czwartek, 7 stycznia 2021

Złodziejki świąt - Hanna Cygler

 Świąteczna komedia obyczajowa o szalonych pisarkach.


Tytuł: Złodziejki świąt

Autor: Hanna Cygler

Data wydania: 24.11.2020

Stron: 360

Kategoria na LC: literatura obyczajowa, romans

Moja ocena: 4/6


Hannę Cygler znam głównie z cyklu "W cudzym domu", który bardzo mi się podobał. Postanowiłam więc przeczytać jej najnowszą powieść w świątecznym klimacie - "Złodziejki świąt". Tym razem nie było jednak tak dużych zachwytów.

Bohaterkami powieści są trzy kobiety ze świata wydawniczego: Elwira, Maria Teresa i Jagna. Poznajmy je więc bliżej.

Elwira jest pisarką kryminałów, uwielbiam być w centrum uwagi, błyszczeć i śledzić ile osób polubiło jej profil autorki. Podczas Targów Książki, dochodzi do incydentu w którym Elwirę oskarżono o zabicie kota. Ktoś do tego pisze niepochlebne opinie na jej temat i poczytność jej powieści drastycznie spada. Sama autorka podejrzewa wiele osób, tworzy nawet listę swoich wrogów. Wydawca zaś proponuje jej by napisała powieść świąteczną, by zjednać sobie ponownie swoich czytelników.

Maria Teresa to pisarka specjalizująca się w powieściach obyczajowych. Na podstawie jednej z nich ma właśnie powstać serial. Gdy jednak autorka otrzymuje scenariusz filmu wg. swojej książki, nie bardzo przypomina to jej własny utwór. Jednak Maria Teresa nie potrafi tupnąć nogą i powiedzieć, że nie zgadza się na taką wersję swojej powieści, wręcz ulega namową na wprowadzenie wątku świątecznego do filmu. Do tego dowiaduje się, że właśnie zostanie siostrą przyrodnią i na dodatek będzie się musiała swoim o 40 la młodszym rodzeństwem zająć, bo jego matka jest chora na raka tarczycy.

Jagna to agentka Marii Teresy. Kobieta energiczna, wiecznie zabiegana, żyjąca pracą. Chciałaby się się zakochać, ale chyba nie szuka miłości w odpowiednim miejscu.

Jak widzicie nasze bohaterki są zupełnie różne. To co je na pewną łączy to książki.

"Złodziejki świąt" to powieść obyczajowa w której akcja toczy się niezwykle szybko, a to nie pozwala na się nudzić. Momentami jest zabawnie, czasami można się faktycznie uśmiechnąć podczas lektury. Ale chyba nie tego się spodziewałam. 

Po pierwsze tytuł sugeruje nam książkę świąteczną, a tutaj na prawdę mało jest tej świątecznej atmosfery. Akcja powieści zaczyna się w październiku i trwa ponad rok. Mamy oczywiście jakieś małe wątki związane z Bożym Narodzeniem no i książka kończy się w tym czasie, ale poza tym świąt tutaj jak na lekarstwo.

Po drugie - sytuacje które miały śmieszyć chyba nie zawsze do mnie przemawiały. Nie zawsze uznawałam je za zabawne.

No i tytuł, nie wiem skąd on się wziął. Zawsze w powieściach tytuł ma jakieś odniesienie do treści, a tutaj nic mi się z tytułem nie wiąże.

Do dużych zalet zaliczam tematykę. Chyba nigdy wcześniej nie poznałam tak dobrze warsztatu pisarskiego. Dowiedziałam się jak powstają książki, pomysły na nie i co się dzieje, nim trafi ona w moje łapki.

Autorka pokazała nam, że pisarki też mają swoje życie prywatne, a w nim często inne życie zawodowe, problemy rodzinne, problemy i problemiki dnia codziennego. Towarzyszy temu często pogoń za pieniędzmi, popularnością, wyjazdy na promocje swoich powieści oraz udział w targach książki.

Bardzo podobało mi się, że autorka poruszyła temat hejtu w mediach. Pokazała nam jak jedna informacje, może zniszczyć to na co pracowaliśmy wiele lat.

Książkę czytało mi się szybko. Jeśli ktoś lubi powieści obyczajowe to pewnie i "Złodziejki świąt" przypadną mu do gustu. 

Dla mnie pewnie nie jest to ostatnie spotkanie z autorką. Mam na swojej półce jeszcze inne powieści Hanny Cygler, które czekają na swoją kolej m.in Złodziejki czasu. Ciekawi mnie czy to te same bohaterki spotkamy w tej powieści. Postaram się wkrótce ją przeczytać, by porównać obie powieści.




1 komentarz: