wtorek, 21 sierpnia 2012

Alibi na szczęście - Anna Ficner - Ogonowska


Autor: Anna Ficner-Ogonowska
Tytuł: Alibi na szczęście
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Stron: 653
ISBN: 978-83-240-2247-2
Forma: e-book
Moja ocena: 6/6


„- Powiedz mi Lerska, dlaczego ty jesteś taka beznadziejna?! Patrzę na ciebie i myślę, że ty nawet na szczęście, które jest całkiem blisko, potrzebujesz jakiegoś cholernego alibi!. No, powiedz coś w końcu! Nie zachowuj się jak mumia, tylko powiedz coś! Odezwij się! Słyszysz?!
- Nie mówi się „alibi na szczęście” tylko alibi dla szczęścia – szeptem wypowiedziała jedyne zdanie, które przyszło jej teraz do głowy.”


Szczęście – chwilowe odczucie bezgranicznej radości. Gdy odczuwamy szczęście to jesteśmy zadowoleni z życia, oceniamy swoje życie jako udane, wartościowe i sensowne. Któż z nas nie chciałby być szczęśliwy?
Anna Ficner-Ogonowska w swojej debiutanckiej powieści „Alibi na szczęście” ukazuje nam jak bolesne przeżycia mogą wpłynąć na nasze życie i psychikę. W konsekwencji bronimy się przed pukającym do drzwi szczęściem, zamykamy serce przed miłością, boimy się żyć. Przeczytamy również o tym, że zawsze istnieje szansa na nowe życie i nic nie jest w stanie zamknąć nam drogi do szczęścia, bo każdy z nas ma prawo być szczęśliwym.
Bohaterką powieści jest Hanka – dwudziestosześcioletnia nauczycielka języka polskiego. Życie boleśnie ją doświadczyło. W wypadku samochodowym straciła oboje rodziców. Teraz mieszka sama w dużym domu, którego każdy kont przypomina jej o przeszłości. Uwielbia morze – ono ją uspokaja, pozwala myśleć i podejmować decyzje. Szum muszli przykładanej do ucha pomaga jej zasnąć. Uwielbia czytać książki, a jej ulubioną jest „Romeo i Julia”. Jest osobą bardzo zamkniętą w sobie, smutek który nosi w sercu bardzo ją przytłacza. Ma w sobie silnie zakodowany paniczny strach przed cierpieniem, które mogłoby z niewyjaśnionych przyczyn pojawić się od nowa w jej życiu. Praca jest dla niej ucieczką, zapomnieniem – dlatego pochłania ją ona zupełnie. Otaczają ją wspaniali ludzie. Dominika przyjaciółka – „siostra”, bo od dzieciństwa wychowywały się razem, jest jej całkowitym przeciwieństwem. Rozpiera ją energia, jest szalona, wesoła i potrafi podporządkować sobie swoją siostrzyczkę. Drugą osobą która jest bardzo ważna w życiu Hani Lerskiej jest pani Irenka. To u niej bohaterka wynajmuje corocznie pokój w czasie wakacji, by mieć blisko na plaże, gdzie może spokojnie odpoczywać. Mimo, że dzieli je sześć godzin jazdy samochodem pani Irenka jest dla dziewczyny prawdziwym aniołem stróżem. Pociesza ją, doradza, pozwala odzyskać wiarę w szczęśliwe życie.
Bohaterkę poznajemy właśnie nad morzem. Jest koniec sierpnia i Hanna Lerska musi wrócić już do Warszawy. Ma do przeprowadzenia egzamin poprawkowy jednego ze swoich uczniów – Mateusza. Siedzącą na plaży, zaczytaną w swojej ukochanej powieści dziewczynie przygląda się Mikołaj. Jest nią zauroczony, ale nie ma odwagi by do niej podejść. Następnego dnia dziewczyna nie pojawia się nad morzem i pozostaje mu tylko zrobiona potajemnie fotografia. Nie spodziewał się, że los już napisał scenariusz ich następnego spotkania. Pewnego dnia rodziców Mateusza zatrzymują obowiązki zawodowe uniemożliwiając przyjście na pierwsze zebranie w szkole. Ponieważ ich syn jest w klasie maturalnej, a ostatnio nie bardzo szło mu na języku polskim bardzo zależało im by porozmawiać z jego nauczycielką, dlatego proszą by w ich zastępstwie na zebraniu pojawił się starszy o dziesięć lat brat Mateusza – Mikołaj. Spóźnionemu młodemu architektowi cudem udaje się jeszcze zastać panią Lerską. Jakie było jego zaskoczenie, gdy okazuje się, że nauczycielką Mateusza jest jego dziewczyna ze zdjęcia. Zakochany w niej od pierwszego spotkania tam na plaży, postanawia o nią walczyć. Nie będzie to jednak łatwa sprawa, nawet wtedy gdy okaże się, iż Hania jest siostrą Dominiki – nowej dziewczyny jego wspólnika Przemka.
„Alibi na szczęście” to fantastyczna książka, którą czyta się jednym tchem. Mimo wielu stron przeczytałam ją bardzo szybko. Trudno było mi się oderwać od lektury. Autorka stopniowo odkrywała nam prawdę o przeszłości bohaterki. Poznajemy przyczyny jej zachowania. Dlaczego tak bardzo boi się znowu zakochać, czemu jest smutna i zamknięta w sobie.
Pani Anna pokazuje nam, że cierpliwość popłaca. Gdy będziemy dzielnie dążyć do celu osiągniemy go. Możemy pokonać każdą barierę w drodze do szczęścia. Szczęście jest tuż, tuż.
Pokochałam bohaterkę książki. Jest taka podobna do mnie. Dzięki czemu stała mi się taka bliska. Dopingowałam jej by wreszcie udało jej się zapomnieć o przeszłości, wręcz chciałam z nią porozmawiać, by pomóc. Polubiłam również Dominikę, która zarażała mnie swoją energią i bezpośredniością. Dialogi z jej udziałem nie raz wzbudzały u mnie uśmiech.
Bardzo podobało mi się jak autorka przedstawiła kobiety w tej powieści. Pani Irenka – wspaniała kucharka i gospodyni sama prowadzi dom, troszczy się o swoje dzieci i wnuki, nie jest jej obcy los Hani, którą traktuje jak córkę. Dominika, pracująca jako dentystka, mimo problemów w dzieciństwie potrafiła osiągnąć wiele i spełnić swoje marzenia. Mimo, iż jest tak zwariowana, jest również bardzo wrażliwa i uczuciowa. Oraz Hania, kochająca swoją pracę i troszcząca się o Dominikę. Ucieszyło mnie również to, że pani Anna Ficner-Ogonowska szczerze opisała pracę nauczyciela. Pokazała, że pracujemy nie tylko 18 godzin, ale wielu z nas pracuje jeszcze w domu, nie raz zarywając noce i weekendy.
„Alibi na szczęście” to naprawdę piękna książka. Ja osobiście nie mogę się już doczekać jej kontynuacji „Krok do szczęścia”, która już wkrótce do kupienia w księgarniach.

Zachęcam do sięgnięcia po „Alibi na szczęście” dla mnie to książka, która koi nerwy, leczy rany i pozwala uwierzyć w szczęśliwe życie. Idealne lekarstwo dla zranionej duszy. Serdecznie polecam.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Woblink

7 komentarzy:

  1. To niepierwsza recenzja pozytywna tej książki, jednak ja nie mam póki co, ochoty na tego typu literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej jaka zachęta, na razie nie mam ochoty na nią, ale wiem że lada dzień mnie najdzie, generalnie to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja czuję się zachęcona, poza tym książka wydaje mi się przepełniona pozytywną energią, obym jak najszybciej miała okazję się z nią zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zaciekawiłaś powyższą książką. nie słyszałam o niej nigdy wcześniej, ale dzięki tobie wkrótce się to zapewne zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  5. A to się zgrałyśmy z opinią:). Podpisuję się pod Twoją recenzją. Świetna książka. Czekam na kontynuację:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio pełno widzę recenzji tej książki zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń