niedziela, 29 września 2013

Zegarek z różowego złota - Richar Paul Evans



Autor: Richard Paul Evans
Tytuł oryginalny: Timepiece
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2013
Stron: 211
ISBN: 978-83-240-2397-4
Moja ocena: 5/6

Często najważniejsze dla naszego życia sprawy zaczynają się od najzwyklejszych zdarzeń.” s. 138


Po książki R.P. Evansa sięgam zawsze z wielką przyjemnością. Wiem, że autor zapewni mi wspaniałą lekturę i mile spędzone chwile na czytaniu. Gdy zobaczyłam zapowiedź nowej powieści autora wiedziałam, że ją przeczytam. Jako jedna z pierwszych osób ustawiłam się w kolejce bibliotekowej i tak w moich dłoniach znalazła się książka „Zegarek z różowego złota”.
Bohaterem powieści jest David Perkin – bogaty właściciel firmy i miłośnik zegarów. Choć w sprawach finansowych David zawsze potrafił o siebie zadbać, tak w życiu uczuciowym był całkowicie bezbronny. Nie potrafił znaleźć sobie kobiety która kochała by jego, a nie jego pieniądze. Bardzo dokuczała mu samotność. „David pragnął bliskości drugiej osoby, jaką zapewnia małżeństwo, nie miała jednak pojęcia, jak postępować – postrzegał kobiety jak debiutujący gracz,, który rozumie zasady, ale nie ma pojęcia o prawdziwym przebiegu gry.” s.38
Pewnego dnia w jego biurze zjawia się kandydata na sekretarkę, Mary Anne. Bardzo ładna, skromnie ubrana i nie posiadająca wielkiego majątku. Od razu urzekła Davida swoim wdziękiem i ciepłem jakie z niej emanowało. Początkowe relacje miedzy nimi nie przebiegają korzystnie dla bohatera, bo nawet obraża swoją rozmówczynie, jednak potem rodzi się między nimi uczucie. Davidowi nie przeszkadza nawet to, że Mary Ann nosi w sobie dziecko innego mężczyzny. Darzy ją tak wielkim uczuciem, że pragnie z nią spędzić resztę życia. Wkrótce po bardzo ciężkim porodzie na świat przychodzi córeczka Perkinów. Są bardzo szczęśliwym małżeństwem, wszystko układa się pomyślnie, aż do pewnego momentu, w którym główną rolę odegra tytułowy zegarek z różowego złota. To właśnie on stanie się przyczyną rodzinnej tragedii.
Autor w swojej najnowszej powieści porusza nie tylko tematykę pięknej miłości jak z bajki o Kopciuszku, ale również zjawisko nietolerancji i uprzedzeń rasowych. To właśnie te uprzedzenia rasowe skierowane przeciwko Lawrencowi i chęć posiadania zegarka staną się początkiem zmian w życiu szczęśliwej do tej pory rodziny.
Najnowszą powieść Evansa czyta się jednym tchem, nie można się od niej oderwać. Akcja początkowo toczy się sielsko i leniwie, tak jak życie bohaterów, im jednak bardziej zaczyna się zmieniać sytuacja bohaterów tym więcej dzieje się w książce.
Zawsze czytając różne książki zastanawiam się nad sensem tytułu powieści, tym razem jest to zegarek. W powieści pojawia się on parę razy. Za każdym razem jest własnością innej osoby i ma dla niej różne znaczenie. Czasami jest to wartość sentymentalna, przedmiot, który się wiąże z inną osobą, bardzo kochaną. Innym razem jest przedmiotem pożądania, za jego wartość materialną. Po drugie jest to przecież przedmiot który pokazuje czas, czas, który nieustannie przemija i my nie możemy go zatrzymać, jak wskazówek zegara.
Autor w swojej powieści podkreśla jak ważne w życiu są chwile i musimy dbać o to by spędzić je jak najlepiej. Nie warto również pożądać rzeczy innych osób, zazdrościć im szczęścia, bo może to obrócić się przeciwko nam.
Serdecznie polecam najnowszą powieść Richarda Paula Evansa, na pewno nie zawiedziecie się na tej powieści.

niedziela, 22 września 2013

Mrówki w płonącym ognisku - Teresa Oleś-Owczarkowa



Autor: Teresa Oleś – Owczarkowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7595-617-7
Stron: 252
Moja ocena: 4/6

„Żyję w starym świecie, w którym obowiązuje stare prawo wsi. Jest swojsko i bezpiecznie, ale plon z kamienistych pól już przestaje wystarczać ludziom, już nie zaspokaja ich stale rosnących potrzeb. Chcąc mieć więcej dobra, wychodzą poza Wały do fabryk w mieście i do innego życia.” s.73


Teresa Oleś – Owczarkowa z wykształcenia jest psychologiem. Współpracowała głównie z „Gościem Niedzielnym. Debiutowała powieścią „Rauska”.
W swojej najnowszej powieści „Mrówki w płonącym ognisku” z realizmem ukazuje dawne życie na wsi, jest również metaforą.
Po raz pierwszy spotkałam się z powieścią tej autorki. Sięgnęłam po nią dlatego, że zaciekawił mnie opis. Mimo, iż mieszkam w mieście całe moje dzieciństwo było związane ze wsią, przynajmniej w czasie wakacyjnym.
Bohaterką powieści jest Teresa. Przyjeżdża ona po wielu latach, jako już wiekowa kobieta do wsi Blanowice w której się wychowała. Wieś położona jest niedaleko Zawiercia.
Książka napisana jest w trochę nietypowy sposób. Nie ma żadnych rozdziałów, a składa się ze zbioru przemyśleń, refleksji, wspomnień zapisanych w krótszych czy dłuższych akapitach. Dzięki lekturze tej książki poznajemy życie na wsi od okresu międzywojennego, po czasy II wojny światowej gdy tereny zajmowali Niemcy, a potem Rosjanie, po czasy komunizmu i dzień dzisiejszy.
Autorka wplata między swoje opowieści fragmenty piosenek śpiewanych w wiejskich chatach, opisuje panujące wówczas zwyczaje np. związane z wydawaniem córek za mąż, regularnymi bójkami o panny na zabawach wiejskich pomiędzy mężczyznami zamieszkującymi inne wsie. Stosuje również język jakim posługiwali się ówcześni mieszkańcy Blanowic i okolicznych wsi.
Możemy zaobserwować jakie zmiany zachodzą na wsi i w nas samych przez wiele lat. Jak zmieniają się zwyczaje choćby jak zmienił się taniec:
Wiele można powiedzieć o tańcu, którego rola zmienia się, tak jak my, w przyspieszonym rytmie świata. Taniec na dyskotece stał się gimnastyką przy muzyce, natomiast tamten dawny taniec, w ramionach chłopca, był wydarzenie towarzyskim i erotycznym. W ramach ustalonej konwencji uczył dyscyplinować odruchy i współbrzmieć ze sobą mimo różnic płci.” s. 91
Bohaterka też przeszła odmianę, nie uchroniła się przed zmianami jakie zaistniały na wsi. „Wiedziałam, jak się powinno żyć na wsi i w małym mieście. Rozumiałam dobrze konieczność wypełniania obowiązku narzuconego przez naturę i obyczaj. Zgadzałam się z nimi bez sprzeciwu dopóty, dopóki nie usłyszałam w sobie głosu burzowego dzwonu, który wywrócił cały mój świat do góry nogami. Nie oglądając się już na nic, a zwłaszcza na to, co powiedzą o mnie ludzie z małego miasteczka, posłusznie wykonałam narzucone mi przez naturę salto bez zabezpieczenia, bo takie było moje przeznaczenie.” s. 92
Powieść pani Teresy zawiera w sobie wiele wątków etnograficznych, ale również znajdziemy w niej ciekawe filozoficzne przemyślenia autorki. Często donosi się do katolicyzmu, roli wiary w życiu ludzi na wsi. Przedstawia nam ona wieś taką jak zapamiętała z własnego dzieciństwa, przytacza opowieści innych m.in. swojej babci o czasach których nie może pamiętać ona sama. Wieś rządzi się swoimi prawami, nikt nie pyta młodej dziewczyny czy kocha swojego przyszłego męża, uczucie zrodzi się lub nie między nimi po ślubie. Ważne by mąż spłacił długi rodziny. Tradycyjna rodzina wychowuje gromadkę dzieci, nie ważne, że czasami trochę głodują, ale razem uprawiają rolę, oporządzają gospodarstwo a w niedziele chodzą do Kościoła.
Zmienia się jednak życie na wsi, ludzie pragną udogodnień, nie ma już tradycyjnych pieców chlebowych, a kuchnie wyposażone są w nowoczesne cuda techniki. Wraz ze zmianami sposobu życia zmienia się też nasz światopogląd, obyczaje i to jak traktujemy innych. Życie na „kocią łapę” nie jest nowością i nikt do ślubu nie jest zmuszany.
Dla mnie lektura tej książki była wędrówką we własną przeszłość. Jako dziecko spędzałam całe wakacje na wsi. Pamiętam opowieści babci o wojnie, o tym jak zesłali ją do pracy w fabryce amunicji w Niemczech. Jako dziecko bawiłyśmy się z kuzynkami w starym drewnianym domu, w którym mieszkała razem moja rodzina i zwierzęta gospodarskie. Nie zapomnę zapachu i smaku chleba wyciąganego z pieca i tego jak ciocia robiła znak krzyża na bochenku nim go ukroiła. Sama ubijałam masło, a kwaśne mleko podczas żniw miało wyjątkowy smak. No i zapach siana w stodole – cudowny.
Wiele wspomnień, dzięki książce pani Teresy mogłam sobie powspominać i porównać jak to było u nas. To bardzo interesująca książka jeśli chodzi o taką tematykę.
Jeśli chodzi o samo czytanie to nie jest to lektura od której nie można się oderwać. Ciągłe zmiany tematu, przeskoki w latach, miejscach, tematach, brak jakiejś jednej ciągłości w wydarzeniach sprawiają, że książkę czyta się trochę monotonnie.
Nie jest to lektura do której powrócę za jakiś czas, ale na pewno polecam ją osobą które chciałyby zobaczyć jak kiedyś żyło się na wsi i jak się ona zmieniła. Jak zmieniało się życie tam w zależności od pory roku, dnia tygodnia czy pory dnia. Ciekawe źródło wiedzy na temat wsi.
Zachęcam do lektury.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M.

czwartek, 19 września 2013

Z INNEJ BAJKI - Jodi Picoult, Samantha van Leer



Autor: Jodi Picoult, Samantha van Leer
Tytuł: Z innej bajki
Tytuł oryginalny: Between the Lines
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-497-6
Stron: 312
Moja ocena: 4/6


„… przestałam mieć wpływ na fabułę. Może kiedyś do mnie należała, ale teraz należy do ciebie. I każdego, kto ją przeczytał. Akt czytania to partnerstwo. Pisarz stawia dom, ale to czytelnik się do niego wprowadza.” s.253


Jodi Picoult jest moją ulubioną autorką. Po jej książki sięgam z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Zawsze czymś mnie zaskakuje, poruszając bardzo trudne tematy. Tym razem sięgnęłam po powieść dla młodzieży, którą pisarka napisała wraz ze swoją córką "Z innej bajki".
Bohaterką powieści jest piętnastoletnia Delilah McPhee. Wychowywała się bez ojca, gdyż opuścił ją gdy jeszcze była mała i założył nową rodzinę. W szkole też nie jest lubiana, uważana za dziwaczkę, gdyż czyta dużo książek. Jej jedyną przyjaciółką jest Jules. Dziewczynka zakochana w horrorach, ubierająca się inaczej niż wszyscy.
Pewnego dnia Deliah w bibliotece trafia na bajkę pt. „Z innej bajki” Jessamy Jacobs. Książka bardzo ją wciąga, co początkowo ją samą dziwi, przecież to bajka dla dzieci, a ona dzieckiem już nie jest. Bajka opowiada o księciu Olivierze, który musi uwolnić księżniczkę porwaną przez smoka. Nic nie byłoby w tym trudnego, gdyby nie fakt, że książę jest strasznym tchórzem. Z czytelniczką książki ma wiele wspólnego, gdyż on też wychowywał się bez ojca.
Podczas kolejnego czytania książki Deliah zauważa, że coś się zmieniło na jednym obrazu. Na ostatniej stronie, gdzie jest rysunek ze ślubu Oliwiera i księżniczki pojawia się plansza do gry w szachy. Potem dziewczyna słyszy głosy wydobywające się z bajki. Okazuje się, że książę Olivier chce uciec z bajki, bo ma dość życia w tym świecie. Czy Deliah pomoże Olivierowi w ucieczce?
Książka Jodi Picoult napisana jest prostym językiem, zrozumiałym dla młodego czytelnika. Czyta się ją bardzo szybko, ale nie powiem żeby mnie pochłonęła do reszty, jak inne powieści autorki.
„Z innej bajki” ma ciekawą formę. Z jednej strony czytamy fragment bajki, którą czyta bohaterka, z drugiej poznajemy losy Oliviera i Deliah oraz rodzące się pomiędzy nimi uczucie. Jednocześnie jesteśmy więc w świecie bajkowym w którym żyje książę, oraz w rzeczywistym świecie bohaterki. Tak więc zachowany został podział powieści typowy dla Jodi Picoult, w którym poznajemy historię widzianą oczami bohaterów.
Bohaterka jest typową nastolatką, z własnymi problemami, brakiem zrozumienia przez otoczenie. Zbuntowana i samotna. Brakuje jej przyjaciół i ojca. Chciałaby być jak inne nastolatki, mieć chłopaka, jednak trudno jej stworzyć jakiś związek. Stąd jej ucieczka do świata książek. „… wolę przenosić się w inny świat, a dzieje się to, ilekroć otwieram książkę.” s.33 Nie jedna młoda czytelniczka odnajdzie w niej swoje podobieństwo.
„Mama martwi się o mnie, bo jestem odludkiem. Ale to niezupełnie tak. Moja przyjaciółka Jules rozumie mnie jak nikt. To wina mamy, że nie potrafi wyjrzeć poza agrafki, które Jules nosi w uszach, i jej różowego irokeza.” s. 33
W powieści wiele jest sekretów i tajemniczych zdarzeń. Akcja toczy się wartko, a gdy już wydaje się nam, że bohaterowie znaleźli rozwiązanie swoich problemów, znowu coś zaczyna się psuć i wszystko wraca do początku.
Muszę przyznać, że pomysł na książkę był bardzo dobry. Połączenie bajki z rzeczywistością uświadamia nam jak bardzo te światy są ze sobą powiązane. W powieści wyraźnie granica między tymi światami się zaciera.
Po raz kolejny autorka udowadnia nam, że marzenia się spełniają, jeśli tego bardzo pragniemy, oraz że przyjaciół poznaje się w potrzebie.
Zachwyciło mnie wydanie książki. Po raz pierwszy w powieści autorki pojawiają się piękne ilustracje obrazujące nam bohaterów i to co się z nimi dzieje.
Na pewno Jodi Picolut zaskoczyła swoją książką wielu wiernych czytelników. Dla mnie jest to powieść warta przeczytania, zwłaszcza przez młodych czytelników. Myślę jednak, że sięgną po nią również mamy nastolatków, gdyż czytanie książek dla młodzieży nie jest przecież grzechem, tak jak czytanie bajek przez młodzież.
Polecam.