poniedziałek, 23 maja 2011

Moje czytanie z dziećmi cz.2, czyli przygody Edwarda, Prezesa i Kreski oraz Aleksandra




















Tytuł: Cudowna podróż Edwarda Tulana
Autor: Kate DiCamillo
Ilustracje: Bagram Ibatoulline
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 208
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Philip Wilson
Tłumaczenie: Małgorzata Dobrogojska

Nasza ocena: świetna


"Przepiękna historia dla czytelnika w każdym wieku, któremu przypomina, co to znaczy być człowiekiem"


Już dawno, żadna książka dla młodego czytelnika nie pochłonęła mnie tak bardzo, jak "Cudowna podróż Edwarda Tulana". Główny bohater powieści - Edward to królik prawie w całości wykonany z porcelany. Jego właścicielką jest Abilene. Dziewczynka otrzymała go w prezencie od swojej babci. Abilene mieszka wraz z rodzicami i babcią w domu przy ulicy Egipskiej. Edward jest jej ukochaną zabawką. Wszędzie przebywa z kochającą go dziewczynką. Śpi w pięknym łóżeczku obok Abilene, "jada" posiłki przy wspólnym stole, ma ogromną garderobę ubrań i piżamek, w które przebiera go dziewczynka. Ma nawet swój własny złoty zegarek, na który spogląda wyczekując powrotu swej małej właścicielki ze szkoły. Wszyscy w domu traktują go, jak ukochanego członka rodziny. Opowiadają mu swoje przygody, całują na dobranoc i życzą miłego dnia opuszczając dom. Edward jednak tego nie docenia. Egoistycznie patrzy na świat, myśli, że tak ma być, że tak powinno się traktować porcelanowego króliczka. Nigdy nie słucha co się do niego mówi, a najgorsze jest to, że nie potrafi kochać innych. Pewnego dnia Abilene wraz z rodzicami wybierają się w podróż statkiem do Anglii. Na pokładzie statku króliczkiem bawi się dwóch łobuzerskich chłopców i przez przypadek wyrzucają Edwarda do oceanu. Kilka miesięcy przeleżał on na dnie oceanu, aż wielki sztorm wyrzucił go na powierzchnię i trafił w sieci starego rybaka. Postanawia on go zabrać do domu w prezencie dla swojej żony. Tak rozpoczyna się nowe życie egoistycznego króliczka. Rozpoczyna się cudowna podróż Edwarda Tulana. I nie jest to wcale podróż usłana różami. Zostanie zagrzebany na wysypisku, będzie wędrował z trampami, a nawet zostanie strachem na wrony. ta podróż jest cudowna, ponieważ pozwala Edwardowi zrozumieć czym jest miłość, pozwala mu nauczyć się kochać innych i doceniać to co się ma, choćby było to podarte palto i kawałek suchego chleba. Pozna uczucie strachu, tęsknoty oraz żalu po stracie ukochanej osoby. Jak to w bajkach bywa, wszystko zakończy się dobrze.
Bardzo wartościowa książka, do której powinniśmy wracać co jakiś czas. Niesie dla nas przesłanie, by zawsze mieć serce otwarte na innych. Do tego książka pięknie zdobiona ilustracjami na kredowym papierze, które wyglądają jak zdjęcia.
Czyż nie są piękne?
Tekst napisany dużymi literami z podwójnym akapitem, na pewno ułatwi czytanie, nawet początkującym czytelnikom. Już dawno moje dzieci nie były tak zafascynowane lekturą, że książkę przeczytaliśmy w jedno popołudnie. Wciągająca opowieść, mimo, że napisana tak jakby działa się w dawnych czasach. Na pewno z chęcią przeczytają ją dzieci w każdym wieku. Wprawdzie młodszemu synkowi musiałam tłumaczyć niektóre słowa, ale i tak był zachwycony lekturą. Serdecznie polecam czytelnikowi w każdym wieku.

Przypominam, że jeszcze tylko dziś można się dopisać do Candy z Edwardem. Książka powędruje dalej, do kolejnego czytelnika.





















Tytuł: Prezes i Kreska jak koty tłumaczą sobie świat.
Autor: Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Powergraph
Rok wydania: 2008
Stron: 130
Okładka twarda
Nasza ocena: świetna

Z okładki:
Poznajcie Prezesa i Kreskę, niezwykłe mruczące osobowości. Razem dokonują przełomowych odkryć, strzegą nocnych tajemnic, śnią o wędrówkach przez puste mieszkanie, prosto za drzwi, gdzie chowają się wszystkie opowieści. Szukają odpowiedzi na nie lada pytania: czy miseczka może uciekać? Ile stron ma świat? Dlaczego gwiazdy kłamią? Jak długo trzeba podróżować, żeby spotkać świt? Bajki o dzielnym, nieco przemądrzałym Prezesie i strachliwej, lecz pełnej wdzięku Kresce przypomną czytelnikom małym i dużym, że każdy ma w sobie coś z filozofa i poszukiwacza przygód, a świat utkany jest z niespodzianek. Dorośli odnajdą w kocich historiach piękną opowieść o kobiecie i mężczyźnie.
Koty tajemnicze i nieobliczalne stworzenia. Zawsze chodzą własnymi drogami. Gdy mają humor łaszą się do naszych stóp, gdy nie, pokazują nam swoje pazurki. Co myślą o otaczającym nas świecie? Przezabawne opowieści o tym co myślą koty poznacie czytając książkę "Prezes i Kreska". Bohaterami opowiadań są dwa kociaki. Starszy i bardzo poukładany myśliciel Prezes i młodsza od niego, ciekawska i trochę ciapowata Kreska o pięknym czarnym kolorze. Kreska ciągle zadaje różne pytania swojemu przyjacielowi. Jak każde dziecko, zastanawia się nad wieloma rzeczami. Czasami wątpi nawet, że jest kotem. Nie umie przecież drapać i gryźć, ani wspinać się na szafkę. Kotka od razu wzbudziła sympatię mojego młodszego synka. Jest taka pocieszna, a może też bardzo podobna do kota mojej mamy, też młodego, czarnego Psotka. Zabawne opowieści wywoływały salwę głośnego śmiechu, a przygody kotów szybko przenoszone były na grunt rzeczywisty. Uśmiechałam się widząc jak Karol instruuje Psotka, że miseczka to nie statek UFO i na pewno nigdzie nie odleci, albo tłumaczy mu, że świat jest bardzo duży i pokazuje przez okno jak dotrzeć do jego przedszkola. Super książeczka, ładnie wydana, wzbogacona ilustracjami wykonanymi przez ojca autora.  Polecam nie tylko dzieciom. Wspaniała lektura.

A na zachętę fragmenty książki, które znalazłam gdzieś w necie:
http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/lukasz_orbitowski/prezes-i-kreska/fragment
http://carpenoctem.pl/wordpress/orbitowski/2008/04/24/fragment-ksiazki-prezes-i-kreska-jak-koty-tlumacza-sobie-swiat/

Dodam tylko, że bohaterzy książki Prezes i Kreska to koty, które mieszkały u Pana Łukasza, więc są to postaci autentyczne.





















Tytuł: Aleksander
Autor: Anna Onichimowska
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2006
Stron: 64
Seria: Poduszkowce
Oprawa twarda
Ilustrowała: Aneta Krella-Moch
Nasza ocena: dobra

Z okładki:
Mam 7 lat. Mieszkam w domku z ogródkiem razem z mamusią, tatusiem, moim młodszym rodzeństwem: Izą i Filipem oraz żółwiem Wacusiem. Kątem pomieszkuje u nas Magnus - taki mały, z brodą, w czerwonej czapce, a w ogródku niebieski smok. Lubimy jeździć na wieś, do dziadka. Dobrze nam ze sobą. Aleksander 

"Aleksander" to zbiór krótkich, ciepłych opowiadań, idealnych do czytania dziecku przed zaśnięciem. Przenoszą nas one w świat dziecięcej fantazji. Wymyślony przyjaciel Aleksandra - krasnal Magnus - pozwala nam poznać codzienne problemy naszych pociech. Ulubiony fragment mojego synka:

Gwiazdka
Na Gwiazdkę dostałem od Mikołaja łyżwy, od tatusia plecak, od Izy grubą książkę z kolorowymi obrazkami, a od mamusi braciszka. Tego braciszka to nie dostałem tak zupełnie na własność, mamusia przyniosła go w prezencie dla całej rodziny.
Poszła do szpitala z brzuszkiem jak piłeczka, a wróciła już chuda, za to z Filipem na rękach. Bo mój braciszek nazywa się Filip. Ma cztery rude włosy, nie ma zębów i ciągle śpi.
-Aleksandrze - powiedział do mnie tatuś - mam nadzieję, że będziesz się opiekował swoim małym bratem.
-A ja mam nadzieję, że będziesz grzeczny przez cały    przyszły    rok,    bo    inaczej    zamiast    prezentów dostaniesz rózgę - zaczął nudzić Święty Mikołaj
- Dziękujemy Mikołajowi, że nas odwiedził... - Tatuś stał już przy drzwiach.
Kiedy Mikołaj sobie poszedł, zapaliliśmy zimne ognie i odśpiewaliśmy po kolei wszystkie kolędy.
Filip leżał owinięty kocykiem w niebieskie słonie. Nagle otworzył oczy i mrugnął do mnie porozumiewawczo. Odmrugnąłem, z bijącym sercem. To on znowu zamrugał. Patrzyliśmy tak na siebie i patrzyliśmy i mrugaliśmy za zmianę, a ja coraz bardziej cieszyłem się, że mam brata.
-  Zabiorę cię do Afryki - szepnąłem. - Tatuś mi obiecał, że tam polecimy, jak się urodzisz. Musisz tylko szybko zacząć chodzić, bo nikt nie będzie cię targać na plecach przez pustynię.
Widziałem po nim, że się zgadza.
-Mamusiu... - Przytuliłem się do niej. - Podoba mi się ten brat. Nie masz czasem jeszcze jednego? - upewniałem się, przytykając ucho do jej brzucha.
- Nie. - Pokręciła głową. - Myślę, że jesteśmy już w komplecie.
Za oknem spadła gwiazda i zawisła na ośnieżonej jabłonce.

Książeczka nie wzbudziła takiego zainteresowania jak poprzednie. Nie było tego wciągnięcia co w pozostałych, ale nie była najgorsza. Ładnie zilustrowana książka, spowodowała, że chętniej synek ją przeglądał i sam wymyślał opowiadanka do przeczytanego mu tytułu rozdziału. Faktycznie idealna do poduszki, młody "odlatywał" po dwóch opowiadaniach.  Fajny usypiacz, czasami bardzo przydatny. Miłej lektury !!!

Na tym kończę dzisiejsze spotkanie z ostatnio, wspólnie z dziećmi czytanymi książeczkami. Na półce czeka jeszcze jedna lektura. Wkrótce wybierzemy się do biblioteki po nowe zapasy na kolejny miesiąc. Mam nadzieję, że coś i Waszym dzieciom lub Wam przypadnie do gustu. Że zachęciłam Was do literatury dla dzieci. Pozdrawiam czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz