poniedziałek, 11 lipca 2011

Niebo nad Maralal - Christina Hachfeld-Tapukai


Autor: Christina Hochfeld-Tapukai
Tytuł: Niebo nad Maralal
Tytuł oryginału: Der Kimmel uber Maralal
Język oryginału: niemiecki
Przekład: Jolanta Janicka
Liczba stron: 383
Rok wydania: 2011
Numer wydania: I
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-62252-30-5
Wydawca: TELBIT
Miejsce wydania: Warszawa
Moja ocena: 5/6

„Wiele z tego, co dotyczy „mojej Afryki”, widzę teraz w innym świetle. Czasami tęsknię za tamtą naiwnością, bezgranicznym zachwytem i dreszczem emocji, jakie budził we mnie ten cudowny świat, gdy znikomą miałam wiedzę o kontynencie, kilku jego krajach i narodach, wiedzę, która dzisiaj ma decydujący wpływ na moje odczucia. Jednak miłość do Afryki i jej mieszkańców pozostała niezmienna. Dzika, pierwotna Afryka jest potężna i jedyna w swoim rodzaju” s.9

Każdy z nas ma swoje wyobrażenie na temat Afryki. Mi osobiście kojarzy się z wysoką temperaturą, pustynią, sawanną i rdzennymi mieszkańcami, często głodującymi, żyjącymi w skrajnych warunkach. Ale Afryka ma przecież i inne oblicza. Ciekawa kultura, piękne krajobrazy przyciągają na ten kontynent wielu turystów. Jedną z takich osób była autorka książki „Niebo nad Marala” Christina Hochfeld-Tapukai. Kobieta przyjechała do Kenii kilkanaście lat temu, zakochała się nie tylko w pięknych widokach, ale również tam spotkała miłość swojego życia – wojownika Samburu o imieniu Lpetati. (O tym jak się poznali i jak rozkwitała ich miłość możecie przeczytać w książce „Miłość lwicy” tejże autorki). Autorka zamieszkała na stałe w Kenii. Przez cały czas przemieszczając się z domu swojego męża – chaty z drewnianych balii – w dystrykcie Tamburu na północy kraju do domu kupionego na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego po przeciwnej stronie Kenii, gdzie pracowała występując dla gości hotelowych. Cała podróż trwała około dwudziestu godzin. Żona wojownika ukazuje nam w swojej powieści prawdziwe życie w tym fascynującym kraju. Bycie żoną wojownika nie jest łatwe. Po pierwsze wojownicy nie pracują, więc kobieta zarabia tutaj na rodzinę. Wielkim zaszczytem dla mężczyzny jest mieć bogatą żonę. Ma ona obowiązek utrzymywanie wielu krewnych w jego wiosce, każdy może dosiąść się do posiłku w restauracji i trzeba za niego zapłacić. Kobieta sama płaciła za wybudowanie im chaty w wiosce. To wszystko jest potrzebne by zostać zaakceptowaną przez rodzinę męża. Życie w Kenii jest też bardzo niebezpieczne. Mężczyźni szukają łatwego zarobku. Często zastawiają sidła na naiwne białe kobiety, które rozkochują w sobie, a gdy już nie mają one pieniędzy zostają porzucone i zrozpaczone, skazane tylko na siebie. Dobytek można stracić również nabierając się na jakieś kłamstwa np. na pożyczenie samochodu, bo w okolicy zdarzył się wypadek. Autorka opisywała też jak okoliczni mieszkańcy kradli jej prąd i wodę z domku na wybrzeżu. Lecz nie tylko o tych złych stronach życia w Afryce piszę pani Christina. Opisuje jakie różne udogodnienia wprowadziła w swoim domku (nie zawsze akceptowane przez mieszkańców wioski), pisze wiele o swoich przyjaciołach w Kenii i Niemczech, ale przede wszystkim skupia się na pięknej miłości łączącej ją i Lpetatiego.  O tym jak walczył on z gruźlicą, jakim jest oddanym i kochającym mężem i jak różni się od innych mężczyzn. Ich miłość jest prawdziwa, dojrzała, spełniona. Autorka udowadnia nam, że różnice w kolorze skóry, inna kultura wcale nie przeszkadzają w tym by dwoje ludzi było ze sobą szczęśliwych.
Książkę czytało mi się bardzo fajnie. Nawet nie wiem kiedy przeczytałam ponad 300 stron. Uroku dodają przepiękne opisy krajobrazu. Wręcz czułam się tak jakbym przemierzała niedostępne ścieżki i spoglądała w rozgwieżdżone niebo w Marala. Razem z autorką przeżywałam przykre dla niej chwile, martwiłam się o zdrowie jej męża i złościłam się na wszystkich, którzy próbowali skrzywdzić ją lub kogoś z jej bliskich. Podziwiałam Cristinę za jej odwagę by przenieść się na takie niedostępne tereny, zostawić dogodności dnia codziennego. Miłość jednak jest tego warta. Jak wspaniałe są słowa autorki „Raj ma dwie strony, tę widzialną i tę odczuwalną we wnętrzu, który jest we mnie” Tak jak jej życie w Kenii, z jednej strony niebezpieczne a drugiej pełne miłości.
Polecam książkę nie tylko miłośniczkom romansów, ale przede wszystkim osobą lubiącym czytać książki o egzotycznych miejscach, czarnym kontynencie, wszystkich lubiących podróżować choćby tylko palcem po mapie. Wspaniała lektura na wakacje.

4 komentarze:

  1. Ojej, zakochałam się w Twojej recenzji. Zaczarowała mnie i przeniosła do tej książki, którą teraz po prostu muszę przeczytać. Oj, oj. A nie mam kiedy :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem, bo ta książka ma dla mnie ogromną ilość plusów i minusów ;)
    Z jednej strony stronie od romansideł, ale widzę, że autorka zawarła wiele aspektów dotyczących kultury, co mnie przekonuję.
    Na ile jednak są one prawdziwe też nie wiemy i czy nie lepiej po prostu sięgnąć po książkę podróżniczą ?
    Nie skreślam jej, chociaż nie wiem też, czy kiedyś sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony mam ochotę przeczytać, ale z drugiej ta książka (wcześniejsza powieść również)przypomina mi "Białą Masajkę", która delikatnie mówiąc do arcydzieł nie należy.

    OdpowiedzUsuń