niedziela, 22 listopada 2015

W KRAINIE KOLIBRÓW - Sofia Caspari

ARGENTYNA - KRAINA SREBRA


Autor: Sofia Caspari
Tytuł: W krainie kolibrów
Tytuł oryginalny: im Land des Korallenbaums
Tłumaczenie: Paulina Filippi – Lechowska
Cykl: Saga argentyńska, tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2015
Stron: 632
ISBN: 978-83-7515-345-3
Moja ocena: 4,5/6


„Argentyna, Kraina Srebra – czy to nie brzmi jak obietnica? Ale co się za nią kryje? Co ta ziemia naprawdę im przyniesie?




Sofia Caspari to pseudonim Kirsten Schutzhofer – autorki poczytnych powieści historycznych.  Pisarka bardzo dużo podróżowała po Ameryce Środkowej i Południowej. Dłuższy czas spędziła w Argentynie, której historia i krajobraz zrobiły na niej ogromne wrażenie.

Książka „W krainie kolibrów” to pierwsza powieść tej autorki wydana w naszym kraju.

Akcja powieści rozpoczyna się latem 1863 roku. Na statku KOSMOS płynącym do Argentyny – ówczesnej ziemi obiecanej dla wielu Europejczyków, poznają się dwie kobiety Anna i Viktoria. Kobiety dzieli praktycznie wszystko, łączy jedynie to, że obie są Niemkami.

Viktoria Santos płynie do swojego męża Humberta, syna bogatego właściciela ziemskiego mieszkającego w Argentynie. Nie przejmuje się swoją przyszłością, przecież na miejscu czeka na nią kochający mąż i jego rodzina.

Anna Weinbrenner również płynie do swojego męża, który wraz z jej całą rodziną już od roku mieszkają w Buenos Aires. W Niemczech pracowała jako służąca, a wieczorami pomagała w szyciu matce i siostrze. Teraz bardzo boi się o swoją przyszłość. Nie wie co zastanie na miejscu, jak poradziła sobie jej rodzina w tym nowym dla nich miejscu.
Jej rodzina uległa obietnicą jakie składali pośrednicy szukających chętnych osób do zasiedlenia terenów w Argentynie. Opis ich przyszłego miejsca życia i zarobku był naprawdę zachęcający: „Na pampie, rozległej trawiastej równinie otaczającej Buenos Aires, było tak dużo krów i koni, że nie dawało się ich policzyć. Mówiło się, że nawet najbiedniejsi jadają tam co dzień mięso. W górach przy granicy z Chile wydobywa się tak pożądaną saletrę. W Boliwii znajdowało się srebro, które transportowano na wybrzeże przez argentyńskie pogórze. Do odważnych, jak mawiano, należą świat i powodzenie.”

Na statku towarzystwa kobietą dotrzymuje Julius. Pochodził z kupieckiej rodziny i dobrze znał swój fach. Wyjechał z kraju wbrew woli ojca. Jego życie było z góry ustalone. Miał włączyć się w interesy ojca, ożenić ze spadkobierczynią jakiegoś pokaźnego majątku, mieć dzieci, może przeżyć miłość, a przynajmniej zaspokoić swoje popędy w przybytkach, w których bywaniem należało się chwalić w męskim gronie i o których damy opowiadały czerwieniąc się i zakrywając usta dłonią. Jego rodzice wyszukali mu nawet narzeczoną. Jednak takie życie mu nie odpowiadało, chciał sam do wszystkiego dojść. Dlatego przy wparciu matki opuścił kraj i wyruszył do ziemi obiecanej. Chce udowodnić ojcu, że jest wartościowym człowiekiem, potrafiącym osiągnąć swoje cele i stawić czoło problemom.
Cała trójka bardzo się zaprzyjaźniła. Julius jest zdziwiony swoim zainteresowaniem Anną. Nigdy wcześniej nie interesowały go kobiety jej pokroju. Zawsze obracał się w bogatych kręgach, więc czym urzekła go ta młoda kobieta?

W trakcie podróży na masztowcu wiele się dzieje. Anna ratuje przed śmiercią z rąk opryszków Michaela i Pieta, podróżującą na gapę małą Jenny. Zaopiekuje się nią Julius.

Na pokładzie znajdowało się jeszcze parę innych osób o których też potem usłyszymy m.in. geograf Paul Claussen, Jens Jensen i Theodor Habich.

Po trwającym dwa miesiące rejsie nadszedł czas podróży. Dotarli do Montevideo, gdzie na pokład wszedł sternik mający pomóc przepłynąć im na drugi brzeg La Platy, do Buenos Aires. Nastał czas by drogi trójki przyjaciół się rozeszły, ale czy na pewno zawsze tak będzie?

Anna odnajduje swoją rodzinę w Buenos Aires i jest bardzo zaskoczona tym co zobaczyła. Ojciec przepija każdy zarobiony grosz, matka pracuje ponad siły by utrzymać rodzinę, a jej dwaj starsi bracia stoją na czele bandy złodziejaszków działający na terenie miasta. Mąż Anny zaś jest ciężko chory na suchoty. Czy jej przyjazd zmieni życie rodziny?

Viktoria również dociera do ogromnej posiadłości męża położonej w północnej Argentynie w pobliżu miejscowości Salta - Santa Celia. Jednak czy jej wyobrażenia jakie miała na temat swojej przyszłości teraz się sprawdzą?

Czy losy kobiet odmieni Nowy Świat? Jak ułoży się ich życie w Argentynie? Czy będą potrafiły ziścić swoje marzenia?

W krainie kolibrów” czyta się bardzo fajnie. Książka podzielona jest na części, których tytuł sugeruje nam o czym będziemy czytać w poszczególnych rozdziałach. Napisana jest prostym językiem, a stosowane oryginale nazewnictwo jest zawsze wyjaśnione. Autorka wzbogaca swoją opowieść opisami przyrody i ciekawostkami z historii Argentyny.

Autorka skupia się w swojej powieści głównie na trójce przyjaciół: Annie, Viktorii i Juliusie. To ich losy śledzimy w książce. Bohaterzy Ci nie mają jakiś niezwykłych cech, jednak od razu można ich polubić. Może momentami denerwuje nas zachowanie Viktorii, ale potem na pewno wszystko się zmieni. Poznajmy burzliwe przygody przyjaciół, pełne różnych emocji i rodzących się uczuć.

W krainie kolibrów” to powieść o marzeniach o lepszym życiu i determinacji w dążeniu do bycia szczęśliwym. Nie brakuje tam wątków miłosnych i niebezpiecznych przygód.
Jeśli chodzi o minusy powieści to czasami denerwuje mnie to, że autorka wraca do tych samych opisów w różnych momentach książki, jakby na siłę wydłużając jej tekst.  To chyba jedyny minus książki.

Uwielbiam takie sagi rodzinne. Do tego bardzo podoba mi się to, że mogę poznać historię kraju o którym rzadko czytam w innych powieściach. Wiele też ciekawostek przyrodniczych zwróciło moją uwagę.

Powieść polecam wszystkim miłośnikom sag. Na pewno znajdziecie tutaj coś interesującego dla siebie, pokochacie bohaterów jak ja i sięgniecie po kolejny tom cyklu „W krainie srebrnej rzeki”.

Ja już ją czytam i wiecie co… jest lepsza od pierwszego tomu.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam sagi :) Rzeczywiście momenty dłużące czy powtarzanie treści może być wadą, ale myślę że książka mogłaby mi się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń