wtorek, 30 kwietnia 2013

Koniec świata w Breslau - Marek Krajewski


Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Seria: Eberhard Mock tom 2, Mroczna Seria
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2004
ISBN: 83-7414-148-4
liczba stron: 318
Moja ocena: 2/6

Marek Krajewski - filolog klasyczny, specjalista w zakresie językoznawstwa łacińskiego, były wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, autor kryminałów, laureat Paszportu Polityki. Od 2007 roku zawodowo trudni się pisarstwem.
Jest autorem kryminałów o Eberhardzie Mocku, pracowniku wrocławskiego Prezydium Policji. Na serię wydawaną od 1999 roku składają się dotychczas sześć tomów: Śmierć w Breslau, Koniec świata w Breslau, Widma w mieście Breslau, Festung Breslau, Dżuma w Breslau oraz Głowa Minotaura. W 2008 roku, wspólnie z Mariuszem Czubajem, kryminałem rozpoczął nowy cykl, którego akcja książki dzieje się w czasach współczesnych w Gdańsku, a bohaterem jest nadkomisarz Jarosław Pater.

To jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Jednak nie uważam go za udane. W ramach wyzwania zaplanowałam sobie przeczytanie kryminału z akcją w Polsce - polskiego autora. Trafiłam w bibliotece na książkę „Koniec świata w Breslau”. Jest to drugi tom cyklu przygód detektywa Mocka.
Pierwsza część książki to kulinarne upodobania naszego bohatera. To jego zamiłowanie śląską kuchnią pobudzało tylko soki trawienne. Z uporem brnęłam dalej poznając momentami agresywnego Mocka, nadużywającego alkoholu, bijącego żonę i zaniedbującego swoje obowiązki w pracy. Cała akcja rozwija się dopiero pod koniec książki. Wprawdzie jest interesująca, ale do tego momentu to tylko nuda.
To co najbardziej mi się podobało to historia przedwojennego Wrocławia, jednego z moich ulubionych miast.
Osobiście szybko nie sięgnę po powieści z tego cyklu. Po prostu to książki nie dla mnie. Ale autora nie przekreślam, spróbuję z inną serią.

Książka przeczytana w ramach wyzwania

 

Dom sióstr - Charlotte Link


Autor: Charlotte Link
Tytuł: Dom sióstr
Tłumaczenie: Ryszard Wojnakowski
Tytuł oryginału: Das Hause der Schwestern
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 640
Moja ocena: 4/6

Z niczym nie należy przesadzać, także ze szczerością.”

Charlotte Link jest jedną z najbardziej znanych współczesnych pisarek niemieckich. Swoją pierwszą powieść napisała w wieku 16 lat. Jej powieści to najczęściej psychologiczne powieści kryminalne. Jest autorką m.in.: Echa winy, Przerwanego milczenia czy Ostatniego śladu. Ja swoją przygodę z książkami tej autorki rozpoczęłam od powieści „Dom sióstr”.
Bohaterami powieści jest małżeństwo niemieckich prawników – Ralph i Barbara. Ich małżeństwo nie należy do zbyt udanych. Postanawiają oderwać się trochę od codzienności i spędzić wspólnie święta Bożego Narodzenia w domku w północnej Anglii. Spotyka ich tam niemiła niespodzianka. Śnieżyca odcina ich od świata. Bez prądu i jedzenia próbują przetrwać, aż zima odpuści. Podczas przeszukania domu Barbara trafia na stary dziennik pisany przez dawną właścicielkę domu. Dzięki tej lekturze poznajemy losy dwóch sióstr Frances i Victorii Gray. Ich życie nie było łatwe. Wojna, walka o prawa kobiet i wieczne niesnaski w rodzinie, zwłaszcza po ślubie młodszej z sióstr z byłym narzeczonym Frances. Wszystko to sprawia, że nie trudno tutaj o jakąś tragedię.
Dom sióstr” to nie tylko powieść z wątkiem kryminalnym, to również książka o wielkiej namiętności, sporach rodzinnych, emocjach temu wszystkiemu towarzyszącym. To również wspaniały kawałek historii od początku I wojny światowej aż po rok 1997.
Książka wywarła na mnie mieszane uczucia. Raz pochłaniałam ją bez opamiętania, nie mogąc się od niej oderwać, innym razem nudziła mnie i odkładałam ją na bok, zajmując się czymś innym.
Wiele czytałam na temat tej książki. Gdy sięgałam po nią spodziewałam się dzieła bliskiego „Przeminęło z wiatrem” - cóż to jednak nie to. Nie powiem, że powieść jest nudna. Choć wątek kryminalny przewidywalny i zakończenie również.
Ciekawą postacią jest Frances – kobieta ta delikatna, wrażliwa, potrafiła walczyć o swoje. Jednak czasami jej decyzje i straszy upór bardzo mnie drażniły.
Autorka pisze ciekawie, powieść wciąga więc na pewno nie jest to ostatnie spotkanie moje z tą pisarką.
Znalazłam też w książce kilka fajnych cytatów, lecz nie zdążyłam ich spisać, przed oddaniem książki do biblioteki, dlatego jak znowu trafię na tę powieść uzupełnię recenzję.
Dom sióstr” - polecam.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:







 

Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini


Autor: Khaled Hosseini
Tytuł: Chłopiec z latawcem
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgard
Tytuł oryginału: The kite runner
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2010
ISBN: 9788376590707
Liczba stron: 408
Moja ocena: 6/6


Khaled Hosseini - amerykański powieściopisarz i lekarz medycyny pochodzenia afgańskiego.
Zadebiutował w 2003 roku powieścią Chłopiec z latawcem, która stała się bestsellerem. W maju 2007 roku ukazała się jego druga powieść Tysiąc wspaniałych słońc. Jego ojciec był zatrudniony w afgańskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a matka była nauczycielką w żeńskiej szkole w Kabulu.
Są książki do których się wraca. Tak było z powieścią Khaleda Hosseini „Chłopiec z latawcem”.
To przepiękna powieść o przyjaźni dwóch chłopców pochodzących z Kabulu – Amira i Hassana.
Amir jest synem bogatego biznesmena. Jego matka zmarła podczas porodu. Chłopiec bardzo chce pokazać się ojcu (Baby – bo tak go nazywa) z jak najlepszej strony, chce by ojciec był z niego dumny. Jednak nie bardzo mu się to udaje. Wiecznie rozczarowuje swojego ojca, dlatego jedynym rozwiązaniem by zabłysnąć i odzyskać zaufanie pokładane w nim przez ojca jest wygranie zawodów w puszczaniu latawców. Konkurs polega na tym, aby ściąć latawce swoich przeciwników. Wygrywa ten, kogo latawiec zostanie ostatni na polu bitwy. Specjalistą w tej dziedzinie jest Hassan, przyjaciel Amira i syn służącego pracującego dla Baby. Chłopcy zawsze trzymali się razem, razem się wychowywali, bawili i psocili. Jednak widać między nimi dystans. Dzieli ich nie tylko to, że jeden jest biedny i niewykształcony, a drugi pochodzi z bogatej rodziny. Różni ich też pochodzenie - Amir jest Pasztunem, Hassan zaś należy do grupy szyickich Hazarów.
Autor poprzez historię chłopców ukazuje nam obraz Kabulu przed zwycięstwem talibów i po wprowadzeniu ich okrutnych rządów. Nie boi się prawdy, pisze otwarcie opisując krwawe egzekucje, wykorzystywanie dzieci czy biedę.
Jest to książka o której trudno mi pisać, bo trudno przelać na pustą kartkę emocje, które wiązały się z lekturą tej powieści. Nie raz sięgałam po chusteczkę, nie raz przeklinałam w myślach oprawców.
Chłopiec z latawcem to powieść, którą trzeba przeczytać. Polecam

Książka przeczytana w ramach wyzwania

W niebie na agrafce - Iwona Grodzka-Górnik


Autor: Iwona Grodzka-Górnik
Tytuł: W niebie na agrafce
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-7799-000-1
Rok wydania: 2012
Stron: 448
Moja ocena: 5/6


Dusza artysty jest zawieszona w niebie na agrafce.


Bardzo lubię poznawać nowych pisarzy, zwłaszcza polskich. Tym razem trafiłam na debiutancką powieść pani Iwony Grodzkiej-Górnik „W niebie na agrafce”.
Iwona Grodzka-Górnik urodziła się w 1971 roku w Złotowie. Zawsze chciała zostać aktorką, ale ostatecznie wybrała bankowość. Jej pierwsza debiutancka powieść bardzo mi się podobała, dlatego cieszę się, że autorka pracuje nad kolejną książką.
Bohaterką „W niebie na agrafce” jest Zuzanna Kostecka. Młoda 28-letnia dziewczyna samotnie wychowuje synka czteroletniego Łukasza. Nie zdążył on zobaczyć się ze swoim ojcem, a narzeczonym Zuzanny - Patrykiem. Patryk zginął w wypadku samochodowym, gdy jechał do swoich rodziców, by podzielić się z nimi swoim szczęściem, że zostanie tatą. Zuzanna pracuje w banku, jednak jej największą pasją jest malarstwo. Bardzo chciała skończyć Akademię Sztuk Pięknych, ale rodzice jej odradzali takiej decyzji. Byli zdania, że kobieta musi mieć konkretny zawód, a nie taki, który może ale nie musi przynieść jej jakikolwiek dochód. Ponieważ Zuzanna bardzo lubiła matematykę, dlatego uznała, że bankowość będzie dla niej idealna.
Po śmierci męża Zuzanna sprzedała trzypokojowe mieszkanie w Krakowie i przeprowadziła się do drewnianego domku w Arabelinie pod Warszawą. Ojciec Zuzanny, inżynier budowlany pomógł jej w remoncie. „Skrzypiącą pod nogami parkietową mozaikę zastąpiono nowymi dębowymi deskami w kolorze ciemnej czekolady. W takim samym stylu wykończono drewniane deski pod sufitem, kuchnia dostała ciemnobrązowe, stylizowane fronty szafek i szuflad, a łazienka nowe kafelki. Naprawiono dach i elewację, pomalowano płot, a Basia, projektantka zieleni, pieczołowicie zaplanowała oraz urządziła ogród wokół domu.
Ogród który dawał Zuzannie ukojenie. Ogród, który był piękną oazą, jej małym, prywatnym światem, przyjazną przestrzenią dla jej wrażliwości i wreszcie źródłem estetycznych wzruszeń oraz inspiracją dla jej ogromnej pasji – malarstwa.” s.12-13
Basia to młodsza siostra matki Zuzi. Niewiele lat starsza (bo tylko trzy) od naszej bohaterki świetnie się z nią dogadywała. Basia jasnowłosa, niewysoka dziewczyna o łagodnym spojrzeniu i wielkim sercu. „Basia nie tylko była najmłodszą siostrą mamy, czyli właściwie ciotką, ale przede wszystkim przyjaciółką. Taką od serca. Najlepszą, jaką można mieć.” s. 12 Stąd wiadomość o chorobie nowotworowej wykrytej u przyjaciółki a potem jej śmierć bardzo zabolała Zuzannę.
To pogrzeb Zuzanny przewrócił wszystko w życiu naszej bohaterki – nie tylko z powodu śmierci najlepszej przyjaciółki. Po pogrzebie Basi do dziewczyny podchodzi mężczyzna Zygmunt Salke rozpoznając w niej córkę Poli (matka Zuzi). Okazuje się on dawnym przyjacielem ojca dziewczyny. Jednak do myślenia dają jej słowa, które od niego usłyszała, gdy dowiaduje się, że dawno się z nim nie widział: „- […] Po prostu... Jak to w życiu bywa, nasze drogi się rozeszły. Nie widziałem go całe wieki. - W takim razie, jeśli poczeka pan ze mną, będzie pan miał okazję się z nim spotkać. Właśnie na niego czekam. - Obawiam się, droga pani... - zamilkł na chwilę, patrząc na nią uważnie – że go tu jednak nie ma.” s.21 Jeszcze większym zaskoczeniem było dla niej to, że gdy opowiedziała o spotkanym człowieku ojcu, on jego nie pamiętał. Jak można nie pamiętać swojego przyjaciela?
Słowa te nie dawały spokoju naszej bohaterce. Postanowiła pociągnąć za język swoją ciotkę Klementynę ponad piętnaście lat starszą siostrę Poli. To ona opowiedziała jej o jej prawdziwym ojcu i pokazała jej jego zdjęcie. Ryszard Wołoszyc jej biologiczny ojciec znikł z ich życia jak tylko dowiedział się, że Pola jest w ciąży. Dlaczego? Tego już ciotka jej nie potrafiła wyjaśnić, ale wiedziała, że historię miłości Ryszarda i Poli może przybliżyć jej tylko dawny przyjaciel biologicznego ojca Zygmunt Salke. Postanowiła, że spotka się z nim ponownie.
Na spotkaniu pan Zygmunt przekazał Zuzannie zdjęcia i dwa listy od swojego przyjaciela w którym opisuje dlaczego nie mógł być z Polą i swoją ukochaną córeczką. Dowiaduje się też kilku informacji na jego temat, z czego najważniejsza jest ta, że był on utalentowanym malarzem, stąd ten talent i u jego córki.
Zuzanna jest bardzo poirytowana i ma za złe rodzicom, że nie powiedzieli jej prawdy o jej biologicznym ojcu. „Miałam prawo o nim wiedzieć! Wszystko! Całą prawdę! Sama powinnam zdecydować o tym, czy chcę go znać. I nikomu nie wolno było pozbawić mnie tej możliwości, rozumiesz? Nawet Wam! […] Kochający rodzice tak nie postępują.” s.188 Kobieta postanawia odnaleźć Ryszarda Wołoszyca. Jedyny trop prowadzi do Włoch, gdzie nasza bohaterka zostanie wplątana w aferę z fałszerzami obrazów, ale nie tylko.
W powieści poznajemy również sąsiadów Zuzanny Olgę i Filipa Kordel. To młode małżeństwo mieszka w domu tuż obok Kosteckich. Zawsze chętnie zajmują się jej synkiem, są dla niej prawdziwymi przyjaciółmi i chętnie wspólnie spędzają czas. To od nich Łukasz dostał dwumiesięcznego labradora, którego nazwał Scooby, ku wielkiej radości chłopca.
W niebie na agrafce” to nie tylko powieść o poszukiwaniu biologicznego ojca, fałszerzach obrazów i walce z własnymi problemami. To również powieść o miłości. O względy młodej i pięknej dziewczyny walczą mężczyźni od których nie może się ona opędzić Max i Alex. Jeden z nich jest stałym klientem banku, drugiego poznała Zuzia, gdy wracała z pogrzebu swojej przyjaciółki. A może pojawi się ktoś jeszcze?
Nie chciałabym zdradzać wielu szczegółów by nie zniszczyć Wam przyjemności z odkrywania przygód Zuzanny Kosteckiej. W każdym razie jak się okaże losy bohaterów splatają się w pewnym momencie.

Książkę „W niebie na agrafce” czytało mi się bardzo fajnie. Z ciekawością przewracałam kolejne strony, by poznać dalsze losy bohaterki. Powieść napisana prostym językiem, fajnie zostały wyodrębnione kursywą myśli osób. Bo każdy z nas podczas dialogów z innymi osobami coś sobie myśli. Pozwala nam to poznać drugą stronę osobowości bohaterów powieści.
Akcja toczy się szybko, nie rozwleka się, a zakończenie nie było dla mnie, aż takim zaskoczeniem. Jednak bardzo ciekawe. Dodane do powieści wątki kryminalne i miłosne bardzo ubarwiają całą powieść. Gdyby była ona tylko historią poszukiwania biologicznego ojca, pewnie nie byłaby aż tak ciekawa. Do tego autorka ma świetne poczucie humoru. Niektóre dialogi wzbudzały szeroki uśmiech na mojej twarzy.
Bohaterka czasami mnie denerwowała swoim zachowaniem, z drugiej strony sama zastanawiałabym się jak ja bym postąpiła, gdybym się dowiedziała nagle w dorosłym wieku, że mam innego biologicznego ojca i na siłę, nie patrząc na własne bezpieczeństwo chcę go poznać. Jednak Zuzanny nie da się nie polubić. Trudną decyzję mieli też rodzice Zuzanny, jak i kiedy powiedzieć córce, że ma innego ojca. Zwlekali długo, czy dobrze? Na pewno taka decyzja nie należy do prostych. Jednak moim zdaniem, każde dziecko powinno wiedzieć kim są jego biologiczni rodzice i jako dorosłe podjąć decyzję co do swojej przyszłości i czy chcą utrzymywać kontakt, czy nie z biologicznymi rodzicami.
Z wielką przyjemnością polecam Wam lekturę debiutanckiej powieści pani Iwony Grodzkiej-Górnik. Ja z niecierpliwością czekam na koleją powieść tej autorki i wpisuję się na listę jej fanów. 


Książka przeczytana w ramach wyzwań:




 


czwartek, 11 kwietnia 2013

Zabójcze emocje - Dr Don Colbert


Autor: Dr Don Colbert
Tytuł: Zabójcze emocje
Tytuł oryginalny: Deadly Emotions
Tłumaczenie: Małgorzata Bortnowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2011
Stron: 299
ISBN: 978-83-7595-294-0
Moja ocena: 5/6



To, co czujemy emocjonalnie, często przekłada się na to, JAK czujemy się fizycznie. […] Choroba to dyskomfort emocjonalny i duchowy, brak harmonii w duszy. Często łączy się z dręczącymi wątpliwościami, bolesnymi wspomnieniami, raniącym stresem, brakiem przebaczenia innym i z nieprzebaczonymi grzechami.” s.9

Dr Don Colbert jest dyplomowanym ekspertem w praktyce rodzinnej. Zdobył również obszerną wiedzę z zakresu medycyny żywieniowej i zapobiegawczej. Pomógł już milionom ludzi odkryć radość dostąpienia Bożego uzdrowienia. Autor bestsellerowej serii książek „Biblia leczy”.
W swojej nowej książce „Zabójcze emocje” autor analizuje zabójczy wpływ negatywnych emocji na nasze ciało umysł i ducha.
Książka została podzielona na dwie części.
Pierwsza część książki doktora Colberta to diagnoza problemu. Jak każdy lekarz zaczyna od tego by dotrzeć do podstawy problemu w celu wyleczenia go.
Druga część to zalecenia. Dają one nadzieję na pozytywną, prozdrowotną postawę, prowadzą do zdrowego i radosnego życia.

Nasze życie jest pełne emocji i niestety większość z nich jest negatywna. Takie „zabójcze emocje” podkopują nasze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz często pozostawiają nasze ciało pozbawione energii i siły.
„Coraz to nowe fakty odkrywane przez medycynę potwierdzają co roku, że:
  • Ciało i psychika są ze sobą związane. To, jak czujesz się emocjonalnie, może wpłynąć na twoje zdrowie fizyczne.
  • Pewne emocje uwalniają w ciele hormony, które z kolei mogą doprowadzić do rozwinięcia wielu chorób.
  • Badacze udowodnili naukowo bezpośredni związek emocji z nadciśnieniem, chorobami układu krążenia oraz z chorobami systemu immunologicznego. Badania wskazują także na wysoki stopień korelacji emocji z infekcjami, alergiami i chorobami systemu autoimmunologicznego.
  • Badania dowiodły w szczególności powiązania przygnębienia z wzrastającym ryzykiem wystąpienia raka i chorób serca. Okazało się, że takie emocje jak niepokój i lęk mają bezpośredni wpływ na kołatanie serca, zespół wypadania płatka zastawki mitralnej, zespół jelita drażliwego oraz napięciowe bóle głowy, jak również inne choroby.

Jednak nie możemy się od razu załamywać, że stres, emocje nas zniszczą, że wywołają u nas szereg chorób. Osobiście możemy zrobić bardzo wiele by wyłączyć toksyczne emocje, które stanowią przyczynę bolesnych i czasami śmiertelnych chorób. I wcale nie musimy do tego używać leków i środków psychotropowych. Można przeciwdziałać wielu chorobom, przez dbałość o zdrowie emocjonalne. Jak to zrobić dowiecie się czytając „Zabójcze emocje”.

Książka napisana bardzo ciekawie. Można się z niej dowiedzieć m.in. jak stres wpływa na nasz organizm. Niestety jest to zjawisko bardzo popularne i coraz to młodsze osoby wchodzą na szlak nadmiernego stresu. Podczas stresu wydziela się hormon adrenalina. „Ustawiczne uwalnianie hormonów stresu Adrenaliny i kortyzolu – jeżeli się go nie opanuje, może wypalić organizm, podobnie jak kwas przeżera metal.” s.38
Również makabryczną drogą uzależnienia od adrenaliny jest poszukiwanie przyjemności za pomocą zewnętrznego pobudzania. Sporty ekstremalne, zahaczające o ryzyko utraty życia powodują, że nasze ciało postrzega stymulację nowymi bodźcami jako stres, zaś hormony stresu oddziałują na organizm jak każdy narkotyk. W odpowiedzi na nową sytuację wyzwalają euforię. „To hormony przyjemności sprawiają, że interpretujemy wydarzenie jako porywające czy ekscytujące.” s.40 Cała ta pogoń za euforią powoduje, że uzależniamy się od hormonu stresu. W końcu adrenalina wciąga bez reszty i tak jak alkoholik, nałogowiec adrenaliny jest fizycznie i psychicznie uzależniony od regularnych dawek tego hormonu.
Autor przedstawia dwie podstawowe zasady odnoszące się do stresu.
  1. Stres stresowi nie równy.
    Zarówno radość, jak i smutek, przeżywane w skrajnym natężeniu wywołują stres, ale bardziej destrukcyjnie będzie działać intensywny żal. Emocje które nas najbardziej niszczą to wściekłość, brak przebaczenia, depresja, gniew, zamartwianie się, frustracja, lęk, żal i wina.
  2. Musimy się nauczyć jak wyłączać stres.
    Hormonu stresu przybywa w ciele, gdy nie potrafimy wyłączyć reakcji stresowej.
Stres wpływa na wiele chorób naszego organizmu. Przede wszystkim osłabia nasz system odpornościowy, co powoduje, że organizm nie potrafi bronić się przed komórkami rakowymi, bakteriami, wirusami i grzybami. Udowodniono również, że stres wpływa na zwiększenie reakcji alergicznych np. u osób chorujących na łuszczycę. Jeżeli ktoś jest pod ciągłym wpływem stresu, zaciska w nocy szczęki i zgrzyta zębami.
Wierzchołek listy toksycznych emocji zajmują wściekłość, wrogość i gniew. Jedną osobę na pięć – cechuje wrogość na poziomie na tyle wysokim, że jest ona niebezpieczna dla zdrowia. Liczne badania medyczne i naukowe wskazują, że te toksyczne emocje wpływają na choroby serca. Sama wściekłość jest głównie przyczyną bólu, zwłaszcza napięciowych bóli głowy, migren, chronicznych bólów pleców, zespołu jelita drażliwego czy wrzodów żołądka.
Bardzo ciekawym stwierdzeniem autora było powiązanie emocji z konkretnymi reakcjami. Osoby u których nagromadziły się negatywne emocje skarżą się nie tylko na objawy bólowe. Mają one tendencje do następujących postaw:
  • perfekcjonizmu
  • pragnienia kontroli
  • zwątpienie w siebie i pomniejszenie własnych zasług
  • cynizm i krytycyzm

Autor swoje medyczne diagnozy wspomaga fragmentami z Biblii oraz ciekawymi ćwiczeniami, które możemy sami wykonać.
Dwie najpotężniejsze odtrutki na toksyczne emocje to:
  • porozumieć się z własnym sercem
  • nauczyć się żyć w miłości, która płynie z serca
„Gdy serce jest spokojne lub pełne miłości, przekazuje harmonię całemu ciału” s. 194
Zacznijmy więc codziennie praktykować postawę wdzięczności i dziękczynienia. Prawcie komplementy swoim żonom, mężom, dzieciom, współpracownikom i przyjaciołom. Zamiast wytykać im błędy zacznijcie dostrzegać ich mocne strony. Większość ludzi pragnie uznania i doceniania za wykonaną pracę. Ważny jest też odpowiedni relaks.
Ciekawym dodatkiem do książki jest skala stresu, która pozwoli nam określić poziom stresu w naszym życiu; test gniewu, który pozwala ocenić stopień naszego rozdrażnienia w różnych sytuacjach oraz skala samooceny depresji.

Nie wszystkie choroby wywołane są chorobą duszy i ciała, ale duży ich odsetek – tak. Musimy poznać prawdę, byśmy mogli poradzić sobie z emocjami, które nam szkodzą – a czasami niszczą nas jako ludzi. Warto więc przeczytać książkę Dr Don Colberta. Polecam 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

 

środa, 10 kwietnia 2013

„Zmanipuluję Cię, kochanie” - Robert Tekieli

-->
Autor: Robert Tekieli
Tytuł: Zmanipuluję Cię, kochanie
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2012
Stron: 206
ISBN: 978-83-7595-473-9
Moja ocena: 5/6

Kontrola umysłu i psychomanipulacja. Sekty, grupy destrukcyjne, toksyczne duchowości, praktyki i ideologie newage`owe oraz okultystyczne, ezoteryka, trans, opętanie. Pojęcia sobie bliskie, jednak nie tożsame. Zabierają wolność i zniekształcają myślenie. Deprawują wolę i umysł. Zniewalają i oszukują.” s.22


Robert Tekieli to dziennikarz, publicysta i animator kultury niezależnej. W 1986 był twórcą niezależnego pisma literacko-artystycznego "Brulion". W lipcu 2005 r. został zastępcą jego redaktora naczelnego tygodnika „Ozon”. Jest autorem takich książek jak: „Homeopatia”, „Egzorcyzmy i opętania”, „Techno aikido amulety”, „Harry Potter, Metoda Silvy, Tai Czi”, „Leksykon zagrożeń duchowych. Tom I Aikido – Homeopatia”.
Jego najnowsza książka „Zmanipuluję Cię, kochanie” opisuje współczesny świat. Poprzez autentyczne historie ludzi dowiemy się więcej na temat Sekt, grup psychomanipulacyjnych, subkultur czy toksycznych stylach życia. Przeczytamy dlaczego człowiek chce robić rzeczy, które go niszczą i jak można skłonić wolną samostanowiącą o sobie osobę do krzywdzenia siebie.

Manipulacja to celowo inspirowana interakcja społeczna mająca na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je do działania sprzecznego z ich dobrem, interesem.
Podane przez autora przykłady manipulacji ludźmi potwierdza tylko fakt, że ciągle wśród nas znajdują się guru psychomanipulacji, którzy działają na naszą niekorzyść. Wciąż znajdują się osoby, które poddają się jego działaniom i nie potrafią już dalej normalnie funkcjonować.
Najczęściej spotykamy się w tym przypadku z pojęciem sekty. Osoby z wewnętrznego kręgu sekty mogą nas skrzywdzić fizycznie, wykorzystać emocjonalnie, seksualnie czy finansowo. Łatwo jest nam wpaść w łapki takiej osoby, gdyż one świetnie wiedzą co robią. Swoje ofiary wyszukują na lotniskach, dworcach przystankach. Szukają osób wyczerpanych emocjonalnie i psychicznie, niepewnych czy akurat zaczynających nowe etapy swojego życia w nowym miejscu. Trudno jest nam określić wyraźną granicę gdzie kończy się wiara a zaczyna sekciarstwo.
Mamy oprócz sekt wyznaniowych również sekty psychologiczne, terapeutyczne, uzdrowicielskie, ekonomiczne. Często są one zarejestrowane jako stowarzyszenia, fundacje, gabinety odnowy biologicznej czy kursy np. pozytywnego myślenia.
„Sekty zaspokajają niezaspokojone potrzeby psychiczne oraz emocjonalne osób werbowanych i urabianych. Dają jasny i prosty obraz świata. Wyzwalają człowieka od konieczności dokonywania wyborów.” s. 9 Skutkiem uwikłania się w grupę destrukcyjną może być: rozpad rodziny, oddalanie się dzieci od rodziców, degradacja jednostki, kradzieże, prostytucja, malwersacje finansowe, aż po zbiorowe i indywidualne samobójstwa oraz morderstwa. Specjaliści od wyciągania ludzi z sekt mówią, że do sekty można wciągnąć każdego, niezależnie czy będzie zwykłym prostym człowiekiem czy doktorem z kilkoma tytułami. „Techniki i metody stosowane przez sekty są zazwyczaj połączeniem serdeczności i podstępu. Wychodząc od postawy życzliwości, przechodzi się w rodzaj kontroli umysłu poprzez stosowanie zniewalających technik modyfikujących zachowania.” s. 11 Na końcu tego procesu następuje izolacja ofiary, kontrola racjonalnego myślenia, wyeliminowanie wpływów i informacji z zewnątrz oraz odcięcie od rodziny i przyjaciół. Ofiara jest zdana tylko na grupę (sektę). Ludzi w sektach manipuluje się w różny sposób. Przede wszystkim wykorzystuje się presję grupy, dyktuje rygorystyczny porządek dnia, narzuca się doktrynę w którą należy wierzyć, a która nie da się zweryfikować. Poza zabiegami manipulacji umysłem ważne są techniki opanowywania woli ofiary. Najskuteczniejszym tutaj są cuda. Guru potrafi więc uzdrawiać, jest świadkiem wskrzeszeń. Takie nadzwyczajne zdarzenia głęboko integrują ofiarę z grupą. Nie należy jednak sekt mylić z Kościołem.
„[...] relacje w sektach są chore, a narzucone przez toksyczną grupę normy myślenia, odczuwania i zachowania kaleczą. Kościół zakłada pełną informację, świadomość i przyzwolenie osoby przystępującej do niego. Sekty niewolą, Kościół daje wolność.” s.13

Psychomanipulacja jest rodzajem nieświadomej presji. Jej przejawem są różnego rodzaju techniki kontroli umysłu, naruszające normy etyczne i pozbawiające jednostkę zdolności decydowania o sobie. Kontrola świadomości ma cztery podstawowe komponenty: Kontrolę zachowań, myśli, uczuć i informacji. Zmierza ona do zniszczenia ludzkiej tożsamości. Ma na celu zmienić nasze wierzenia, zachowania, sposób myślenia oraz emocje. Manipuluje się człowiekiem poprzez medytacje, rytuały, wizualizacje czy bluźnierstwa. Autor przytacza również wpływ książek i filmów na psychikę zwłaszcza młodych czytelników. Wspomina tutaj m.in. o tzw potteromanii. U niektórych fanów książek o małym czarodzieju zauważono symptomy odstawienia narkotyku takie jak depresja, utrata łaknienia i bezsenność, po tym jak przeczytali oni ostatni tom przygód swojego bohatera. (10% z 4 tys. przebadanych miłośników Harry`go) podobne reakcje wykazują fani „Gwiezdnych wojen”, „Star Trek” czy Pokemon.
Autor podkreśla również, że każde zaangażowanie parareligijne jest dla chrześcijanina zabójcze. Jako przykład podaje tutaj praktyki wyjęte ze wschodnich religii. „zarówno „bezpieczna” sztuka walki aikido, jak i joga, medytacja transcendentalna, qigong, reiki, hatha joga, zen, feng shui, tai chi chuan oraz inne wschodnie praktyki i sztuki walki zawierające elementy medytacji, koncentracji czy głębokiego relaksu, takie jak ćwiczenia z mandalą (mantra, mudra) czy inne, mogą doprowadzić nas do dużych kłopotów z psychiką, emocjami lub wręcz do zniewoleń duchowych.” s. 27
Wprowadzanie się w odmienne stany świadomości jest po prostu niebezpieczne.

Nie tylko część tradycji orientalnej niesie zagrożenia duchowe. Skrajnie toksyczne duchowo są wiara w moc amuletów i talizmanów, astrologia, chiromancja, eurytmia, huna, jasnowidztwo, magia, numerologia, wszelkie formy okultyzmu i ezoteryzmu, voodoo, wróżbiarstwo, tarot, satanizm, szamanizm, ludowe czarostwo, transowa muzyka techno, wróżenie za pomocą kamieni runicznych.
W książce autor opisuje również wpływ na naszą psychikę niekonwencjonalnych metod leczenia, różnych typów praktyk spirytystycznych oraz transowych. Oraz jedno z największych zagrożeń INTERNET, nasza wujek google na pewno znajdzie nam wiele ciekawych linków naprowadzających nas na różne kursy medytacji, miejsca wróżb, treningi świadomości choć poszukiwane hasło odbiegało od tej tematyki. Do wyboru, do koloru. Oszustwo, przesąd, zabobon. Ile osób w ten sposób może pozyskać nasze guru manipulacyjne?
Będąc w łasce uświęcającej i używając zwykłego zdrowego rozsądku, możemy oddzielić plew od zboża.

Popularność idei ezoterycznych i okultystycznych praktyk New Age jest coraz większa. New Age atakuje instytucję Kościoła i funkcje kapłana – w nowej gnostyckiej parareligii nie potrzeba pośredników. „Każdy może błądzić na własną rękę”. New Age, nowa niby-religia, ma zastąpić przestarzałe Chrześcijaństwo.
„Dokument watykański pointuje: Gnostycka natura tego ruchu wzywa nas do oceniania go jako całości. Z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej nie jest możliwym oddzielanie niektórych elementów religijności New Age jako możliwych do zaakceptowania przez chrześcijan, przy jednoczesnym odrzuceniu innych. Ze względu na to, że ruch New Age tak bardzo koncentruje się na komunikacji z naturą i kosmicznej znajomości uniwersalnego dobra – negując tym samym objawione treści wiary chrześcijańskiej – nie może być on postrzegany jako pozytywny lub nieszkodliwy.” s.203

Zmanipuluję Cię, kochanie” jest przewodnikiem po ukrytych we współczesnej kulturze zagrożeniach. Wielokrotnie autor podkreśla w swojej książce, że każdą osobę poznał on osobiście podczas terapii. Jest to ważne, gdyż czasami czytając historie ich życia, trudno uwierzyć, że zdarzyło się to w naszym kraju.
Książkę przeczytałam jednym tchem, nie potrafiłam się od niej oderwać, wciąż odkrywałam coś nowego. Dla mnie dużym zaskoczeniem było negowanie przez Kościół uprawianych przez wiele dzieciaków sztuk walki, czy technik relaksacyjnych. Do tej pory dla mnie były to techniki faktycznie dające umysłowi spokój i rozwijające sprawność fizyczną. Jak można się pomylić?
Poradnik zawiera kompendium informacji o obecnych na polskim rynku formach spirytyzmu , magii, okultyzmu, różnych odmianach psychomanipulacji i toksycznych duchowości.
Zmanipuluję Cię, kochanie” to książka, którą powinien przeczytać każdy katolik i nie tylko. Dzięki niej może mniej ludzi trafi do sekt, nauczy się rozpoznawać neutralne sztuki walki od tych niebezpiecznych dla naszej duchowości. Dowiecie się z niej również m.in. co to jest „taniec na część demona”.
Książka edukuje i zaskakuje. Dzięki jej lekturze nauczycie się diagnozować zagrożenia jakie stwarza nam otaczający nas świat.
Polecam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M



Dziewczyny wojenne - Łukasz Modelski


Autor: Łukasz Modelski
Tytuł: Dziewczyny wojenne. Prawdziwe historie.
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Stron: 335
ISBN: 978-83-240-1814-7
Moja ocena: 6/6


Dziewczyny, które w chwili wybuchu wojny właśnie żegnały się z dzieciństwem, plany mniej więcej standardowe – szkoła, matura, studia. Zawód albo gospodarstwo. Mąż. Pasja. Chciały spełniać marzenia. Albo zadowolić rodziców. Różnie. Tak jak nastolatki w innych miejscach na świecie, powinny flirtować, marzyć i przebierać w strojach. […] Kiedy wybuchła wojna, najstarsza miała 21 lat, najmłodsza 14. Jak długo zajęło im gwałtowne dojrzewanie? Rok? Dwa? Trudno to uchwycić. Czasem z wojną przyszła miłość i to ona poprowadziła je w dorosłość. Czasem współczucie, czasem irytacja. Czasem czystość intencji posunięta do granic głupoty. Często przypadek. Najczęściej poczucie obowiązku.” s.13

Łukasz Modelski z wykształcenia jest historykiem sztuki i cywilizacji średniowiecza. Jest zastępcą redaktora naczelnego magazynu „Twój styl”.
Osobiście bardzo lubię czytać książki oparte na autentycznych wydarzeniach. Z przyjemnością więc sięgnęłam po książkę „Dziewczyny wojenne”, choć tematyka wcale nie należy do wesołych.
Łukasz Modelski w swojej książce opisuje losy jedenastu kobiet. Kobiet bardzo młodych, dla których wojna była krokiem w dorosłość. Bardzo fajnie nazywa swoje bohaterki „Malowane”, bo mimo że wykonywały bardzo niebezpieczne misje, walczyły o wolność swojego kraju, to nigdy nie zapomniały, że są kobietami. Nosiły spódniczki i sukienki, poprawiały fryzury i makijaż.
„[...] - wojna nie była czymś, w co bawiły się w dzieciństwie. Nie stroiły się w oficerki, nie chciały być żołnierzami. Nie interesowały ich stopnie, salutowanie, chłopięce sprawy. Wojna była jak zjazd po poręczy, który zaczęły dziewczyny, a skończyły kobiety wysadzające budynki, biorące udział w wykonywaniu wyroków śmierci, prowadzące samoloty, noszące meldunki, ukrywające Żydów, uwodzące oficerów wroga, katorżniczki czy skazane czekające na śmierć. Dla nich historia nie ma w sobie patosu. Tak jak ich opowieści.”s.14
Książka „Dziewczyny wojenne” została podzielona na jedenaście osobnych opowieści. Każda z nich opowiada losy innej bohaterki. Podczas pisania swojej książki autor korzystał z wielu wywiadów, archiwalnych zapisów rozmów i autobiografii. Stąd opowiadania te bardzo chwytają za serce czytelnika. Narratorkami są same bohaterki, czasami odzywa się w nich sam autor, wprowadzając jakieś wyjaśnienie, dopowiadając dalsze losy dziewczyn. Czytając książkę ma się wrażenie, że ogląda się jakiś reportaż. Można wyczuć jakie emocje targały sercami dziewczyn, co przeżywały idąc na akcję i jak potrafiły wrócić po wszystkim do normalności stając się zwyczajnymi żonami, córkami, koleżankami.
Dzięki autorowi możemy poznać wspaniałe dziewczyny, które nie bały się narażać własnego życia by walczyć o dobrą sprawę.
Poznamy m.in. Dzidzię Rajewską wspaniałą łyżwiarkę figurową. Jej największą pasją była jednak chemia, gdy wybucha wojna ma rozpocząć studia chemiczne, zamiast tego trafia do konspiracji, a prosto ze swojego wesela na tortury.
Magdalena Rusinek gdy wybucha wojna ma 14 lat. Jest również bardzo wysportowana, a swoje zamiłowanie do różnych dyscyplin sportu wykorzysta przeprowadzając ludzi przez góry. Potem trafi do oddziału wykonującego wyroki śmierci.
Hala studentka III roku matematyki, wkrótce miała wyjść za mąż. Zamiast tego zgłasza się do sekcji żywych torped Marynarki Wojennej. Jej koleżanka Basia ma niespełna 16 lat i jest pielęgniarką. Ona również podejmie się bardzo ryzykownego zadania. Będzie dyplomowaną pielęgniarką zajmującą się pirotechniką.
To tylko nieliczne bohaterki. Takich kobiet było bardzo wiele. Wszystkie one ryzykowały własne życie, przenosząc meldunki, ukrywając Żydów, działając w podziemiu i AK. Wiele z nich nie zostało docenionych po wojnie, wręcz przeciwnie były nadal prześladowane i trafiały do więzień. Nieliczne doceniono przyznając medal „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, który otrzymała m.in. Halina Wittig. Wiele z nich uznania nie doczekała.
Dziewczyny wojenne” to książka od której trudno się oderwać. Gdy zobaczyłam, że książka podzielona jest na osobne opowieści, myślałam, że będę je sobie dawkować stopniowo. Jednak po przeczytaniu pierwszego rozdziału, wiedziałam, że muszę przeczytać książkę w całości. Opowiedziane historie wstrząsnęły mną. Rzadko czytam historię II wojny światowej opowiedzianą oczami kobiet. Autor opisuje działania wojenne na terenie naszego kraju i na Wileńszczyźnie. Swoje teksty wzbogaca licznymi fotografiami, dzięki czemu możemy zobaczyć jak wyglądały kobiety, które walczyły o to byśmy dziś mogli żyć w wolnym kraju. Kobiety które nie pozwoliły, aby wojna zniszczyła ich marzenia.
Polecam serdecznie lekturę tej książki. Powinni ją przeczytać wszyscy, bo warto znać historię swojego kraju, dla którego wiele osób ryzykowało własne życie i bardzo wiele ludzi te życie dla niego straciło.
Dziewczyny wojenne” to lektura nie tylko dla osób zainteresowanych historią, ale każdego kto choć trochę czuje się patriotą. Serdecznie polecam.

Książka przeczytana w ramach wyzwań
 

niedziela, 7 kwietnia 2013

„Chciałbym Kościoła Ubogiego dla ubogich”


Autor: Papież Franciszek Kard. Jorge Mario Bergoglio, Katolicka Agencja Informacyjna
Tytuł: Chciałbym Kościoła Ubogiego dla ubogich
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013
Stron: 109
ISBN: 978-83-7595-594-1
Moja ocena: 5/6

Gdy 13 marca o godzinie 19.06 z komina nad Kaplicą Sykstyńską pojawił się gęsty, jasny dym, świat dowiedział się, że Kościół katolicki ma nowego papieża. Już sam ten fakt stanowił dla wielu zaskoczenie, spodziewano się bowiem, że wobec braku wyraźnego faworyta na przyszłego biskupa Rzymu konklawe, które rozpoczęło się dzień wcześniej, potrwa dłużej. Tymczasem już w niespełna dwa tygodnie od ustąpienia Benedykta XVI Stolica św. Piotra ma znów gospodarza.” s.21

Nie tylko krótko trwałe konklawe było zaskoczeniem dla wszystkich obserwatorów i wiernych. Jeszcze większą niespodzianką było ogłoszenie wyniku głosowani 115 kardynałów. Nową głową Kościoła został Jorge Mario Bergoglio. Nowy papież przyjął imię Franciszek.
Po raz pierwszy na czele Kościoła stanął hierarcha z Argentyny, z Ameryki Łacińskiej i jezuita. Dodatkowo pojawiło się nowe imię papieskie, dotąd nie używane – Franciszek. Jak sam papież wyjaśnił przyjął jej bo wzorcem jego pontyfikatu ma być św. Franciszek z Asyżu. „Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich” - powiedział do dziennikarzy podczas pierwszego spotkania nowy papież.
Słowa te zostały też wybrane na tytuł pierwszej książki papieskiej, którą wydało właśnie Wydawnictwo M. Książka „Chciałbym Kościoła Ubogiego dla ubogich” zawiera dotychczasowe wypowiedzi papieża Franciszka i przemówienia kardynała Jorge Mario Bergoglio SJ, poprzedzone jego życiorysem i omówieniem duchowej sylwetki papieża. W książce znajdziemy również wywiady na temat Ojca Świętego z kardynałem Zenonem Grocholewskim – prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, oraz ks. Andrzejem Koprowskim SJ – dyrektorem programowym Radia Watykańskiego.
Dzięki lekturze tej krótkiej książeczki możemy poznać postać papieża Franciszka. Ten urodzony 17 grudnia 1936 roku w Buenos Aires kardynał pochodzi z wielodzietnej rodziny imigrantów włoskich. Święcenia kardynalskie przyjął w wieku 33 lat, wcześniej ukończył studia chemiczne na stołecznym uniwersytecie. Już jako kardynał Bergoglio dał się on poznać jako gorliwy pasterz, otwarty na sprawy współczesnego Kościoła i świata. Angażował się w sprawy publiczne i walkę z nierównościami społecznymi, odrzucał jednak stanowczo sprawy polityczne, a tym bardziej marksistowskie ukierunkowania tych działań. Nigdy nie związał się z teologią wyzwolenia.
Jako pasterz głównej jednostki kościelnej kraju rozszerzył i rozwinął swą działalność na rzecz ubogich, zmarginalizowanych i innych potrzebujących. Swoją działalność nie opierał tylko na słowach, ale również i w czynach. Prowadził skromny styl życia. Mieszkał w zwykłym domu parafialnym, poruszał się środkami komunikacji miejskiej. Często odwiedzał najuboższych w najdalej oddalonych dzielnicach miasta, słuchając ich spowiedzi, odprawiając mszę i dając Sakramenty. Jego ubogość widać również w pierwszych dniach pontyfikatu.
Czytając wypowiedzi papieża Franciszka można zauważyć, że dużo miejsca poświęca on w nich roli biskupa we współczesnym świecie i misji Kościoła. Dostrzega on poprzez Ewangelię konkretne problemy życia społecznego, kryzys społeczeństwa konsumpcyjnego, konieczność walki z mafiami narkotykowymi. Dostrzega również korupcję w elitach władzy i jej uległość wobec lobbystów. Porusza kwestie związane z edukacją, szacunkiem dla życia i ludzi starszych.
Czym jest głoszenie życia? Dotyczy rzeczy bardzo delikatnych, kwestii praktycznych. Powiedzieć, że życie jest istotne, oznacza, że od pierwszego momentu, kiedy dziecko zostaje poczęte, jest ono obdarowane życiem i jest tchnieniem Boga. Oznacza to, że przez 9 miesięcy, kiedy jest w poczekalni w brzuchu matki, trzeba dbać o matkę i o dziecko, bo tam jest życie... I kiedy się urodzi, nie należy tej opieki zaniedbać po pierwszym tygodniu, kiedy to idziemy odwiedzić matkę, a potem „poradź sobie sama”, lecz należy towarzyszyć rozwojowi tego dziecka, aby wzrastało zdrowe, miało odpowiednie priorytety, wartości moralne, i następnie towarzyszyć mu przez całe jego życie. […] Kiedy będzie starcem, należy dbać o niego z wielką miłością. Ludzie starsi posiedli mądrość życiową. Niestety czasem odsuwa się ich od świata, czy to ze względu na wymogi pracy, czy inne sprawy, ale kiedy jest to możliwe, należy ich mieć blisko siebie; jeśli zostaną odsunięci, należy odwiedzać ich jak najczęściej. To jest właśnie kultura życia!” s.31

Z pewnością Ojciec Święty Franciszek będzie obrońcą rodziny, będzie sprzeciwiał się zrównaniu rodziny ze związkami partnerskimi czy homoseksualnymi. Jest również stanowczym przeciwnikiem wyświęcania kobiet i zniesienia celibatu.
Papież Franciszek do skarbca Kościoła powszechnego przywozi doświadczenia Kościoła latynoamerykańskiego: żywego, dynamicznego, solidarnego z ubogimi – Kościoła, który zdołał oprzeć się fali sekularyzacji. Będzie to zapewne równie cenny dar, jak dziedzictwo Kościoła prześladowanego, o które wzbogacił Kościół Karol Wojtyła.

Książka „Chciałbym Kościoła Ubogiego dla ubogich” to ciekawa lektura dla wszystkich osób zainteresowanych życiem Kościoła. To również obowiązkowa lektura dla każdego katolika, gdyż warto znać osobę, która stoi na górze Stolicy Piotrowej. Dzięki lekturze tej książki można wyobrazić sobie w jakim kierunku będzie podążał nasz nowy papież, jakie zmiany nastąpią w Kościele. Czy uda się Mu zachęcić ludzi do pozostania przy wierze katolickiej? Czas pokaże.


„Kto nie modli się do Chrystusa, ten modli się do szatana” - te słowa Leona Bloy przywołał w swojej pierwszej homilii po wyborze na Stolicę Piotrową. Obyśmy nie zapomnieli tych słów!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

wtorek, 2 kwietnia 2013

Niechciana prawda - Kołakowska Agata


Autor: Kołakowska Agata
Tytuł: Niechciana prawda
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 336
ISBN: 978-83-7839-387-0
Moja ocena: 6/6


„Wiedzieć o nim, a zobaczyć go. Dwie różne sprawy. I choć jesteśmy już z byłym mężem po rozwodzie i prowadzimy dwa osobne życia, których nie łączy nic poza dzieckiem, to jednak zobaczyć tę pierwszą iskrę, od której rozgorzał cały pożar... Uczucie trudne do opisania. Widziałam na własne oczy mężczyznę, którego kocha mój były mąż i dla którego mnie zostawił. Co powiecie, kiedy Wam wyznam, że okazał się fryzjerem, który ścinał moje włosy?” s.206

Agata Kołakowska jest mieszkającą we Wrocławiu autorką powieści obyczajowych. Do tej pory ukazały się „Patrycja”, „Przyjaciółki”, „Siódmy rok”. Jej najnowsza powieść „Niechciana prawda” ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka.
Główną bohaterką powieści jest Beata. Młoda kobieta to szczęśliwa mężatka i mama dwunastoletniego syna Bartka. Rodzina jak każda Marek jest szanowanym prawnikiem, a Beata prowadzi własną kwiaciarnię.
Nagle na bohaterkę spada niespodziewana informacja. Jej mąż informuje ją o tym, że odchodzi od niej. Zostawia ją dla nowej miłości – mężczyzny. Tłumaczenie, że jest to miłość jego życia, nie satysfakcjonuje dziewczyny, wręcz przeciwnie. Fakt, że mąż zostawia ją dla mężczyzny, że okazuje się, że żyła przez wiele lat z homoseksualistą sprawia jej ból. Kobieta czuje się poniżona i odrzucona. Wali się cały jej świat. Teraz musi zbudować nowy świat dla siebie i dla syna, który bardzo odczuł zdradę jego ojca i rozwód rodziców. Czy jej się to uda?
Powieść „Niechciana prawda” to wspaniale napisana obyczajówka, przedstawiająca sytuację, która mogłaby przydarzyć się każdemu z nas.
Bardzo dużo ostatnio mówi się na temat osób żyjących w związkach homoseksualnych. Ich traktowanie w społeczeństwie jest różne. Nadal jednak mają oni więcej przeciwników niż zwolenników. Może dlatego takie zachowanie męża naszej bohaterki. Marek bał się przyznać do swojej inności. Widząc jak społeczeństwo reaguje na homoseksualistów postanowił się ukrywać pod przykrywką związku z kobietą. Ich małżeństwo z boku wygląda przecież normalnie. Ujawnić się pomaga mu dopiero Marcin. Miłość na którą czekał całe życie. Ale jak teraz ułożyć sobie życie, wiedząc, że nienawidzi cię własny syn, była żona a i współpracownicy patrzą na ciebie potępiającym wzrokiem.
Jak zareagowała na całą sytuację Beata? Dla niej był to szok. W pierwszej chwili szukała pocieszenia w alkoholu, jednak w odpowiednim momencie pomogła jej przyjaciółka. Uświadamia jej, że musi uporać się z tym poniżeniem i wielkim problemem, że ma syna dla którego musi być twarda i pokazać mu, jak ważne jest by umieć podnieść się po porażce.
Autorka pisze świetnie. Opisaną sytuację przedstawia nie tylko ze strony bohaterki. Widzimy jak z wyrzutami sumienia boryka się Marek, jak nastoletni Bartek próbuje zrozumieć decyzję ojca, wybaczyć mu i jak bardzo za nim tęskni. Po raz kolejny również przekonujemy się, jak ważna jest w naszym życiu przyjaźń. Pani Agata bardzo wyraźnie przedstawia nam emocje bohaterów ich próbę uporania się z nową sytuacją, obawy i pretensje pod swoim adresem i całego świata jak to w życiu bywa. Podobało mi się bardzo, że autorka pokazała nam, że sytuacja, która teraz wystąpiła jest trudna dla obydwu partnerów, o czym często zapominamy.
Akcja powieści rozwija się stopniowo, dzięki temu trudno jest się od niej oderwać. Poznajemy nowe perypetie bohaterów i ich przyjaciół. Ciekawym rozwiązaniem jest również wprowadzenie przez autorkę znaczenia blogów we współczesnym świecie. Po tym jak Beata opisała na blogu swoją historię „Większość internautów kpiła zgodnym oburzeniem. Część komentarzy mocno odbiegała od poprawności politycznej. Spora nie spełniała ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Większość internautów jednak starała się dodać jej otuchy i zachęcić do życia. Beacie robiło się ciepło na sercu, kiedy czytała „trzymaj się”, „zasługujesz na prawdziwe szczęście”, „zapomnij, znajdź lepszego i żyj!”. Obcy ludzie. Bezinteresownie poświęcali swój czas, żeby ją wesprzeć.” s. 171
To prawda, czasami obcy ludzie potrafią nam pomóc bardziej, niż bliscy. Sama kiedyś się o tym przekonałam.

Niechciana prawda” to wspaniale napisana powieść, która pozwala nam uwierzyć w to, że trzeba dążyć do własnego szczęścia i jego poszukiwać. To książka poruszająca niezwykle intymną strefę naszego życia. Skłaniająca nas do przemyśleń.
Bardzo się cieszę, że odkryłam tak wspaniałą polską pisarkę. Z przyjemnością sięgnę po inne jej powieści.

Książkę serdecznie polecam. Myślę, że spodoba się ona wielu czytelnikom, zwłaszcza lubiącym książki o problemach z którymi borykają się współcześni ludzie.

Książka przeczytana w ramach wyzwania
 

Wichrowe wzgórza - Bronte Emily


Autor: Bronte Emily
Tytuł: Wichrowe wzgórza
Tytuł oryginalny: Wuthering Heights
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1997
Stron: 288
ISBN: 83-7337-786-7
Moja ocena: 5/6

Przewodnią myślą mojego życia jest on.
Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal.
Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla minie obcy i
straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. […] Jest zawsze, zawsze obecny w moich myślach – nie jako radość, bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością, ale jak świadomość mojej własnej istoty.”


Spodobała mi się bardzo temat wyzwania marcowego u Sardegny dotyczący przeczytania książki z listy BBC. Długo zmieniałam typy, bo wybór lektur świetny. W końcu postanowiłam wrócić do dawno temu czytanej książki Emily Bronte „Wichrowe wzgórza”. Ciekawiło mnie, czy ponownie książka zrobi na mnie tak duże wrażenie.
Klasyka literatury - jedyna powieść autorki Emily Jane Bronte została wydana pod męskim pseudonimem Ellis Bell w 1847 roku. Początkowo powieść doczekała się niezbyt pochlebnych opinii. Autorce zarzucano m.in. epatowanie brutalności.
Akcja powieści toczy się na przełomie XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach należących do rodziny Earnshawów i Drozdowym Gnieździe posiadłości zamożnej rodziny Lintonów.
Stary Earnshaw będąc w Liverpoolu, przygarnia małego chłopca i nadaje mu imię Heathcliff. Catherine, córka pana Earnshawa, mimo początkowej niechęci coraz bardziej przybliża się do chłopca. Z czasem uczucie przerasta się w dozgonną przyjaźń, a potem tragiczną miłość.
Hindley - młody panicz Earnshaw i spadkobierca Wichrowych Wzgórz, nienawidzi "przybłędy". Dlatego też po śmierci dotychczasowego pana na wzgórzach, Heathcliff doznaje wielu upokorzeń ze strony przybranego brata.
Cała akcja powieści krąży wokół miłości Catherine i Heathcliffa. Oczywiście nie jest to jedyny wątek w tej powieści, ale wszystkie losy są tak zawiłe, że nie chcę się nad nimi tutaj rozpisywać. Zresztą w internecie można znaleźć dokładne streszczenie tej książki.

Chciałabym skupić się nad moimi wrażeniami po ponownej lekturze tej powieści. Po raz pierwszy przeczytałam „Wichrowe wzgórza” będąc w szkole średniej. Pamiętam, że zrobiła ona na mnie wielkie wrażenie. Do tej pory obejrzałam również wiele lepszych i gorszych filmowych adaptacji tej książki. Po latach jednak moja opinia na temat powieści, nie jest już tak pełna achów i ochów.
Ponowne czytanie „Wichrowych wzgórz” nie dało mi już tyle satysfakcji, momentami nawet mnie nudziło.
Zacznę jednak od tych pozytywnych stron książki. Nadal uważam ją za książkę wartą przeczytania, choćby ze względu na język jakim posługuje się autorka. Ciekawa jest również narracja książki. Autorka nie tylko posługuje się dialogami, historię rodów poznajemy z opowiadań innych osób i ich wspomnień. Jednym z narratorów jest pani Dean – służąca w Wichrowych Wzgórzach. Przybyły tam pan Lockwood słucha opowieści o starym dworze i długą historię miłości i nienawiści rodziny Earnshaw i Linton. Wszystko w całości jest świetnie ułożone. Mimo skomplikowanej kompozycji powieści, czytelnik z łatwością się w niej odnajduje. Nic nie jest zagmatwane, każdy szczegół historii jest wyjaśniony, każda postać dokładnie scharakteryzowana. Jest to powieść bardzo dopracowana i to jest jej bardzo duża zaleta.
Kolejną zaletą powieści jest jej znaczenie historyczne. Autorka stosując wiele długich opisów w bardzo ciekawy sposób opisuje nam życie i zwyczaje w XIX wiecznej Anglii. To niezłe źródło informacji o dawnym życiu, nie do odnalezienia we współczesnych podręcznikach.

„Wichrowe wzgórza” to jednak powieść bardzo smutna, melancholijna. Opisywana w niej miłość jest zaborcza, wręcz niszcząca, co czasami uważam za przesadzone. Wpływało to również na mój odbiór książki. Bardzo drażniła mnie lektura tej powieści.
Nie polubiłam również jednej z głównych bohaterek – Kathy. Jej zachowanie mnie denerwowało. Chciała wszystkimi rządzić, każdy miał spełniać jej zachcianki bo inaczej pokazywała fochy. Była kapryśna jak rozpieszczony dzieciak. A przecież miała być Panią Wzgórza.
Wiem, że recenzja tej powieści różniłaby się, gdybym napisała ją kilkanaście lat temu. Zastanawiam się, dlaczego? Może dojrzał mój gust czytelniczy, czytam mniej książek historycznych i pisanych w XIX wieku. Na pewno wpływ też miała panująca za oknem aura i nadmiar pracy. Źle dobrana lektura na zimową depresję.

Mimo tego uważam, że książkę trzeba choć raz przeczytać i słusznie umieszczono ją na liście 100 najlepszych książek według BBC.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania