Autor: Bronte Emily
Tytuł: Wichrowe wzgórza
Tytuł oryginalny: Wuthering Heights
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1997
Stron: 288
ISBN: 83-7337-786-7
Moja ocena: 5/6
„Przewodnią
myślą mojego życia jest on.
Gdyby
wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym
nadal.
Ale
gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla
minie obcy i
straszny,
nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. […] Jest zawsze,
zawsze obecny w moich myślach – nie jako radość, bo i ja nie
zawsze jestem dla siebie radością, ale jak świadomość mojej
własnej istoty.”
Spodobała mi się bardzo temat
wyzwania marcowego u Sardegny dotyczący przeczytania książki z
listy BBC. Długo zmieniałam typy, bo wybór lektur świetny. W
końcu postanowiłam wrócić do dawno temu czytanej książki Emily
Bronte „Wichrowe wzgórza”. Ciekawiło mnie, czy ponownie książka
zrobi na mnie tak duże wrażenie.
Klasyka literatury - jedyna powieść
autorki Emily Jane Bronte została wydana pod męskim pseudonimem
Ellis Bell w 1847 roku. Początkowo powieść doczekała się niezbyt
pochlebnych opinii. Autorce zarzucano m.in. epatowanie brutalności.
Akcja powieści toczy się na przełomie
XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach należących do rodziny
Earnshawów i Drozdowym Gnieździe posiadłości zamożnej rodziny
Lintonów.
Stary Earnshaw będąc w Liverpoolu,
przygarnia małego chłopca i nadaje mu imię Heathcliff. Catherine,
córka pana Earnshawa, mimo początkowej niechęci coraz bardziej
przybliża się do chłopca. Z czasem uczucie przerasta się w
dozgonną przyjaźń, a potem tragiczną miłość.
Hindley - młody panicz Earnshaw i
spadkobierca Wichrowych Wzgórz, nienawidzi "przybłędy".
Dlatego też po śmierci dotychczasowego pana na wzgórzach,
Heathcliff doznaje wielu upokorzeń ze strony przybranego brata.
Cała akcja powieści krąży wokół
miłości Catherine i Heathcliffa. Oczywiście nie jest to jedyny
wątek w tej powieści, ale wszystkie losy są tak zawiłe, że nie
chcę się nad nimi tutaj rozpisywać. Zresztą w internecie można
znaleźć dokładne streszczenie tej książki.
Chciałabym skupić się nad moimi
wrażeniami po ponownej lekturze tej powieści. Po raz pierwszy
przeczytałam „Wichrowe wzgórza” będąc w szkole średniej.
Pamiętam, że zrobiła ona na mnie wielkie wrażenie. Do tej pory
obejrzałam również wiele lepszych i gorszych filmowych adaptacji
tej książki. Po latach jednak moja opinia na temat powieści, nie
jest już tak pełna achów i ochów.
Ponowne czytanie „Wichrowych wzgórz”
nie dało mi już tyle satysfakcji, momentami nawet mnie nudziło.
Zacznę jednak od tych pozytywnych
stron książki. Nadal uważam ją za książkę wartą przeczytania,
choćby ze względu na język jakim posługuje się autorka. Ciekawa
jest również narracja książki. Autorka nie tylko posługuje się
dialogami, historię rodów poznajemy z opowiadań innych osób i ich
wspomnień. Jednym z narratorów jest pani Dean – służąca w
Wichrowych Wzgórzach. Przybyły tam pan Lockwood słucha opowieści
o starym dworze i długą historię miłości i nienawiści rodziny
Earnshaw i Linton. Wszystko w całości jest świetnie ułożone.
Mimo skomplikowanej kompozycji powieści, czytelnik z łatwością
się w niej odnajduje. Nic nie jest zagmatwane, każdy szczegół
historii jest wyjaśniony, każda postać dokładnie
scharakteryzowana. Jest to powieść bardzo dopracowana i to jest jej
bardzo duża zaleta.
Kolejną zaletą powieści jest jej
znaczenie historyczne. Autorka stosując wiele długich opisów w
bardzo ciekawy sposób opisuje nam życie i zwyczaje w XIX wiecznej
Anglii. To niezłe źródło informacji o dawnym życiu, nie do
odnalezienia we współczesnych podręcznikach.
„Wichrowe wzgórza” to jednak
powieść bardzo smutna, melancholijna. Opisywana w niej miłość
jest zaborcza, wręcz niszcząca, co czasami uważam za przesadzone.
Wpływało to również na mój odbiór książki. Bardzo drażniła
mnie lektura tej powieści.
Nie polubiłam również jednej z
głównych bohaterek – Kathy. Jej zachowanie mnie denerwowało.
Chciała wszystkimi rządzić, każdy miał spełniać jej zachcianki
bo inaczej pokazywała fochy. Była kapryśna jak rozpieszczony
dzieciak. A przecież miała być Panią Wzgórza.
Wiem, że recenzja tej powieści
różniłaby się, gdybym napisała ją kilkanaście lat temu.
Zastanawiam się, dlaczego? Może dojrzał mój gust czytelniczy,
czytam mniej książek historycznych i pisanych w XIX wieku. Na pewno
wpływ też miała panująca za oknem aura i nadmiar pracy. Źle
dobrana lektura na zimową depresję.
Mimo tego uważam, że książkę
trzeba choć raz przeczytać i słusznie umieszczono ją na liście
100 najlepszych książek według BBC.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania
Trafiłam tu właśnie dzięki wyzwaniu na blogu Sardegny :) W końcu znalazłam recenzję tej książki, która bliska jest mojej...Niewątpliwe warto jest ta książkę znać, ale moim zdaniem nie jest to takie arcydzieło jak to krąży w opiniach...Chociaż mozliwe, że właśnie przez tę wygórowane oczekiwania troszkę się na tej ksiażce rozczarowałam. Ale uwielbiam klimat tej powieści i epokę z jakiej pochodzi, fajnie też że różni się od typowych romansów z tamtych czasow:) I wydaje mi się, że jest to książka bardziej o nienawiści niż miłości, i pokazuje idealnie jak bliskie sobie są te uczucia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Karins
Dziękuję za fajny komentarz i zapraszam częściej.
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko dodasz jakies recenzje książek, które czytałam to na pewno z przyjemnością podyskutuję :) Będę obserwować bo podoba mi się Twój styl pisania:)
UsuńPozdrawiam jeszcze raz
Karins