niedziela, 27 lipca 2014

WIECZNA KSIĘŻNICZKA - Philippa Gregory


Autor: Philippa Gregory
Tytuł: Wieczna księżniczka
Tytuł oryginalny: The Constant Princess
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2005
Stron: 549
ISBN: 978-83-245-7884-9
Moja ocena: 5/6

„I wiem, że mnie Stwórca wybrał do tego, abym czyniła w Anglii dobro. Nie będzie burz ani powodzi, będzie wyłącznie słońce. Moim obowiązkiem wobec Najwyższego jest przynieść temu krajowi szczęście, bogactwo i bezpieczeństwo. […] Jestem królową Anglii namaszczoną świętymi olejami i mogę śmiało uśmiechać się do swego króla, kiedy prowadzi podnieconego lśniącego karosza na koniec szranków, mogę uśmiechać się do swoich poddanych, którzy wyciągają szyję, żeby mnie zobaczyć i krzyczą: „Niech żyje królowa Katarzyna! Vivat! Vivat!”. Mogę uśmiechać się do samej siebie, ponieważ spełniłam życzenie matki i wolę Boga…” s.481

Philippa Gregory pochodzi z Kenii, jednak wraz z rodziną mieszka w Anglii. Tam ukończyła ona historię na Uniwersytecie w Sussex. Jest doktorem literatury XVIII-wiecznej. Zasłynęła jak pisarka książką pt. „Kochanice króla”. Jest autorką powieści umiejscowionych w różnych epokach historycznych, choć najczęściej jest to okres panowania Dynastii Tudorów i XVI wiek. Wiele jej powieści zostało przeniesionych na mały ekran przez BBC.
Cechą charakterystyczną jej pisarstwa jest dokładne „oddawanie prawdy historycznej”.
Gdy sięgnęłam po książkę autorki „Czarownica” wiedziałam, że będzie to jedna z moich ulubionych pisarek, zwłaszcza, że akcje jej powieści toczą się w okresie historycznym który zawsze wzbudzał moje zainteresowanie na lekcjach historii. Postanowiłam zagłębić się w lekturze powieści pisarki, by poznać lepiej jej twórczość. Rozpoczęłam od Cyklu Tudorowskiego. Pierwszą książką z tego cyklu jest „Wieczna księżniczka”.
Wieczna księżniczka” opowiada o losach Katarzyny Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII oraz początkach słynnego Rodu Tudorów.
Naszą bohaterkę poznajemy jeszcze gdy jest małą dziewczynką, ale najlepiej o sobie opowie ona sama:
„Oto ja. Dziecko poczęte w wojskowym obozie przez parę ludzi będących tyleż kochankami co rywalami, urodzone w krótkiej chwili przerwy pomiędzy bitwami spowodowanej ulewnymi deszczami uniemożliwiającymi walkę w polu, wychowane przez twardą niewiastę noszącą zbroję częściej niż suknię, dorastające pośród żołnierzy i huku dział. Oto ja. Od maleńkości przyuczana, by bronić swego miejsca na świecie, by bronić swojej wiary, by bronić swego słowa przeciw słowu innej niewiasty. Oto ja. Księżniczka, której przeznaczeniem stała się ciągła walka o własne dobre imię, o świętą wiarę i o przynależną koronę. Oto ja, Catalina. Infantka hiszpańska. Córka dwojga najpotężniejszych monarchów swoich czasów: Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego, których miana wzbudzają strach na ziemiach leżących wokół Kairu, Konstantynopola, Bagdadu, w Indiach i jeszcze dalej, pośród wszelakiej maści Maurów, zwących się czy to Turkami, czy to Hindusami, czy to Kitajcami – wszyscy oni są naszymi odwiecznymi wrogami, a zarazem stanowią zwierciadło, w jakim możemy zobaczyć swą wielkość i wspaniałość. […] Już jako dziecko nie żywię żadnych wątpliwości. Czuję pewność, że namaszczą mnie na królową Anglii, ponieważ taka jest wola Boga i życzenie mojej matki. W świecie, w którym przyszło mi żyć, nie tylko ja wierzę, iż Pan Bóg i Izabela Kastylijska, zwana Katolicką, zawsze są tego samego zdania i zawsze dzieje się ich wola.” s.10-11
Catalina urodziła się zimą 1485 roku w mieście Alcala de Henares. Tego roku zima była nie tylko bardzo zimna, ale również bardzo deszczowa. Matka Katarzyny – Izabela była akurat w trakcie kolejnej kampanii przeciwko ostatniemu królestwu Maurów, z głównym ośrodkiem w Grenadzie. Królową pasjonowało planowanie wojen. Była specjalistką w sprawach strategii, logistyce, planowaniu, a nawet medycynie na polu walki. Przyszła Królowa Anglii bacznie obserwowała matkę, często jej towarzyszyła i starała się brać z niej przykład.
„Pięcioletnia dziewczynka obserwowała bacznie, jak matczyna determinacja tłamsi płomienie, jak królewska pewność siebie gasi panikę poddanych, jak wiara w zwycięstwo bierze górę nad wszechobecną katastrofą i poczuciem klęski.” s.9
Rok wcześniej 14 marca 1489 roku Catalina została oficjalnie zaręczona z najstarszym synem Henryka VII – Arturem Tudorem. Artur był młodszy od swojej narzeczonej. Ustalono, że gdy Książe Walii skończy 14 lat odbędzie się ślub. Wtedy to przyszła małżonka ma udać się do Anglii.
Dzieciństwo Cataliny było bardzo bogate w różne wydarzenia. Praktycznie cały czas przebywała na polu bitwy. Rodzice podbijali coraz to nowe tereny, na których wprowadzali chrześcijaństwo. Najpiękniejsze lata swojego życia spędziła ona w Alhambrze w latach 1499 - 1501. Twierdza ta położona w andaluzyjskiej części Hiszpanii, w Grenadzie było ostatnim punktem oporu arabów w tym państwie. Uznawana była za prawdziwy raj i według opisów autorki faktycznie tak było.
„Bo tak naprawdę nasz nowy dom to nie jest zwykły pałac, do jakich przywykliśmy w Kordobie czy Toledo. To nawet nie jest zamek, twierdza ani fort. Alhambra została pomyślana i wzniesiona przede wszystkim jako ogród z komnatami po obu stronach ścian, tak, że człowiek może tam mieszkać zarówno pod dachem, jak i pod gołym niebem, czując się jak w raju.” s. 35-36
Matka Cataliny starała się jak najdłużej trzymać najmłodszą córkę przy sobie, jednak naciski ze strony angielskiego monarchy nie pozwoliły dłużej przebywać Księżniczce w Alhambrze. Te wyjątkowe miejsce Katarzyna opuściła 21 maja 1501 roku. Podróż była długa, powolna i bardzo męcząca.
Po ponad czterech miesiącach po wyjeździe z Alhambry Katarzyna wreszcie postawiła nogę na angielskiej ziemi, a dokładnie w porcie Plymouth. Był 2 października 1501 roku. Przyjazd synowej z dalekiej Hiszpanii był dla Króla Henryka VII bardzo ważnym wydarzeniem. Nie mógł się jednak doczekać kiedy ją zobaczy i wyjechał jej naprzeciw, zamiast oczekiwać jej w Londynie. Ta chęć zobaczenia księżniczki była tak duża, że król złamał wszelkie etykiety dworskie. Siłą wręcz wtargnął do komnat zajmowanych przez Catalinę. Ta którą ujrzał przed sobą swoją urodą zachwyciła go od pierwszego spojrzenia. Przerosło to jego wyobrażenia o urodzie hiszpańskiej księżniczki.
„Była prawdziwą pięknością. Miała gładką, okrągłą fizjonomię, szlachetny nos, pełne, lekko wydęte wargi obiecujące zmysłowe rozkosze. Podbródek trzymała wysoko i rzucała wyzywające spojrzenie każdemu, kto na nią spoglądał. […] To była urodzona księżniczka, umiejąca z podniesionym czołem znieść nawet chwilę zniewagi.” s.39
Zachowanie Henryka VII i jego syna Artura, nie wywarło dobrego wrażenia na samej Catalinie. Nie takiego pierwszego spotkania się spodziewała. Czuła się upokorzona, jednak starała się tego nie okazywać.
„Henryk Angielski życzy sobie przedstawić mnie swemu synowi na oczach całej eskorty, bez należytego przy takiej okazji ceremoniału, bez godności, jakbyśmy byli zwykłym chłopstwem. Skoro tak, niech się dzieje jego wola. Infantka hiszpańska nie cofa się z powodu pierwszej lepszej przeciwności.” s.42
Artur zrozumiał, że zachowanie jego ojca było bardzo niestosowne i potem starał się to złe pierwsze wrażenie trochę załagodzić. Było mu przykro i wstyd za „… brak wyczucia jego ojca i własną niezdolność wpłynięcia na gburowatego rodziciela, głównie zaś o to, że znalazła się z dala od domu i bliskich i musiała spotkać się z narzeczonym pośród całkiem obcych ludzi, wyciągnięta wbrew własnej woli z łoża.” s.45
Ceremonia zaślubin odbyła się w Katedrze św. Pawła 14 listopada 1501 roku. Początkowo małżonek nie wzbudził sympatii Katarzyny. Praktycznie ze sobą nie rozmawiali i spędzali razem bardzo mało czasu. Artur starał się stale przebywać z dala od swojej młodej żony. Czy tak wyobrażała sobie swoje małżeństwo 15-sto letnia Catalina?
„Zatem wywodzę się z kochliwego rodu, lecz czy kiedykolwiek przeżyję prawdziwą miłość? Jeśli nawet jest mi pisana, to z pewnością nie z tym niezdarnym chłopcem, który mieni się moim mężem. Początkowa sympatia, jaką dla niego poczułam, osłabła znacznie i od jakiegoś czasu powoli zanika. Artur jest tak nieśmiały, że wstydzi się ze mną rozmawiać, mamrocze coś tylko pod nosem i udaje, że nie może znaleźć właściwych słów. Zmusza mnie, abym to ja wykazywała inicjatywę w łożu, co wprawia mnie w zakłopotanie, ilekroć mam uczynić pierwszy krok w miłosnych igraszkach. Sprawia, że czuję się bezwstydna niczym ladacznica, podczas gdy moim pragnieniem jest, by wielbił mnie rycerz bez skazy rodem ze starodawnego romansu.” s.78
Przed Świętami Bożego Narodzenia Henryk VII zdecydował, że czas by małżonkowie opuścili wspaniałe komnaty Richmond i udali się do Ludlow. Nowy dom Katarzyny wznosił się na wzgórzu, nad zakolem rzeki Teme, a ogromna bryła zamkowa górowała nad okazałym, otoczonym murami miastem. To właśnie z tego będącego oznaką królewskiej potęgi zamku, królowie Anglii kontrolowali Marchie Walijskie. Wilgotny i zimny zamek, brak łaźni i mroczny zimowy krajobraz daleki był od rajskich miejsc w których w dzieciństwie mieszkała Catalina. Sprawiło to, że księżniczka była przygnębiona i bardzo tęskniła za matką. Tu jednak rozkwitła prawdziwa miłość między Arturem i Cataliną. Zaczęli ze sobą spędzać coraz więcej czasu, praktycznie każdej nocy Książę Walii zakradał się do komnat swojej żony i długo ze sobą rozmawiali. Catalina opowiadała mu o swoich rodzicach, ich podbojach wojennych. Planowali swoją przyszłość, jak będą kiedyś rządzić, jakie sojusze muszą zawrzeć, na kogo trzeba uważać. Rozmawiali o swoich potomkach i nadawali im imiona. Było tak cudownie aż nagle… po uroczystościach Wielkiego Czwartku Artur zachorował na „angielskie poty”. Od jakiegoś czasu w Anglii panowała epidemia tej choroby, która zbierała coraz to większe żniwa. Niestety nawet najlepsi medycy nie potrafili uratować księcia, który umiera 2 kwietnia 1502 roku. Umierającemu Arturowi, Catalina obiecuje, że zrealizuje wszystkie ich wspólne plany i zostanie Królową Anglii.
„Nie oddam się rozpaczy, oddam się Anglii, memu królestwu. Dotrzymam obietnicy. Pozostanę wierna mojemu książęcemu małżonkowi i mojemu przeznaczeniu. Dlatego nieustannie rozmyślam, rozważam i knuję, aby przekuć stratę w zysk aby zająć w świecie miejsce, do którego zostałam zrodzona. Tak jak chciał Artur, sięgnę po koronę i zasiądę na tronie Anglii.” s.246
Krótkie małżeństwo księżnej z dziedzicem angielskiego tronu dobiegło końca. Zaczęto spekulować, czy przypadkiem księżna nie jest w ciąży, jednak nic na to nie wskazywało. Katarzyna zawsze żyła przeświadczeniem, że jej przeznaczeniem jest zostać królową Anglii, ale teraz po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, jaka czeka ją przyszłość.
Jaki los czeka Catalinę przeczytajcie sami. Serdecznie Was do tego zachęcam.
Książkę czytało mi się bardzo fajnie. Prawdziwa historia ubarwiona przez autorkę zachęciła mnie do sięgnięcia po inne źródła i dokładne wczytanie się w sekrety życia Katarzyny Aragońskiej – pierwszej żony Henryka VIII. Autorka opiera swoją opowieść na dostępnych jej historycznych źródłach. Pojawiają się autentycznie żyjące postacie, które wzbudzają zarówno pozytywne jak i negatywne uczucia. Takimi negatywnymi postaciami są na pewno dona Elvira, która była jej dwórką i najważniejszą osobą w jej życiu, zastępującą jej w Anglii matkę. Knuła ona i spiskowała przeciwko swojej Pani. Drugą osobą która nie była przyjazna Catalinie była matka Henryka VII. Królowa matka starał się by wszystko było tak jak sobie zaplanowała.
„Małgorzata Beaufort własnoręcznie spisała wszelkie zasady, jakie miały obowiązywać na dworze Tudorów po wsze czasy, począwszy od reguł obowiązujących brzemienne królowe oczekujące rozwiązania, a skończywszy na czasie wystawiania zwłok członków rodziny królewskiej na katafalku, tak aby jej syn, wnuki i kolejne pokolenia, o które niewątpliwie codziennie się modliła do Najwyższego, mieli rytuał na każdą okazję – i aby zawsze, zarówno w najbliższym czasie, jak i w odległej przyszłości, uroczystość wyglądała dokładnie tak samo, jakby była zorganizowana przez nią.” s.261
Sama Catalina czasami mnie denerwowała. Jej upór by zostać królową Anglii, by władać tym krajem, było tak silne, że potrafiła znieść niewygody, brak pieniędzy i głód by osiągnąć swój cel. Myślę, że gdyby znała swoją przyszłość, wsiadłaby na pierwszy statek do Hiszpanii i oddała by się woli swoich rodziców, którzy na pewno znaleźli by jej odpowiedniego kandydata na męża.
Catalina była przecież piękną i młodą kobietą. Świadczy o tym fakt, że gdy została wdową o jej względy starał się Henryk VII, któremu nie przeszkadzało to, że była to jego synowa i kobieta młodsza od niego o naście lat. Jednak związek ten był nie na rękę Catalinie, bo nie mogłaby osiągnąć swojego celu – czyli korony Anglii.
„Najstarszy syn króla Anglii nosi tytuł księcia Walii. Najstarszy syn króla Anglii dziedziczy po nim koronę. „ s.317
Dlatego najlepszą partią dla księżniczki wdowy był Harry młodszy brat Artura, bo to on dziedziczył tron po swoim ojcu.
Młodziutki książę Yorku „Nie przestał o niej marzyć, nawet gdy razem z Arturem opuściła dwór, by udać się do Marchii Walijskiej. Pisywał wiersze i układał miłosne pieśni, dedykując je w głębi duszy właśnie jej.” s.331
Takie wtedy były czasy. Teraz trudno nam sobie wyobrazić, by planowano nam małżeństwa, wybierano małżonków, gdy jesteśmy jeszcze w kołysce. Kobieta ma równe prawa z mężczyzną, a zdrada jest karana po obu stronach. Nie tak jak to było wtedy, że Król mógł mieć wiele kochanek, a królowa miała być mu wierna i być dziewicą gdy wychodzi za mąż.
Zachęcam wszystkich którzy choć trochę lubią książki historyczne, by sięgnęli po powieść „Wieczna księżniczka”. Trochę historii ubarwionej odrobiną miłości sprawia, że przyswajanie wiedzy historycznej jest przyjemne i miłe. Dla mnie najważniejszym przesłaniem książki jest to, że raz dane słowo osobie, którą się kocha, powinno się dotrzymać, mimo trudności kłód, które wrzuca się nam pod nogi.
„Słowa mają swoją wagę; nie można cofnąć tego, co się raz powiedziało; znaczenie jest niczym kamień wrzucony do sadzawki, wzbudzone przezeń fale zataczają coraz szersze kręgi, tak że nie sposób przewidzieć do jakich brzegów dotrą…” s.540


Zachęcam Was do lektury, a ja zagłębiam się dalej w fakty historyczne o Katarzynie Aragońskiej i sięgam po kolejną powieść z cyklu – „Kochanice króla”.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

1 komentarz:

  1. Czytałam tę książkę i muszę przyznać, że wywarła na mnie duże wrażenie. Gregory potrafi w niesamowity sposób kreować historyczną rzeczywistość, dzięki czemu to o czym pisze nie jest w żadnym stopniu nudne, stwierdziłabym, że pociągające i fascynujące. :)
    Życzę miłej lektury "Kochanic króla" - były chyba jeszcze lepsze niż książka o Katarzynie. :)

    OdpowiedzUsuń