Autor: Paweł Droździak, Renata
Mazurowska
Tytuł: Blisko, nie za blisko.
Terapeutyczne rozmowy o związkach.
Wydawnictwo: HELION
Rok wydania: 2012
Stron: 254
ISBN: 978-83-246-5189-4
Patronat medialny: Sensus.pl
Moja ocena: 6/6
„... bez bliskości nie można żyć,
a nawet nie można przeżyć”
Potrzeba bycia w bliskiej relacji z
drugą osobą jest silną potrzebą pierwotną. Każdy pragnie
bliskości, bo inaczej jest samotny w wielkim Wszechświecie. Mimo,
że to pragnienie jest tak duże, boimy się odrzucić własną
maskę, odkryć się przed obcym człowiekiem. Stąd tworząc różne
relacje między ludźmi nie jesteśmy w stanie uniknąć błędów.
Aby poznać istotę relacji międzyludzkich, dowiedzieć się
dlaczego bliskość jest taka ważna, co się stanie gdy jest jej za
mało, a jakie skutki ma jej nadmiar, warto sięgnąć po książkę
„Blisko, nie za blisko. Terapeutyczne rozmowy o związkach”.
Bardzo ciekawie napisany poradnik w formie rozmowy dwóch osób.
Renata Mazurowska - dziennikarka, redaktorka zajmująca się
edukacją, psychologią i zdrowiem, zadaje trudne pytania panu
Pawłowi Droździakowi - psychologowi, psychoterapeucie i
mediatorowi rodzinnemu. Pracuje on z osobami mającymi trudności w
kontrolowaniu zachowań impulsywnych. Prowadzi psychoterapię osób
uwikłanych w związki, w których występuje element uzależnienia
emocjonalnego. Jest współautorem książki „Zawsze bezpieczna
- psychologiczne aspekty samoobrony kobiet”,
wielu artykułów o tematyce psychologicznej. Jest również
ekspertem w programach radiowych i telewizyjnych.
Coraz
więcej ludzi jest samotnych. Mają oni znakomitą pracę, robią
karierę, mają znajomych czasami nawet rodzinę, ale nie potrafią
nawiązać odpowiednich relacji. Nie potrafią zobowiązać się do
czegoś lub wobec kogoś. Gdy partner nie spełnia ich oczekiwań –
chcą go zmienić, dzieci to dla nich tylko kłopot. Osoby takie
odczuwają lęk przed bliskością. Obawiają się, że bliska
relacja ich ogranicza, coś zabiera.
Są
również osoby absolutnie zależne od relacji. Całkowicie
uzależnieni emocjonalnie od swoich partnerów. Ich wybuchy agresji
wobec bliskich, a nawet przemocy to forma obrony przed wyimaginowanym
porzuceniem.
Te
problemy w życiu dorosłym mają swoje źródło jeszcze w
dzieciństwie. Mamy coraz więcej problemów z regulowaniem
bliskości. Zbyt szybko dzieci odsuwane są od matek. Oddając je pod
opiekę nianiek czy żłobka, zaburzamy ich naturalną relację
matka-dziecko. Potrzebę bliskości. Potem dochodzi pogoń za
karierą, późne powroty do domu i brak kontaktu z dzieckiem.
Nieumiejętność rozmowy z nim, ograniczającym się do pytania „Co
tam w szkole?”. Coraz częściej dzieci wychowują się w rozbitych
rodzinach, nie mają wzorca prawidłowych więzi rodzinnych. To
wszystko powoduje, że w życiu dorosłym podejmujemy wiele
impulsywnych działań, by obronić się przed wyimaginowanym
opuszczeniem.
„Człowiek
z zaburzonymi wzorcami więzi ma permanentne poczucie bycia
opuszczonym, a jednocześnie, kiedy jest w bliskiej relacji, uważa,
że jest zalewany, zdominowany, zawłaszczony. A nawet, że ta druga
osoba jest sprawcą przemocy wobec niego.” s.11
Bliskość
z drugim człowiekiem jest często zastępowana zakupoholizmem,
alkoholem czy perwersyjnymi zachowaniami. „Rekompensujemy sobie
pustkę lanserstwem, gadżetami, oryginalnym hobby lub w pracy – na
przykład bliskością z korporacją.” s.12
Ludzie
z potrzeby bliskości garną się więc do różnych organizacji,
korporacji a nawet sekt. „Relacja jest potrzebna, żeby człowiek
się nie rozpadł.” s.12
Najbardziej
dotkliwą karą dla człowieka jest obojętność, ignorowanie go,
pomijanie, traktowanie jak powietrze. Dlatego ignorowane dzieci
często psocą. Z takich dzieci, na które nie zwracano uwagi
wyrastają często nękacze. Ostatnio nasila się zjawisko stalkingu
czyli długotrwałe narzucanie komuś swojej obecności.
Nieprzyjmowanie zerwania do wiadomości i zatruwanie komuś życia,
choć ten ktoś nie chce mieć nic wspólnego z nękaczem. Nękacz
nachodzi wciąż swoją ofiarę, bo wywołuje w niej potrzebne mu
emocje.
Bliskość
realizuje się na różnych poziomach u różnych osób, czasami w
sposób daleki od powszechnie rozumianej bliskości. Potrzeba
bliskości jest silniejsza od potrzeby fizycznego bezpieczeństwa.
Bliskość jest nam niezbędna.
W
swojej książce „Blisko, nie za blisko.” w kilkunastu
rozdziałach autorzy poruszają wiele tematów związanych z
relacjami między ludźmi. Nie skupiają się tylko na relacjach
między kobietą i mężczyzną jakby mógł sugerować tytuł.
Omawiają relacje występujące m.in. między matką i córką; ojcem
i córką. W relacjach damsko męskich autorzy omawiają wiele
relacji, które są relacjami toksycznymi. Omawiają życie kobiet z
tyranami, którzy niszczą je psychicznie i fizycznie, a one to
tolerują, nie potrafią ich opuścić; żyją w związkach, gdyż w
ich rodzinach nie toleruje się rozwodów; pozwalają sobie na to by
ich mężczyźni spotykali się z innymi kobietami, a nawet same
biorą udział w takich trójkątach. Możemy przeczytać również o
tym dlaczego mężczyźni w średnim wieku wiążą się z dużo
młodszymi partnerkami, oraz przeciwnie dlaczego kobiety wiążą się
z duża starszymi mężczyznami.
Bardzo
ciekawy jest rozdział o negocjacjach w związku. Dowiemy się z
niego o czym mówimy w czasie kłótni i co naprawdę kryje się za
słowami jakie wypowiadamy. Konflikty między partnerami są
nieuniknione, problem jest w tym jak je wyrażać. Gdy się o coś
spieramy, to komunikujemy, że coś jest nie tak, że z czegoś
jesteśmy niezadowoleni. Jeśli partner zechce nas wysłuchać, to
dojdziemy do porozumienia i nasz związek ma szansę się dalej
rozwijać. Często jednak partner nas nie słyszy, bo my chcemy by on
się domyślił o co nam chodzi. „... rzucając talerzami, też
dajemy sygnał, że coś jest nie tak. Partner ma odgadnąć, o co
chodzi. To bardzo pierwotna potrzeba” s. 71
Niektórym
osobą po prostu przedstawienie konkretu sprawia trudność. Nie
mówią w czym rzecz, ponieważ mogą odczuwać to jako upokorzenie.
„Złoszczenie się jest bezpieczniejsze. Bo wprost komunikować,
czego chciałbym, to jak otwarcie przyznać się do potrzeb. A więc
do zależności. Tego nikt nie chce. Dlatego lepiej złościć się o
cokolwiek i przez to dawać sygnał, w który ktoś ma się wczytać.
Wtedy zawsze wygrywam.” s.72
Gdy
partner się domyśli o co chodzi jesteśmy górą, bo dostaliśmy to
co chcieliśmy, choć nie musieliśmy o to prosić. Jeżeli zaś
partner się nie domyśli, wówczas przyjmujemy postawę osoby,
której nikt nie rozumie. Czujemy się skrzywdzeni. Zyskujemy w ten
sposób przewagę moralną i dzięki temu również wygrywamy.
Dlatego tak ważne jest jak ze sobą rozmawiamy, jakiego używamy
języka, jakim tonem głosu się odzywamy, czy do tego jeszcze
używamy gestów lub innych objawów agresji.
Warto
przyjrzeć się temu, jak formułujemy prośby, jakimi słowami
wyrażamy krytyczne uwagi. Niektórzy ludzie nie rozumieją formy w
jakiej się do nich zwracamy, coś co dla nas może być normą dla
partnerów, może być nie do przyjęcia. Widzą tylko treść
naszych komunikatów.
Książka
zawiera wiele ciekawych rad. Napisana prostym, zrozumiałym językiem,
sprawia, że autorzy są w stanie dotrzeć do każdego czytelnika.
Również forma jej napisania – rozmowa z drugim człowiekiem,
sprzyja łatwości odbioru tej pozycji. Każdy z nas lubi
przysłuchiwać się rozmową innych ludzi, łatwo wówczas znaleźć
mu odpowiedź na własne problemy. Jeśli nawet są one tak poważne,
że nie znajdziemy w tej książce odpowiedzi na nie, może zachęci
nas ona do kontaktu z poradnią lub choćby z autorami książki.
Myślę,
że każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś ciekawego. Nie
trzeba mieć problemów z komunikowaniem się z drugą osobą by
przeczytać „Blisko, nie za blisko. Terapeutyczne rozmowy o
związkach.” Lektura tej pozycji pozwoli nam inaczej spojrzeć na
problemy otaczającego nas świata. Inaczej spojrzeć na innych
ludzi. Znajdziemy w niej z pewnością jakieś odniesienia do
własnego życia. Przecież wszyscy nie jesteśmy idealni, czasami
warto przemyśleć swoje zachowania, coś zmienić, by nasze relacje
z innymi ludźmi się poprawiły. Warto nauczyć się samego siebie i
kształtować swoje poczucie tożsamości.
Zachęcam
do lektury, to bardzo wartościowa książka.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz