Autor: Philippa Gregory
Tytuł: Wieczna księżniczka
Tytuł oryginalny: The Constant Princess
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2005
Stron: 549
ISBN: 978-83-245-7884-9
Moja ocena: 5/6
„I wiem, że mnie Stwórca wybrał do tego, abym czyniła w
Anglii dobro. Nie będzie burz ani powodzi, będzie wyłącznie słońce. Moim
obowiązkiem wobec Najwyższego jest przynieść temu krajowi szczęście, bogactwo i
bezpieczeństwo. […] Jestem królową Anglii namaszczoną świętymi olejami i mogę
śmiało uśmiechać się do swego króla, kiedy prowadzi podnieconego lśniącego
karosza na koniec szranków, mogę uśmiechać się do swoich poddanych, którzy
wyciągają szyję, żeby mnie zobaczyć i krzyczą: „Niech żyje królowa Katarzyna!
Vivat! Vivat!”. Mogę uśmiechać się do samej siebie, ponieważ spełniłam życzenie
matki i wolę Boga…” s.481
Philippa Gregory pochodzi z Kenii, jednak wraz z rodziną
mieszka w Anglii. Tam ukończyła ona historię na Uniwersytecie w Sussex. Jest
doktorem literatury XVIII-wiecznej. Zasłynęła jak pisarka książką pt.
„Kochanice króla”. Jest autorką powieści umiejscowionych w różnych epokach
historycznych, choć najczęściej jest to okres panowania Dynastii Tudorów i XVI
wiek. Wiele jej powieści zostało przeniesionych na mały ekran przez BBC.
Cechą charakterystyczną jej pisarstwa jest dokładne
„oddawanie prawdy historycznej”.
Gdy sięgnęłam po książkę autorki „Czarownica” wiedziałam, że
będzie to jedna z moich ulubionych pisarek, zwłaszcza, że akcje jej powieści
toczą się w okresie historycznym który zawsze wzbudzał moje zainteresowanie na lekcjach
historii. Postanowiłam zagłębić się w lekturze powieści pisarki, by poznać
lepiej jej twórczość. Rozpoczęłam od Cyklu Tudorowskiego. Pierwszą książką z
tego cyklu jest „Wieczna księżniczka”.
„Wieczna księżniczka” opowiada o losach Katarzyny
Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII oraz początkach słynnego Rodu Tudorów.
Naszą bohaterkę poznajemy jeszcze gdy jest małą dziewczynką,
ale najlepiej o sobie opowie ona sama:
„Oto ja. Dziecko poczęte w wojskowym obozie przez parę ludzi
będących tyleż kochankami co rywalami, urodzone w krótkiej chwili przerwy
pomiędzy bitwami spowodowanej ulewnymi deszczami uniemożliwiającymi walkę w
polu, wychowane przez twardą niewiastę noszącą zbroję częściej niż suknię,
dorastające pośród żołnierzy i huku dział. Oto ja. Od maleńkości przyuczana, by
bronić swego miejsca na świecie, by bronić swojej wiary, by bronić swego słowa
przeciw słowu innej niewiasty. Oto ja. Księżniczka, której przeznaczeniem stała
się ciągła walka o własne dobre imię, o świętą wiarę i o przynależną koronę.
Oto ja, Catalina. Infantka hiszpańska. Córka dwojga najpotężniejszych monarchów
swoich czasów: Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego, których miana
wzbudzają strach na ziemiach leżących wokół Kairu, Konstantynopola, Bagdadu, w
Indiach i jeszcze dalej, pośród wszelakiej maści Maurów, zwących się czy to
Turkami, czy to Hindusami, czy to Kitajcami – wszyscy oni są naszymi
odwiecznymi wrogami, a zarazem stanowią zwierciadło, w jakim możemy zobaczyć
swą wielkość i wspaniałość. […] Już jako dziecko nie żywię żadnych wątpliwości.
Czuję pewność, że namaszczą mnie na królową Anglii, ponieważ taka jest wola
Boga i życzenie mojej matki. W świecie, w którym przyszło mi żyć, nie tylko ja
wierzę, iż Pan Bóg i Izabela Kastylijska, zwana Katolicką, zawsze są tego
samego zdania i zawsze dzieje się ich wola.” s.10-11
Catalina urodziła się zimą 1485 roku w mieście Alcala de
Henares. Tego roku zima była nie tylko bardzo zimna, ale również bardzo
deszczowa. Matka Katarzyny – Izabela była akurat w trakcie kolejnej kampanii
przeciwko ostatniemu królestwu Maurów, z głównym ośrodkiem w Grenadzie. Królową
pasjonowało planowanie wojen. Była specjalistką w sprawach strategii,
logistyce, planowaniu, a nawet medycynie na polu walki. Przyszła Królowa Anglii
bacznie obserwowała matkę, często jej towarzyszyła i starała się brać z niej
przykład.
„Pięcioletnia dziewczynka obserwowała bacznie, jak matczyna
determinacja tłamsi płomienie, jak królewska pewność siebie gasi panikę
poddanych, jak wiara w zwycięstwo bierze górę nad wszechobecną katastrofą i
poczuciem klęski.” s.9
Rok wcześniej 14 marca 1489 roku Catalina została oficjalnie
zaręczona z najstarszym synem Henryka VII – Arturem Tudorem. Artur był młodszy
od swojej narzeczonej. Ustalono, że gdy Książe Walii skończy 14 lat odbędzie
się ślub. Wtedy to przyszła małżonka ma udać się do Anglii.
Dzieciństwo Cataliny było bardzo bogate w różne wydarzenia.
Praktycznie cały czas przebywała na polu bitwy. Rodzice podbijali coraz to nowe
tereny, na których wprowadzali chrześcijaństwo. Najpiękniejsze lata swojego
życia spędziła ona w Alhambrze w latach 1499 - 1501. Twierdza ta położona w andaluzyjskiej
części Hiszpanii, w Grenadzie było ostatnim punktem oporu arabów w tym
państwie. Uznawana była za prawdziwy raj i według opisów autorki faktycznie tak
było.
„Bo tak naprawdę nasz nowy dom to nie jest zwykły pałac, do
jakich przywykliśmy w Kordobie czy Toledo. To nawet nie jest zamek, twierdza
ani fort. Alhambra została pomyślana i wzniesiona przede wszystkim jako ogród z
komnatami po obu stronach ścian, tak, że człowiek może tam mieszkać zarówno pod
dachem, jak i pod gołym niebem, czując się jak w raju.” s. 35-36
Matka Cataliny starała się jak najdłużej trzymać najmłodszą
córkę przy sobie, jednak naciski ze strony angielskiego monarchy nie pozwoliły
dłużej przebywać Księżniczce w Alhambrze. Te wyjątkowe miejsce Katarzyna
opuściła 21 maja 1501 roku. Podróż była długa, powolna i bardzo męcząca.
Po ponad czterech miesiącach po wyjeździe z Alhambry
Katarzyna wreszcie postawiła nogę na angielskiej ziemi, a dokładnie w porcie
Plymouth. Był 2 października 1501 roku. Przyjazd synowej z dalekiej Hiszpanii
był dla Króla Henryka VII bardzo ważnym wydarzeniem. Nie mógł się jednak
doczekać kiedy ją zobaczy i wyjechał jej naprzeciw, zamiast oczekiwać jej w
Londynie. Ta chęć zobaczenia księżniczki była tak duża, że król złamał wszelkie
etykiety dworskie. Siłą wręcz wtargnął do komnat zajmowanych przez Catalinę. Ta
którą ujrzał przed sobą swoją urodą zachwyciła go od pierwszego spojrzenia.
Przerosło to jego wyobrażenia o urodzie hiszpańskiej księżniczki.
„Była prawdziwą pięknością. Miała gładką, okrągłą
fizjonomię, szlachetny nos, pełne, lekko wydęte wargi obiecujące zmysłowe
rozkosze. Podbródek trzymała wysoko i rzucała wyzywające spojrzenie każdemu,
kto na nią spoglądał. […] To była urodzona księżniczka, umiejąca z podniesionym
czołem znieść nawet chwilę zniewagi.” s.39
Zachowanie Henryka VII i jego syna Artura, nie wywarło
dobrego wrażenia na samej Catalinie. Nie takiego pierwszego spotkania się
spodziewała. Czuła się upokorzona, jednak starała się tego nie okazywać.
„Henryk Angielski życzy sobie przedstawić mnie swemu synowi
na oczach całej eskorty, bez należytego przy takiej okazji ceremoniału, bez
godności, jakbyśmy byli zwykłym chłopstwem. Skoro tak, niech się dzieje jego
wola. Infantka hiszpańska nie cofa się z powodu pierwszej lepszej
przeciwności.” s.42
Artur zrozumiał, że zachowanie jego ojca było bardzo
niestosowne i potem starał się to złe pierwsze wrażenie trochę załagodzić. Było
mu przykro i wstyd za „… brak wyczucia jego ojca i własną niezdolność
wpłynięcia na gburowatego rodziciela, głównie zaś o to, że znalazła się z dala
od domu i bliskich i musiała spotkać się z narzeczonym pośród całkiem obcych
ludzi, wyciągnięta wbrew własnej woli z łoża.” s.45
Ceremonia zaślubin odbyła się w Katedrze św. Pawła 14
listopada 1501 roku. Początkowo małżonek nie wzbudził sympatii Katarzyny.
Praktycznie ze sobą nie rozmawiali i spędzali razem bardzo mało czasu. Artur
starał się stale przebywać z dala od swojej młodej żony. Czy tak wyobrażała
sobie swoje małżeństwo 15-sto letnia Catalina?
„Zatem wywodzę się z kochliwego rodu, lecz czy kiedykolwiek
przeżyję prawdziwą miłość? Jeśli nawet jest mi pisana, to z pewnością nie z tym
niezdarnym chłopcem, który mieni się moim mężem. Początkowa sympatia, jaką dla
niego poczułam, osłabła znacznie i od jakiegoś czasu powoli zanika. Artur jest
tak nieśmiały, że wstydzi się ze mną rozmawiać, mamrocze coś tylko pod nosem i
udaje, że nie może znaleźć właściwych słów. Zmusza mnie, abym to ja wykazywała
inicjatywę w łożu, co wprawia mnie w zakłopotanie, ilekroć mam uczynić pierwszy
krok w miłosnych igraszkach. Sprawia, że czuję się bezwstydna niczym
ladacznica, podczas gdy moim pragnieniem jest, by wielbił mnie rycerz bez skazy
rodem ze starodawnego romansu.” s.78
Przed Świętami Bożego Narodzenia Henryk VII zdecydował, że
czas by małżonkowie opuścili wspaniałe komnaty Richmond i udali się do Ludlow.
Nowy dom Katarzyny wznosił się na wzgórzu, nad zakolem rzeki Teme, a ogromna
bryła zamkowa górowała nad okazałym, otoczonym murami miastem. To właśnie z
tego będącego oznaką królewskiej potęgi zamku, królowie Anglii kontrolowali
Marchie Walijskie. Wilgotny i zimny zamek, brak łaźni i mroczny zimowy
krajobraz daleki był od rajskich miejsc w których w dzieciństwie mieszkała
Catalina. Sprawiło to, że księżniczka była przygnębiona i bardzo tęskniła za
matką. Tu jednak rozkwitła prawdziwa miłość między Arturem i Cataliną. Zaczęli ze
sobą spędzać coraz więcej czasu, praktycznie każdej nocy Książę Walii zakradał
się do komnat swojej żony i długo ze sobą rozmawiali. Catalina opowiadała mu o
swoich rodzicach, ich podbojach wojennych. Planowali swoją przyszłość, jak będą
kiedyś rządzić, jakie sojusze muszą zawrzeć, na kogo trzeba uważać. Rozmawiali
o swoich potomkach i nadawali im imiona. Było tak cudownie aż nagle… po
uroczystościach Wielkiego Czwartku Artur zachorował na „angielskie poty”. Od
jakiegoś czasu w Anglii panowała epidemia tej choroby, która zbierała coraz to
większe żniwa. Niestety nawet najlepsi medycy nie potrafili uratować księcia,
który umiera 2 kwietnia 1502 roku. Umierającemu Arturowi, Catalina obiecuje, że
zrealizuje wszystkie ich wspólne plany i zostanie Królową Anglii.
„Nie oddam się rozpaczy, oddam się Anglii, memu królestwu.
Dotrzymam obietnicy. Pozostanę wierna mojemu książęcemu małżonkowi i mojemu
przeznaczeniu. Dlatego nieustannie rozmyślam, rozważam i knuję, aby przekuć
stratę w zysk aby zająć w świecie miejsce, do którego zostałam zrodzona. Tak
jak chciał Artur, sięgnę po koronę i zasiądę na tronie Anglii.” s.246
Krótkie małżeństwo księżnej z dziedzicem angielskiego tronu
dobiegło końca. Zaczęto spekulować, czy przypadkiem księżna nie jest w ciąży,
jednak nic na to nie wskazywało. Katarzyna zawsze żyła przeświadczeniem, że jej
przeznaczeniem jest zostać królową Anglii, ale teraz po raz pierwszy w życiu
nie wiedziała, jaka czeka ją przyszłość.
Jaki los czeka Catalinę przeczytajcie sami. Serdecznie Was
do tego zachęcam.
Książkę czytało mi się bardzo fajnie. Prawdziwa historia
ubarwiona przez autorkę zachęciła mnie do sięgnięcia po inne źródła i dokładne
wczytanie się w sekrety życia Katarzyny Aragońskiej – pierwszej żony Henryka
VIII. Autorka opiera swoją opowieść na dostępnych jej historycznych źródłach. Pojawiają
się autentycznie żyjące postacie, które wzbudzają zarówno pozytywne jak i
negatywne uczucia. Takimi negatywnymi postaciami są na pewno dona Elvira, która
była jej dwórką i najważniejszą osobą w jej życiu, zastępującą jej w Anglii
matkę. Knuła ona i spiskowała przeciwko swojej Pani. Drugą osobą która nie była
przyjazna Catalinie była matka Henryka VII. Królowa matka starał się by
wszystko było tak jak sobie zaplanowała.
„Małgorzata Beaufort własnoręcznie spisała wszelkie zasady,
jakie miały obowiązywać na dworze Tudorów po wsze czasy, począwszy od reguł
obowiązujących brzemienne królowe oczekujące rozwiązania, a skończywszy na
czasie wystawiania zwłok członków rodziny królewskiej na katafalku, tak aby jej
syn, wnuki i kolejne pokolenia, o które niewątpliwie codziennie się modliła do
Najwyższego, mieli rytuał na każdą okazję – i aby zawsze, zarówno w najbliższym
czasie, jak i w odległej przyszłości, uroczystość wyglądała dokładnie tak samo,
jakby była zorganizowana przez nią.” s.261
Sama Catalina czasami mnie denerwowała. Jej upór by zostać
królową Anglii, by władać tym krajem, było tak silne, że potrafiła znieść
niewygody, brak pieniędzy i głód by osiągnąć swój cel. Myślę, że gdyby znała
swoją przyszłość, wsiadłaby na pierwszy statek do Hiszpanii i oddała by się
woli swoich rodziców, którzy na pewno znaleźli by jej odpowiedniego kandydata
na męża.
Catalina była przecież piękną i młodą kobietą. Świadczy o
tym fakt, że gdy została wdową o jej względy starał się Henryk VII, któremu nie
przeszkadzało to, że była to jego synowa i kobieta młodsza od niego o naście
lat. Jednak związek ten był nie na rękę Catalinie, bo nie mogłaby osiągnąć
swojego celu – czyli korony Anglii.
„Najstarszy syn króla Anglii nosi tytuł księcia Walii.
Najstarszy syn króla Anglii dziedziczy po nim koronę. „ s.317
Dlatego najlepszą partią dla księżniczki wdowy był Harry
młodszy brat Artura, bo to on dziedziczył tron po swoim ojcu.
Młodziutki książę Yorku „Nie przestał o niej marzyć, nawet
gdy razem z Arturem opuściła dwór, by udać się do Marchii Walijskiej. Pisywał
wiersze i układał miłosne pieśni, dedykując je w głębi duszy właśnie jej.” s.331
Takie wtedy były czasy. Teraz trudno nam sobie wyobrazić, by
planowano nam małżeństwa, wybierano małżonków, gdy jesteśmy jeszcze w kołysce.
Kobieta ma równe prawa z mężczyzną, a zdrada jest karana po obu stronach. Nie
tak jak to było wtedy, że Król mógł mieć wiele kochanek, a królowa miała być mu
wierna i być dziewicą gdy wychodzi za mąż.
Zachęcam wszystkich którzy choć trochę lubią książki
historyczne, by sięgnęli po powieść „Wieczna księżniczka”. Trochę historii
ubarwionej odrobiną miłości sprawia, że przyswajanie wiedzy historycznej jest
przyjemne i miłe. Dla mnie najważniejszym przesłaniem książki jest to, że raz
dane słowo osobie, którą się kocha, powinno się dotrzymać, mimo trudności kłód,
które wrzuca się nam pod nogi.
„Słowa mają swoją wagę; nie można cofnąć tego, co się raz
powiedziało; znaczenie jest niczym kamień wrzucony do sadzawki, wzbudzone
przezeń fale zataczają coraz szersze kręgi, tak że nie sposób przewidzieć do
jakich brzegów dotrą…” s.540
Czytałam tę książkę i muszę przyznać, że wywarła na mnie duże wrażenie. Gregory potrafi w niesamowity sposób kreować historyczną rzeczywistość, dzięki czemu to o czym pisze nie jest w żadnym stopniu nudne, stwierdziłabym, że pociągające i fascynujące. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury "Kochanic króla" - były chyba jeszcze lepsze niż książka o Katarzynie. :)