Autor: Maria Nurowska
Tytuł: Miłośnica
Wydawnictwo: WAB (wersja kieszonkowa)
Wydanie: IV
Rok wydania: 2008
ISBN: 978-83-7414-433-9
Stron: 332
Moja ocena: 5/6
„Cóż za bogaty materiał... można
by napisać kilka książek o Krystynie, tej z czasów trzepnickich,
warszawskich, budapesztańskich, londyńskich... Za każdym razem
była kimś innym.” s.165
„Najtrudniejsza do zniesienia była
myśl, że zmuszono do czegoś tak niewyobrażalnie wstrętnego
istotę pełną dobroci i naturalnego wdzięku. Krystyna nie była
bowiem wampem, który świadomie niszczy mężczyzn; ona ich
uwodziła, przywabiała w jakiś sobie tylko wiadomy sposób. Tak
jakby wysnuwała wokół siebie tysiące niewidzialnych niteczek, a
oni się łapali w tę erotyczną pajęczynę... Uśmiech, spojrzenie
z ukosa, czuły gest. Trafnie to określił Adam, jej pierwszy
kochanek, była wielką miłośnicą... ale nie chodzi tylko o miłość
do mężczyzn, była miłośnicą życia w ogóle. Kochała
niebezpieczeństwo, rywalizację, ryzyko, kochała też zwierzęta i
wiele miejsc na ziemi … a szczególnie jedno – o nazwie
Trzepnica...” s.158
Maria Nurowska – polska
powieściopisarka i nowelistka, należy do autorów po książki
których sięgam z wielką przyjemnością. Debiutowała w 1974 roku
na łamach miesięcznika „Literatura”. Na swoim koncie ma wiele
wspaniałych powieści, opowiadania i sztuki teatralne. Do
najbardziej znanych jej utworów należy zaliczyć: Sprawa honoru,
Postscriptum, Hiszpańskie oczy, Listy miłości, Panny i wdowy, Gry
małżeńskie, Rosyjski kochanek, Miłośnica, cykl: Imię
twoje..., Nakarmić wilki, Wybór Anny, Requiem dla wilka oraz
najnowsza Drzwi do piekła.
Uwielbiam styl
pisania pani Nurowskiej. Często w jej powieściach poruszane są
wątki biograficzne. Do tego typu powieści należy „Miłośnica”.
Poznamy w niej losy wspaniałej kobiety Krystyny Skarbek.
Krystyna
Skarbek urodziła się 1 maja 1908 roku w Warszawie. Jej ojciec Jerzy
było potomkiem szlacheckiego rodu Skarbków, matka Krystyna
pochodziła z bogatej rodziny żydowskiej. Po śmierci ojca w 1930
roku zamieszkała wraz z rodziną w dworku w Trzepnicy pod Piotrkowem
Trybunalskim. Pierwszy raz wyszła za mąż w 1933 roku. Jej
małżeństwo z przemysłowcem Karolem Gettlichem przetrwało
tylko pół roku. Drugim mężem Krystyny był Jerzy Giżycki –
podróżnik, pisarz - autor powieści dla młodzieży. Wybuch drugiej
wojny światowej zastał małżonków w Kenii. Przedostali się potem
do Francji, a następnie sama już Skarbkówna do Anglii. Ta odważna
kobieta była agentką brytyjskiego wywiadu SOE. Jako agentka została
skierowana na Węgry, gdzie współpracowała z Andrzejem Kowerskim.
Wielokrotnie pokonywali razem tzw. szlak tatrzański z Weęgier przez
Słowację do Polski. Ponadto zajmowała się również
organizowaniem ucieczek internowanych w węgierskich obozach Polaków
do dalszej służby w polskich siłach zbrojnych na Zachodzie.
Uratowała wielu ludzi jednak własnej matki uratować się jej nie
udało. Dostała się do Warszawy w 1940 roku, ale parę dni za
późno. Matka jej została stracona w getcie warszawskim.
Dla służ brytyjskich pracowała pod
pseudonimem Christine Granville.
Krystyna Skarbek nie była piękną
kobietą, ale miała w sobie to coś, co przyciągało do niej
mężczyzn.
„Co takiego miała w sobie ta
kobieta, że każdy, kto chociaż przelotnie się z nią zetknął,
nie mógł już o niej zapomnieć? […] - Jej odwaga była aż
zatrważająca... zupełnie jakby sądziła, że jest nieśmiertelna,
albo jakby chciała strzepnąć z siebie życie...” s. 81
Wiele osób podkreślało odwagę tej
kobiety. Oto fragment wspomnień Sir Owena: „Krystyna odczuwała
nostalgię za niebezpieczeństwem. Było jej niemal tak samo
potrzebne jak powietrze, do oddychania, do życia...” s. 147
Miała wielu kochanków, lecz zawsze
wybierała ich sama. Byli to zawsze mężczyźni obdarzeni nie tylko
przymiotami ciała, ale i duszy. Uwielbiała się opalać,
wykorzystywała każdą wolną chwilę by wystawić swoją twarz,
dekolt, plecy a przynajmniej nogi do słońca. Była „jak
jaszczurka wygrzewająca się na skale”.
Zdarzało się, że swoim ciałem
płaciła za pewne usługi. Tak jak wtedy gdy próbowała wydostać
matkę z getta.
Aby udowodnić, że jest dobrym
agentem, zdobyła odznakę skoczka spadochronowego i przeszła
szkolenie na radiooperatora, otrzymała stopień oficera RAF-u.
Krystyna Skarbek to kobieta, „która
w pięknym ciele nosiła wielkiego ducha prawdziwych wojowników.
Walczyła o wolność, walczyła z przemocą; przez swoje zamiłowanie
do wolności i swoją postawę nie umiała się pomieścić w świecie
powojennym.
Zmarła 15 czerwca 1952 roku w Londynie
z rąk odrzuconego kochanka. Obłędnie w niej zakochany Dennis
Muldowney pchnął ją nożem za odrzucenie oświadczyn.
„Miłośnica” to wspaniała
powieść. Bardzo dziękuję autorce za przybliżenie historii tak
wspaniałej kobiety. Osobiście wcześniej nie kojarzyłam tej
postaci. Mało się o niej mówiło, albo do mnie mało takich
informacji docierało. Myślę, że i tak nie poznaliśmy bohaterki
do końca. Wiele osób, które miało z nią styczność nie żyje, a
wiele nie chce mówić zbyt wiele. Jak to stwierdził pan L.:
„Obiektywna prawda o tej kobiecie nie istnieje. Ona sama też chyba
jej do końca nie znała. Nie lubiła faktów zwyczajnych,
przemieniała rzeczywistość, udziwniała ją, bo w takiej
rzeczywistości lepiej się czuła” s.17
Krystyna Skarbek |
Zapraszam do lektury tej wciągającej
książki.
Bardzo się cieszę, że mogłam ją
przeczytać, a dzięki akcji Włóczykijka trafi ona do wielu innych
czytelników. Serdecznie polecam.
Trochę prywaty
Ostatnio mam bardzo mało czasu. Kończyłam dwa duże projekty w szkole. Jak to zwykle bywa, dzieciaki zrobiły bardzo mało i musiałam wiele rzeczy wykonać sama. Zabrało mi to cały wolny czas i dni pięknej pogody, które mogłam spędzić na leżaczku, na działce, z książką w ręce. Zmęczenie dało się we znaki. Odbija się to na moim zdrowiu i ogólnym osłabieniu organizmu. Stosik książek bardzo się powiększył. Cieszę się, że wkrótce już wakacje. Jeszcze tylko bardzo pracowity czerwiec przede mną.
Na blogu pojawiły się zaległości. Przeczytane książki czekają na recenzje, a fotorelacje na publikacje. Pomalutku postaram się to nadrobić.
Słyszałam dużo dobrego o książkach tej Pani. Ciekawie skonstowana recenzja.
OdpowiedzUsuńJuż parę razy wpadły mi w ręce w bibliotece książki tej autorki, ale jakoś do tej pory nie odważyłam się sięgnąć po nie ... może czas nadrobić zaległości. Mad na wszystko poczekamy ... zaległości pomału zniknął ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię książki o podobnej tematyce, a i panią Nurowską darzę sympatią - bardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z tą książką, ale z przyjemnością do niej zajrzę. :)
OdpowiedzUsuń