i kona w ramionach swojego syna. Hannibal postanawia pomścić śmierć swojego ojca i dokończyć jego plany. „Ktoś, kto odczuwa taki ból, przeleje wiele krwi, żeby zaspokoić swą zemstę” s. 46
Za parę lat Hannibal rozpocznie swoją słynną przeprawę na słoniach przez góry by zaatakować Rzym i przeciwstawić się rzymskim legionom. To będzie jedna z najkrwawszych wypraw, znanych nam z kart historii jako II wojna punicka.
Autor pozwala nam poznać przebieg bitwy widziany z dwóch stron. Opowiada nam o poczynaniach Hannibala, oraz o przegrupowaniach legionów rzymskich pod wodzą m.in. Publiusza Korneliusza Scypiona. Poznajemy różne taktyki walki prowadzone przez kolejnych konsuli rzymskich ich porażki i sukcesy. Pisarz nie skupia się tylko na samych bitwach. Możemy poznać życie w legionie dzięki trzeciej postaci wprowadzonej przez autora jako bohatera. Jest to Tytus Makcjusz. Początkowo pracował w rzymskim teatrze, przygotowując scenografię i kostiumy dla aktorów, jednak ta praca znudziła mu się, postanowił coś osiągnąć sam. Otworzył sklep z tkaninami, jednak interes upada, gdy jeden ze statków wiozących dla niego towar tonie. Zostaje z wielkimi długami i trafia na ulicę. Aby przeżyć zaciąga się do armii i po krótkim szkoleniu wyrusza na wojnę z kartagińską armią.
Bardzo dużo dowiemy się również o życiu w samym Rzymie, o polityce jaką prowadzili Senatorowie, walce o urząd Konsula Rzymu intrygach w związku z tym prowadzonych.
Nie zabraknie tutaj i wątku miłosnego. Młody Publiusz znajdzie swoją miłość jak na młodzieńca przystało.
Książkę czyta się fantastycznie. Wciąga niesamowicie i nawet nie wiem kiedy dotarłam do jej końca. Żałowałam, że książka kończy się w tak ważnym momencie, gdy Hannibal dociera prawie pod Rzym. Tak bardzo chciałam wiedzieć jak dalej potoczą się losy młodego bohatera. Z kart historii wiem, że będzie on Konsulem Rzymu, ale tego momentu jeszcze w tej książce się nie doczekacie. Kontynuacja losów bohaterów została przedstawiona w książce „Africanus. Wojna w Italii”, którą mam zamiar jak najszybciej przeczytać.
Chciałam również zaznaczyć, że w książce znajdziecie wiele ciekawych dodatków, które ułatwią wam lekturę. Są to między innymi bardzo bogaty słowniczek, drzewo genealogiczne Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego Starszego, najwyższe dowództwo katragińskie, listę konsulów Rzymu czy liczne mapy przedstawiające miejsca najważniejszych bitew i obszar Morza Śródziemnego.

Santiago Posteguillo to urodzony w 1964 roku w Hiszpanii pisarz. Sławę przyniosła mu właśnie trylogia Africanus, której akcja dzieje się w starożytnym Rzymie. W 2011 roku rozpoczął pisanie nowej trylogii o pierwszym cesarzu latynoskiego pochodzenia – Trajanie.

Serdecznie polecam lekturę „Africanusa”. Mam nadzieję, że spodoba się ona nie tylko miłośnikom książek historycznych i starożytnego Rzymu.


Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit